Janokoniarz napisał
Punktualnie o trzeciej Szymon wyszedł z pracy i samochodem pojechał nad jezioro Bart±g.
Kończył się styczeń i w ¶rodę chwycił, nareszcie, prawdziwy mróz.
Dzi¶ był pi±tek,więc jezioro powinno "stać". "Stało" - lód miał około 15cm grubo¶ci i był idealnie gładki i przejrzysty. Jeszcze na 3 metrach było widać dno.
Ta wyprawa była planowana od dawna. W sobotę rano Justyna długo kompletowała swoj± garderobę, Szymon w 15 minut był gotów. Jechali. Wschodziło jaskrawe słońce. Drzewa okrywał srebrzysty całun. Po kilkunastu minutach byli nad jeziorem.
On wyjmował sprzęt wędkarski, ona pobiegła na lód.
Szymu¶! Szymu¶! choć zobacz, czy widziałe¶ co¶ takiego?
Na lodowej tafli osadziła się w nocy sadĽ w postaci 2 cm piórek o fantastycznych kształtach. Te kryształki lodu miały różne formy i ogl±dane z bliska składały się z płatków podobnych do ¶niegu.
Justyna założyła buty z łyżwami i ruszyła przed siebie. Czuła się wolna, ogromna przestrzeń należała tylko do niej. Jechała ale wydawało się jej że frunie. Była szczę¶liwa.
Szymon wywiercił kilka dziur i usiłował co¶ złowić.
I stał się cud. Słońce wyszło z za lasu i jezioro roz¶wietliło się milionem iskier w piórkach na lodzie. To była bajka. To było co¶ tak pięknego, że prawie nierealne.
- Szymek, to jezioro kwitnie, to nie kryształki lodu, to kwiaty. Widziałe¶ już co¶ takiego?
- Widziałem, ale zaledwie kilka razy, to zjawisko występuję rzadko i jest ulotne. Nazbieraj gałęzi to rozpalimy ognisko.
Dobrze, ale najpierw jeszcze z godzinkę pojeżdżę po jeziorze.
Ogień płon±ł wesoło, kiełbaski smakowały znakomicie, a herbata z odrobin± rumu była pyszna.
Stan±ł za ni±, obj±ł mocno i pocałował w szyję. Justynka wykręciła się twarz± do niego i powiedziała: Chcę chociaż raz w życiu być całowana stoj±c na kwitn±cym jeziorze.
Jan Burcz