Janokoniarz napisał
Mam na imię Zosia. Chodzę do szóstej klasy. Wszyscy mówię, że jestem pyskata. To oczywi¶cie nieprawda. Teraz jestem schowana, za szaf±, na strychu naszego starego domu. Postanowiłam pisać pamiętnik.
Zacznę od tego co się działo dzisiaj, czyli w sobotę.
Wła¶ciwie to cała historia rozpoczęła się w ¶rodę.
Mama zaprosiła swoje siostry, Kasię i Dorotkę z mężami na sobotę. Powiedziała im, że Karol, mój Ojciec, przygotuję szczupaka w galarecie, od dawna obiecanego.
Teraz muszę napisać, że mój Tata jest wędkarzem. Często jeĽdzi na ryby, ale rzadko co¶ łowi. Za to uwielbia opowiadać o tym jak łowił, co złowił, jakie to były sztuki, a przede wszystkim o tych, które Mu się urwały.
W czwartak , w południe, odjeżdżaj±c zapowiedział Mamie, że bez trzech szczupaków nie wróci. Niestety, wrócił, jak mówi± Taty koledzy "o kiju".
Bardzo mi się podoba to powiedzenie.
Dzi¶ o 18-stej rozpoczęło się przyjęcie. Na stół "wjechał" ogromny półmisek z dwoma szczupakami w galarecie. Mama miała zagadkowy u¶miech. Za to Tata był w swoim żywiole.
Opowiadał: "Ten wzi±ł mi przy samych trzcinach, drugi większy urwał mi się. A ten z toni, gdzie¶ na 5-ciu metrach."
Nie mogłam tego słuchać. Poszłam do kuchni, pogrzebałam w ¶mieciach, znalazłam paragon i przysiadłam się do cioci Dorotki, z któr± bardzo się lubimy.
Z niewinn± mink± poprosiłam: Ciociu przeczytaj gło¶no co tu jest napisane, jednocze¶nie podaj±c Jej paragon.
Ciocia przeczytała: sklep garmażeryjny, szczupaki w galarecie, suma 69 zł.
Zrobiło się cicho. Tata wstał, popatrzał na mnie takim strasznym wzrokiem, ruszył w moj± stronę i powiedział: " Ja cię obedrę ze skóry!" Uciekłam.
Jan Burcz