BOLEŃ:
- Rekord Polski - 8,05 kg
- Złoty medal - od 5,00kg
- Srebrny medal - od 4,00 kg
- Brązowy medal - od 3,00 kg
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 456
Zalogowani 0
Wszyscy 456
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
krzysztofCz: Dla
zainteresowanych...
belony już są :hihi ...(61739) May 06, @ 14:00:14
krzysztofCz: Bo na mnie bliskość
morza tak wpływa
:hihi ...(513757) Apr 28, @ 11:30:49
dzas: widocznie emeryci z
mojego otoczenia są
jacyś zużyci, nie to
co K ...(513757) Apr 26, @ 18:57:18
krzysztofCz: Kamil... bo Dżąsik nie
wie co emeryci lubią
najbardziej (i mogą ...(513757) Apr 26, @ 16:41:35
Tiur:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(513757) Apr 26, @ 00:02:06
dzas:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(513757) Apr 24, @ 21:24:03
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(513757) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(513757) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(513757) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(513757) Apr 03, @ 15:57:03
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Wyprawa do Mequinenzy - mekki sumiarzy (4)
Opublikował 21-11-2004 o godz. 13:50:00 Monk |
Karpiarz napisał
W sobotę rano zdajemy jacht i przeprowadzamy się do apartamentu położonego przy samym brzegu Rio Segre. Skończyło się leniuchowanie, włóczęga po Ebro i długie spanie – czas na poważny połów suma.
Mieszkamy na pierwszym piętrze – pokoje są gustownie wyposażone, a widok z tarasu zapiera dech w piersiach. Patrząc na wprost widzimy Segre – słyszymy nawet przewalające się na powierzchni sazany. Nieco wyżej, na wzgórzu nad Mequinenzą, widzimy piękny zamek – po lewej natomiast - most,
a za nim ujście Segre do Ebro.
Zdajemy sobie sprawę, że jest nam dane polować na suma na chyba najwspanialszym łowisku sumowym, okrzyczanym zresztą nie bez kozery mekką wędkarstwa sumowego w Europie.
Nasza taktyka jest następująca: będziemy łowić przede wszystkim z brzegu, wywożąc przynętę daleko w okolicę środka Segre – tam bowiem echosonda pokazuje nam zagłębienie starego koryta rzeki i naturalnie aktywność ryb. Poprzeczkę stawiamy bardzo wysoko – ja zamierzam pobić swój 2 metrowy rekord, Mariusz natomiast pragnie złowić właśnie dwumetrowca.
Naturalnie, jak na każdej naszej wyprawie, nie ma mowy o jakiejkolwiek formie rywalizacji. Wręcz przeciwnie – umawiamy się, że łowimy suma w następujacej kolejności. Pierwszego wedlug szczęścia – komu pierwszy weźmie, następne już po kolei, czyli jeżeli ja złowię suma, to następny będzie Mariusza, niezależnie na jaką wędkę uderzy. W ten sposób mamy zamiar wykluczyć czyjeś nadmierne szczęście albo pecha.
Decydujemy, że jako przynęty nie będziemy używać trudnych do złowienia tutaj małych sazanów, lecz zastosujemy bardzo wygodny i szeroko stosowany na tej wodzie Fishpelet.
Jest to ciemnobrunatny granulat, przypominający nieco lekko zgniecione kulki proteinowe. Ów granulat produkowany jest z mączki rybnej i posiada bardzo intensywny aromat, by nie powiedzieć, że śmierdzi bestialsko.
Montujemy go na długim włosie, dowiązanym do ucha sumowego haka, w ilościach od 7- 9 sztuk. Na zdjęciu Mariusz prezentuje swój zestaw. Wędzisko sumowe o masie wyrzutu 400 g, multiplikator Penn GTX leworęczny, plecionka o wytrzymałości 55 kg, ciężarek o masie 500 g, no i wspomniany już zestaw włosowy, uzbrojony w Fishpelet.
Mój zestaw jest prawie identyczny, tyle że stosuję stosunkowo sztywne wędziska morskie o masie wyrzutu 500 g i nieco lżejszy ołów, a mianowicie 250 g.
