Czy wiesz, że...
Polskie obszary morskie /32,4 tys. km kw. , w tym 8628 km kw. morza terytorialnego/ uznawane są za bogate w zasoby rybne. Wydajność w polskich obszarach morskich wynosi średnio 35,9 kg/ha, podczas gdy średnia dla Morza Bałtyckiego wynosi 18,5 kg/ha.

Konto/logowanie
Members List ZAREJESTROWANI
 Ostatni Tobiasz
 Dzisiaj 0
 Wczoraj 0
 Wszyscy 4520

 UŻYTKOWNICY
 Goscie 529
 Zalogowani 0
 Wszyscy 529

Jesteœ anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj

Jesteœ stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj
aby zalogować się!

Na forum napisali
Tiur: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(429156) Apr 26, @ 00:02:06

dzas: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(429156) Apr 24, @ 21:24:03

mario_z: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(429156) Apr 21, @ 18:55:22

krzysztofCz: Podoba mi się Twój plan w punkcie (3) :hihi ...(429156) Apr 04, @ 12:47:07

lecek: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(429156) Apr 03, @ 19:46:58

krzysztofCz: Tylko nie miej złudzeń, że na emeryturze będziesz miał więcej cza ...(429156) Apr 03, @ 15:57:03

lecek: Jeszcze (jak dla mnie) to trochę mało czasu Mój pracodawca wyz ...(429156) Apr 03, @ 10:34:12

krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U mnie na morzu albo wieje... albo nie biorą : ...(59445) Apr 03, @ 09:01:48

krzysztofCz: To prawie wieczność... mam nadzieję, że dożyjemy do następnej zbi ...(429156) Apr 03, @ 08:58:12

lecek: Byliśmy w Ustroniu. Dwa dni wędkowania w Wiśle. Na miejscu okazał ...(59445) Apr 02, @ 19:02:39


Artykuły komentowali
Krzysztof46 w ''Znowu Ta Szwecja'': Szkoda panowie ze sié nie oglaszacie .Chétnie dokoptowalbym do fajnej ekipy ...
Karpiarz w ''Usuwanie usterek w wagglerach i sliderach Dino.'': Ot fachura jestes Jotes. Pozdrawiam i dzieki za cenne wskazowki.
grubyzwierz w ''Znowu Ta Szwecja'': hmhmh... Mówisz Jacek, że Szwecja.. ? Kto wie, kto wie... :)
krzysztofCz w ''Znowu Ta Szwecja'': Janku czekamy na nową relację :-)
old_rysiu w ''Znowu Ta Szwecja'': A my pozdrawiamy z Polen :-)
jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Jeszcze nie do końca.
Ekipa pozdrawia że Sweden.🙂

Zenon w ''Znowu Ta Szwecja'': Dlaczego "znowu" czyżby się znudziła?

Miło widzieć znajome pyszcz...

jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Gdyby popłynąć w czwartek w dzień, to do Karlskrony, bilet dla czterech plus...
dzas w ''Znowu Ta Szwecja'': koszta zależą od tego ile pijesz... :) bez tego w 2,5 tysia za dwa tygodnie ...
the_animal w ''Znowu Ta Szwecja'': Świetna wyprawa - ekipa wiadomo - chętnie dowiedział bym się jakie koszta są...

Rozmaitości
» Pomocnik
» Regulamin PW
» Przeszukiwanie zasobów
» Przeszukiwanie forum
» Łowca Okazów 2010
» Grand Prix Czatu
» Prognoza pogody
» Ośrodki i stanice wędkarskie
» Rejestracja łódki
» Interaktywne krzyżówki

Recenzje
· JAXON ZX MACHINE 400
· MacTronic NICHIA HLS-1NL2L
· TUBERTINI GORILLA UC4 FLUOROCARBON
· Daiwa Exceler Style F
· Namiot Fjord Nansen
· Mikado NSC Feeder
· Wędzisko Mikado NSC 360 Feeder Nanostructure
· Mistrall Bavaria 2,7
· żyłka DUAL BAND
· Mikado T-Rex Bolognese 600