W sobotę po południu przepływamy na drugą strone Rio Segre i wybieramy miejsce do połowu. Linia brzegowa jest tutaj uregulowana betonowym murem, natomiast nierówna i błotnista kiedyś powierzchnia nabrzeża, zmieniła się po wyłożeniu jej płytami i zamontowaniu latarni w piękną promenadę.
Nie bez trudu wbijamy w twardą ziemię ciężkie metalowe stojaki na nasze wędziska.
Zbroimy zestawy wspomnianym już peletem rybnym i wywozimy na odległość 150 - 200 m. Jest bardzo ciepło i słonecznie, dlatego też nie liczymy jeszcze na brania, a czas do zachodu słońca umila nam beczułka mocno schłodzonego i skrzętnie chowanego przed upalnym, hiszpańskim słońcem tyskiego piwa.
Z naszej prawej strony zrobił się nagle wielki ruch. Okazało się, że to czeska grupa wędkarzy wspomagana przez Hiszpanów szykuje się do połowu suma. Robią niesamowity hałas. Płaczemy z Mariuszem ze śmiechu, gdy Hiszpan pokazuje Czechom, jak się holuje suma. Myślę, że gdyby miał wędkę w ręce bylibyśmy pewni, że to prawdziwy hol. Najśmieszniejsze jest to, że oni w ogóle się nie rozumieją! Obserwujemy ich jak montują zestawy – mają ich 18!!! Hiszpan bardzo sprawnie wywozi po kolei zestaw za zestawem, a około godziny 19.00 mają już pierwsze pobicie. Teraz dopiero zrobił się kocioł. Podekscytowani Hiszpanie wrzeszczą jak najęci. Dwóch facetów trzyma holującego rybę, jeden podpiera go z przodu dwoma rękami za klatkę piersiową, drugi natomiast trzyma go w pasie od tyłu. Nagle ktoś trzeci podbiega z kubłem zimnej wody i oblewa holującego suma Czecha, żeby go ochłodzić. Całość filmuje jeszcze ktoś inny, a my konamy ze śmiechu.
Z naszej lewej strony jest grupa Anglików, jacyś Niemcy, Belgowie i znowu Czesi. Oni przyjechali tutaj chyba dwoma autobusami. Grupa z prawej strony ma kolejne branie i kolejnego suma, potem następnego. Patrzymy z Mariuszem na siebie i nie rozumiemy sytuacji.
Nagle potężne szarpnięcie na naszych wędkach. Mariusz natychmiast zacina i woła: - Siedzi!
- Dobra, spokojnie Roj, spokojnie – wołam i rozglądam się za rękawicami. Mariusz pompuje suma, schodzą się pierwsi gapie. Nagle miękkie wędzisko Roja prostuje się ostentacyjnie, sygnalizując utratę ryby.
- Kręć, Mariusz, kręć! Ona idzie na Ciebie, szybko kręć! Nie daj się oszukać! Jednak nic z tego - sum spiął się.
Sprawdzam przypon Roja i nie wierzę własnym oczom! Mariusz wykonał go z tego samego materiału co linka główna. Ta zaś, mimo iż jest bardzo wytrzymała przeciera się bardzo szybko na maleńkich, ale ostrych jak brzytwa zębach suma.
Dochodzi powoli północ: musimy kończyć i wracać o kiju. Hiszpańsko-czeska grupa złowiła w sumie 5 dorodnych sumów, my, Anglicy, Niemcy, Belgowie nic, a czeska grupa z lewej strony złowiła też trzy sztuki.