Filmoteka
Sum 200cm

Dodał: avallone78
Dodany: 14th Feb 2011
Odsłon: 2261
Ocena: 0.00 Ocen: 0

X targi Na Ryby ZAJAWKA

Dodał: jarecki74
Dodany: 19th Mar 2010
Odsłon: 2041
Ocena: 1.00 Ocen: 1

Boleń Wojtka

Dodał: wojto-ryba
Dodany: 23rd Dec 2009
Odsłon: 2154
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 5/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2291
Ocena: 5.00 Ocen: 4

Żerowanie karpi 4/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2123
Ocena: 5.00 Ocen: 2

Żerowanie karpi 3/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2180
Ocena: 4.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 2/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2086
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 1/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2130
Ocena: 2.00 Ocen: 1

Sum Odrzański

Dodał: jarokowal
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2492
Ocena: 5.00 Ocen: 3

Hol suma

Dodał: Marek_b
Dodany: 22nd Mar 2009
Odsłon: 2315
Ocena: 5.00 Ocen: 3


Moje...
Opublikował 04-05-2006 o godz. 18:00:00 Monk
Bajania i gawędy Krzych napisał

Od niedawna jestem wiernym czytelnikiem PW. Czytam prawie wszystko od deski do deski. Bardzo lubię „Bajania i gawędy”, a że wędkuję od ponad 30-tu lat, postanowiłem opisać jedną z moich pierwszych wypraw.



Działo się to w połowie dekady Gierka, chyba w lipcu 1974 r. Pojechałem razem z kolegą na wycieczkę wędkarską, organizowaną przez zakład pracy jego ojca - PKS KALISZ.

Celem wyprawy była Warta, okolice Pogorzelicy w woj. poznańskim. Trudno nie wspomnieć o naszych przygotowaniach w przeddzień wyjazdu: gotowanie pęcaku, wieczorne zbieranie rosówek na cmentarzu. Był upalny lipiec, dlatego obrzeża grobów i cmentarne alejki tonące w cieniu zieleni były jedynym miejscem w mieście, gdzie bez solidnego podlewania można było nałapać rosówek. I wreszcie upragniony wyjazd - 2-ga w nocy, środek transportu to plandekowy STAR-28.

Po przybyciu na miejsce zbiórki okazało się, że wśród 16-osobowej wycieczki tylko nas dwóch to pędraki po naście lat - reszta powyżej 40-tki. Każdy z rasowych - jak nam się wtedy wydawało - wędkarzy taszczył ze sobą 3 do 4 kg białych robaków w trocinach, w śmierdzących płóciennych workach lub poszewkach od poduszek. Dodam, że robaki w tamtych czasach dostępne były w rzeźniach i bakutilach. Po około 2 godzinach jazdy byliśmy na miejscu. Odurzeni smrodem czym prędzej oddaliliśmy się od pojazdu w stronę rzeki. Wybraliśmy kamienną główkę wychodzącą prostopadle do nurtu rzeki. Po zmontowaniu zestawów - ale po kolei...

Podstawowym kijem w tamtych czasach był bambus -3 do 4-ech sekcji, łączonych mosiężnymi skuwkami, przelotki z drutu, kołowrotek typu gwiazda, no i żyłka - oczywiście STILON GORZÓW. Drugą moją wędką był spinning z włókna szklanego produkcji ZSRR z kołowrotkiem o stałej szpuli - Delfin także produkcji Wielkiego Brata. Dodam, że ten spinning robił także za gruntówkę. Lekką wędką zacząłem łapać na spławik /wystrugany z kory topolowej/ na pęcak -metodą przepływanki, po przeciwnej stronie główki na zakręcającym nurcie. Gruntówki postawiliśmy na rosówki. Czas mijał - słońce coraz mocniej grzało i nic się nie działo. Ryba się spławiała - woda żyła - czego niestety nie było widać na wędkach. Rasowi wędkarze ze wspólnej wyprawy okupowali sąsiednie główki i tylko od czasu do czasu ktoś wyciągał krąpie i płotki - patelniaki. A u nas nic.