Następnego dnia rano na krótko przed świtem wywozimy nasze zestawy po raz kolejny. Jest stosunkowo chłodno i wieje dosyć chłodny wiatr. Na brzegu nie ma zbyt wielu gumiarzy. Czyżby chłodny wiatr przestraszył wszystkich? Wiatr ucichł - nagle węgorzowy dzwoneczek na szczytówce sygnalizuje delikatne puknięcie. Robię krok w kierunku wędki, aż tu nagle pobicie tak silne, że wędzisko wygina się wpół. Jednym susem dopadam wędki i po zacięciu rozpoczynam hol. Czuję duży opór, ale Penn nie oddaje ani centymetra linki. Pompowanie nie trwa długo – na czystej, pozbawionej zaczepów wodzie mocne morskie wędzisko, współpracujące z wyżej wspomnianym multiplikatorem nie dając rybie najmniejszych szans. Kiedy sum jest już pod brzegiem Roj zakłada rękawicę i łapie rybę za pysk – OK, jest nasza! - wołam - i wskakuję na dół, żeby przeciągnąć sumowi linę przez szczękę.
Wyciągamy go na brzeg, kładziemy na śpiworze i mierzymy. Belg kontroluje mój pomiar i potwierdza 2 metry.
Podczas wyhaczania suma znajduję w jego pysku wbity haczyk karpiowy razem z przyponem, krętlikiem i żyłką. Skąd ja to znam – pomyślalem – przecież i mnie kiedyś taki olbrzym połakomił się na proteinową kulkę.
Wtedy jednak, po półgodzinnej walce z rybą karpiowym zestawem, kiedy sum był już mocno zmęczony i byłem bliski celu, rozleciał mi się kołowrotek, a próba lądowania suma za pysk gołą ręką zakończyła się krwawo.
Po pomiarach sum wraca do wody, a my kończymy połowy. Tego dnia byliśmy jedynymi, którzy złowili suma.
Cdn.
Karpiarz
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Wyprawa do Mequinenzy - mekki sumiarzy (4) (Wynik: 1) przez robert67 (szczupak67@msn.com) dnia 21-11-2004 o godz. 14:50:03 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Warunki do lowienia z brzegu bardziej niz komforowe:-)).Janusz jakich wedek urzywaliscie?Myslalem ze czesc sprzetu juz mam bowiem zostaly mi dwie "morskie" z czasow Marsylii.Jednak sa za krotkie( typowe na lodz).Piekny sum gratuluje!!!Czekam na cdn.Pozdrawiam.Robert. |
|
|
Re: Wyprawa do Mequinenzy - mekki sumiarzy (4) (Wynik: 1) przez Czez dnia 22-11-2004 o godz. 09:30:00 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Piękny opis :-) Nie mogę się doczekać kolejnych części, choć jednocześnie martwi mnie, że niedługo Wasza opowieść się skończy :( Karpiarzu napisz jak z tego nabrzeża znosiliście suma do wody. Poprzez opuszczania na linie ??? |
|
|
Re: Wyprawa do Mequinenzy - mekki sumiarzy (4) (Wynik: 1) przez asknet dnia 22-11-2004 o godz. 10:38:40 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.asknet.waw.pl/ | nno to sie zaczelo .... troche przeraza mnie lowienie z deptaka z tlumem Czechow , Belgow , Niemcow ..... :-) Piekna rybka zaslugiwala na wolność ...:-) |
|
|
Re: Wyprawa do Mequinenzy - mekki sumiarzy (4) (Wynik: 1) przez old_rysiu (old_rysiu@wedkarskie.pl) dnia 22-11-2004 o godz. 11:08:52 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Gdzie foty z holu? Widzę fajne podpórki na kije - skad je mieliście? Teraz ten nieszczęsny pellet. Co jaki czas trzeba było zmieniać ( powtórnie wywozić ) zestawy? Czym robiliście otworki w pellecie? |
|
|
Re: Wyprawa do Mequinenzy - mekki sumiarzy (4) (Wynik: 1) przez Sazan (sazan@sazan.com.pl) dnia 22-11-2004 o godz. 11:15:10 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.sazan.com.pl | Janusz! Trzymasz tego suma bardzo stylowo. Myślę, że dużo trenowałeś w domu z Jadzikiem... ;) A ta czerwona lina to chyba cumownicza z jakiegoś transatlantyku? :) Tym razem nie miał szans się urwać!
Dopięliście swego! Wielka radość widzieć kolegę z takim okazem! :) Gratuluję!
|
|
|
|