W pewnym momencie krążący spławik mojego bambusa przytopiony stanął na chwilę w miejscu. Myślałem, że jest to zaczep, ale dla pewności zaciąłem i się zaczęło. Zaczep ożył, serce w gardle, bambus wygięty i gdyby nie kolega, który ostudził moje zbyt energiczne manewry kijem, to pewnie bym stracił moją wówczas największą rybę. Po krótkim, raczej siłowym holu na powierzchni ukazała się srebrzysta łopata - leszcz. Kolega położył się na główce i sprawnie wyciągnął zdobycz na brzeg /nie mieliśmy podbieraka/. Ryba ważyła niecałe 2 kg. Czas biegł nieubłagalnie i nic się nie działo. Około 11.00 rzut rozpaczy - przezbrajamy gruntówki na spinningi. Zaintrygowały nas buszujące nieopodal drapieżniki. Założyłem ciężką wahadłówkę - samoróbkę. Była ona wycięta i wyklepana z blachy miedzianej, a następnie pocynowana lutownicą elektryczną. Rzucanie rozpoczynamy od miejsc, gdzie biły - jak kolega trafnie przypuszczał - bolenie. Po godzinie bezowocnego rzucania postanawiam: jeszcze 5 rzutów i czas wracać do bambusa, którego jak podpowiada mi wyobraźnia może już nie być - może go wciągnął jeszcze większy leszcz. Koniec rzutów - wracamy.

Z daleka widzę, że na pożarcie naszych bambusów nie zdecydowały się żadne ryby - nadal smętnie sterczą, umocowane do faszynowego zbrojenia główek. Na wysokości naszego stanowiska - na samym środku rzecznego nurtu - znów harce boleniowe. Prawie jednocześnie posyłamy blachy w ten rejon. Po kilku obrotach korbki czuję silne uderzenie - poprawiam zacięcie i... znów serce w gardle. Ryba szaleje to lewym to prawym halsem tuż pod powierzchnią, z pięknie niczym rekin wystawioną płetwą grzbietową. Im bliżej brzegu, tym emocje większe. Po 5 minutach boleń wyślizgiem ląduje na brzegu. Ma równo 50 cm i ok.1 kg wagi - pełnia szczęścia i dumy. Niestety były to tego dnia moje wszystkie już ryby. Około 14.00 kończymy wędkowanie - wyjazd o15.00.

Na polankę, na której stał nasz STAR powoli schodzili się wszyscy wędkarze. Narzekaniom na brak brań nie ma końca. Nie wszystkim udało się złapać chociaż po kilka krąpi. Duma mnie rozpiera jak ojciec kolegi pokazuje moje trofea - następuje chwila konsternacji i komentarze rasowych - miał szczeniak szczęście. Niektórzy mi serdecznie gratulują. Ktoś ze starych wpadł na pomysł, że nie opłaca się brudzić rąk przy czyszczeniu paru krąpi i oddaje mi swój połów. Dziękuję i po chwili następuje reakcja łańcuchowa - jeszcze 6 - ciu wędkarzy oddaje mi swoje krąpie i płotki. Zaskoczony rozładowuję plecak do reklamówki i pusty już napełniam rybami - jest tego razem z moimi ok.10 kg. Po powrocie do domu rodzice nie chcieli uwierzyć w mój połów. I tak oto wyglądały moje dobrego początki.

Minęło sporo lat. Zmienił się sprzęt, wody niestety stały się bardziej puste, ale zostało to „coś”, do czego się zawsze z niecierpliwością wraca - chęć przeżycia na nowo, takiego jak wówczas „dreszczyku emocji”. I to mnie trzyma i nigdy się nie znudzi…

Krzych


 
Pokrewne linki
· Więcej o Bajania i gawędy
· Napisane przez Monk


Najczęœciej czytany artykuł o Bajania i gawędy:
List wędkarza


Opcje

 Strona gotowa do druku Strona gotowa do druku

 Wyœlij ten artykuł do znajomych Wyœlij ten artykuł do znajomych


Komentarze sš własnoœciš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoœci za ich treœć.

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować

Re: Moje... (Wynik: 1)
przez Kryskon dnia 04-05-2006 o godz. 19:46:17
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
No właśnie to jest to, tego się nie zapomina i dla takich chwil warto żyć!



Re: Moje... (Wynik: 1)
przez old_rysiu dnia 04-05-2006 o godz. 21:24:02
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Znowu muszę być tym najgorszym? Trudno.
Widzisz Krzychu, jakośnie kwapi się nikt aby dać Ci komentarz do tekstu. Nie dziw się, nie chcą być złośliwi. Ja to co innego. Stary jestem i wszyscy wiedzą, że już nie do wytrzymania. Po co ten wstęp? Abyś nie był taki wściekły, jak napiszę Ci, że byłeś kłusownikiem. To, że wtedy byłeś jako szczeniak, to pół biedy. Dzisiaj jednak nawet tego nie zauważasz. Szkoda, bo trochę już minęło czasu z wędką. Mam tylko nadzieję, że przeczytasz regulamin i znajdziesz swój błąd w sztuce.



Re: Moje... (Wynik: 1)
przez Zenon dnia 05-05-2006 o godz. 10:39:57
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Wiele w Nas (we mnie również ) hipokryzji ,swego czasu nazwałem kolegę z PW łowiącego na dorożkę kłusownikiem ,a sam stosowałem tę samą metodę ,kiedy była zakazana na danym akwenie ,to jest tylko jeden z przykładów , czasami w zapędzie i odruchu emocji ,postępujemy tak ,piętnując postępowanie innych a nie zważamy na własne -cóż może dlatego że własny nos jest zbyt blisko aby go zobaczyć
Nie piję tutaj bynajmniej do Oldiego ,nie podejrzewam go o podobne postępowanie ,ale chciałbym przestrzec ,przed pochopnym ocenianiem i wystawianiem cenzurki.



Re: Moje... (Wynik: 1)
przez Esox dnia 06-05-2006 o godz. 23:05:09
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Proponuję następującą notkę autorską pod tym artykułem:


Powyższy artykuł opisuje czasy, kiedy byłem jeszcze bardzo młody i bardzo głupi, zaś szara komunistyczna rzeczywistość, nie pozwoliła mi się zapoznać z przepisami, obowiązującymi wówczas na łowisku. Dzisiaj wiem, że ten mój niegodny występek, tak znacznie oddziałujący na środowisko wodne, był jednym z wielu, które składają się na obecny stan naszych wód. Brzydzę się sobą i tą potworną miałkością, w którą obróciło się moje sumienie. Dzisiaj, przemierzam strony portalu, niczym oczyszczające wody Nilu, i kładę przed Wami - o Sędziowie Najwyżsi - swą marną i funta kłaków nie wartą głowę. Przyjmijcie me wyznanie jako akt spowiedzi, wobec wszystkich szlachetnych wędkarzy, których tak trudno spotkać nad wodą, a tak łatwo na PW. Dzierżycie miecz sprawiedliwości. Tnijcie nim zatem, tnijcie bez litości, niech zapanuje prawo i sprawiedliwość...



No, albo coś w tym stylu... :)



Re: Moje... (Wynik: 1)
przez orzech dnia 07-05-2006 o godz. 23:30:18
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Bardzo lubię wspominki z poprzedniej epoki. Bambusowe wędki, spiningi rzeźbione z włókna szklanego, ruskie kołowrotki i wypasiony sprzęt z NRD. Znamienne było, że wszyscy mieli to samo i widzę, że metody i sposoby organizacji były podobne wszędzie. Łowiło się na spining, który robił za tzw wyrzutkę, rosówki się łapało z latarką na trawniku, na bakutil po dzikuny się latało czy po lasach za kornikiem człowiek drzewa opukiwał. Pijawkę na haczyk chłopak bał się nadziać, spławiki strugane z kory malowało się matki lakierem do paznokci...Ech...

Czytając komentarze stróży moralności człowiek się za głowę łapie i kręci nią z niedowierzaniem. W świetle ich argumentów też jestem kłusownikiem i to od dziecka. Choć nigdy nie stawiałem tzw pup, sznurów, nie wypływałem łodzią wyposażoną w prąd, nie stawiałem drgawic, żaków czy czego oni tam jeszcze nie wymyślą. Ale jako nastolatkowi zdarzało mi się zostawiać wędki bez opieki z przeróżnych powodów, spiningowałem siermiężnym kijem z gruntówkami pod nogami aż się woda gotowała. I powiem Ci Krzychu, że nie zamieniłbym tych lat, tych czasów i tych godzin spędzonych nad wodą na żadne inne w swoim życiu:)



Re: Moje... (Wynik: 1)
przez SSG (redakcja@ssg.livenet.pl) dnia 08-05-2006 o godz. 07:34:53
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Jako młodzieniec "zwiedziłem" kilka jezior Warmii, Mazur a nawet te pod Berlinem. Jednak moje serce na zawsze związało się z jednym, tym, które wraca noca w snach lub marzeniach i wspomnieniach przed zaśnięciem.
Nie jeden raz zdarzyło mi się zostawić wędkę na pomoście i tylko po to aby mieć argument by jak najszybciej zrobić to, po co zawołała mama lub niemal połknąć posiłek bo - wędka leży na pomoście.

Nie było w tym ani odrobiny chęci bezwzględnego złowienia ryby. To była najzwyklejsza wymówka, podstęp by jak najszybciej ponownie znaleźć się na pomoście. Często był to najpospolitszy wykręt od codziennych obowiązków w imię łowienia ryb, bo celowo zostawić ukochaną wędkę na jawną zgubę to...

Ukochany bambus, jedyny, dopieszczony i niezawodny. Trzyczęściowy skład zrobiony z jednego kawałka bambusa. Mosiężne skuwki, stalowe, chromowane dwustopkowe przelotki i prawdziwy uchwyt do kołowrotka z regulacją mocowania. Zostawić takie cacko celowo na zatracenie to tak jak dziś zostawić BMW z otwartymi na ościerz drzwiami, z kluczykami w stacyjce.

A białe robaki. Szczytem "profesjonalizmu i blichtru" było posiadanie puszki po kawie "Nescafe" 100g. Brało się złotówkę i szło do rzeźni na Pradze. Tam na bramie zawsze znalazł się jakiś chętny do pomocy lub zarobku. Często załatwiał kilku wędkarzy na raz. Pełna puszka białych, wielkich, wypasionych, takich jakie tylko w rzeźni można spotkać trafiała w ręce młodego człowieka, który natychmiast dzielił się z kolegą odsypując mu połowę zawartości a on dosypywał płatków owsianych by się robale "przetarły". Nie było problemów z podziałem "na oko". Następnym razem to on kupował i dzielił a ja sypałem płatki :-)



Re: Moje... (Wynik: 1)
przez torque (torque@pogawedki.wedkarskie.pl) dnia 09-05-2006 o godz. 13:45:13
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Krzychu, gratuluję debiutu, bardzo przyjemnie się czytało. Może dlatego, że mimo różnicy wieku i moje wspomnienia wędkarskie,wiążą się z bambusem (trzy częściową muchówką, którą wykorzystywałem do przepływanki) i z radzieckim spinningiem, służącym jako gruntówka. Ja niestety na swojego pierwszego bolenia musiałem poczekać 15 lat:). Mam nadzieję, że jeszcze kilka Twoich tekstów będę miał okazję przeczytać.



Re: Moje... (Wynik: 1)
przez elel22 (elel22@wp.pl) dnia 12-05-2006 o godz. 22:15:35
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Witam kolegę z Kalisza dziękuję za wiadomość.Również zgłębiam wiadomości na temat "naszej " rodzimej rzeki Prosny prubuję wykorzystać swoje umiejętności na Szałe czy też Gołchowie.Czasami równiwż Warta jest mi bliska.Nawiązując do artykułu ja również pierwsze kroki wędkarskie stawiałem na wycieczce "zakładowej" mojego ojca z tą różnicą że bły to kanały konińskie.Były to lata 80 pamiętam krótki autobus marki Jelcz.Chłopy pierwszą niestety! dla niektórych flaszkę otworzyli zaraz po minięciu tablicy drogowej Kalisz.Było wesoło' były amury no i oczywiście sympatyczne przechwałki o trofeach wędkarskichMam kłopoty z odczytaniem i napisaniem w poczcie pogawędkowej dlatego też odpisuję w taki sposób Pozdrawiam.elel22@wp.pl


Pogawędki Wędkarskie - portal dla wszystkich wędkarzy!
Redakcyjna poczta: redakcja@pogawedki-wedkarskie.pl

Redakcja serwisu w składzie: Jarbas, Marek_b, -, -, -, -

Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.

Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.

PHP-Nuke Copyright © 2004 by Francisco Burzi. license.
Tworzenie strony: 0.12 sekund :: Zapytania do SQL: 126