Szczupak dość często powtarza atak na przynętę, jeżeli przy pierwszym, nieudanym nie skaleczył się. Czasami nawet i to nie jest dla niego przeszkodą.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 595
Zalogowani 0
Wszyscy 595
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
krzysztofCz: Bo na mnie bliskość
morza tak wpływa
:hihi ...(460727) Apr 28, @ 11:30:49
dzas: widocznie emeryci z
mojego otoczenia są
jacyś zużyci, nie to
co K ...(460727) Apr 26, @ 18:57:18
krzysztofCz: Kamil... bo Dżąsik nie
wie co emeryci lubią
najbardziej (i mogą ...(460727) Apr 26, @ 16:41:35
Tiur:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(460727) Apr 26, @ 00:02:06
dzas:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(460727) Apr 24, @ 21:24:03
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(460727) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(460727) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(460727) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(460727) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(460727) Apr 03, @ 10:34:12
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
[< Strona główna galerii | Wylij zdjęcie >] 11568 Zdjęcia - Rapy -
|
Opis | Rapy z soboty (trzy trafione na pięć wypatrzonych). Dwa klasyczne ujęcia. :) Cóż, samotnie wędkujący nokillowiec nie ma zbyt wielu możliwości sfotografowania swojej zdobyczy (no można jeszcze ustawić rybę odwrotnie. ;) ) |
|
Wysłane komentarze sandalista (2005-05-22) | Rapy ładne i fotki też. Nigdy bym nie zamienił samotności na rybach na możliwość zrobienia sobie fotki z rybą. | | | Sazan (2005-05-23) | Kiedyś zamieszczał tu foty pewien wędkarz, który uparcie twierdził, że można sobie samemu zrobić fotę z żywą rybą (taki niby "autoportret"). Rozumiem wykorzystanie do tego celu statywu, samowyzwalacza i... tyle. Ale zostają przecież takie istotne rzeczy jak kadr, ostrość i cała masa innych parametrów do ustawienia. Bez uśmiercenia ryby nijak nie wyobrażam sobie zrobienie samemu sobie (dobrego!) zdjęcia, śmierdzącymi, oślizłymi od rybiego śluzu rękami, z trzepoczącą się rybą. Obiecał mi nawet, że zdradzi swój sposób. Niestety, tylko obiecał... :)
Jeśli chce się wypuścić rybę żywą, prezentowane tu sposoby uważam za jedyne możliwe rozwiązanie. Zresztą takie prezentowanie swoich trofeów jest całkiem efektowne. :) Chyba, że ktoś nie lubi wędkować samotnie... | | | Esox (2005-05-23) | Szacuneczek! :) To nie przelewki - to przelewy! :) | | | Lesitr (2005-05-23) | Komplet takich boleni to juz wyczyn. | | | Jarbas (2005-05-23) | Brakuje zegarka ;) | | | marek k84 (2005-05-23) | taaa... na ostatni to już i koszuli nie ma... | | | old rysiu (2005-05-23) | Już się nie mogę doczekać, kiedy na moim kiju zadynda bolek :-) | | | zewu (2005-05-23) | Sazan- zdziwisz się, ale taką ‘autoportretową’ fotografię można zrobić łatwiej niż się to może wydawać (choć to pomysł z mojej strony czysto teoretyczny). Warunek- łowisz w bezpiecznym miejscu (i raczej stacjonarnie) gdzie możesz spokojnie rozstawić statyw i dysponujesz sprzętem foto z możliwością manualnego ustawienia ostrości. Przed rozpoczęciem wędkowania wybierasz miejsce gdzie chciałbyś być sfotografowany z rybą, rozstawiasz sprzęt na statywie, kadrujesz, ustawiasz manualnie ostrość w punkt gdy będziesz prezentował zdobycz, dobierając optymalną dla uzyskania ładnie rozmytego tła przysłonę przy jednoczesnej pewności, że w razie co zmieścisz się w głębię ostrości (albo w inny sposób ustawiasz parametry tak by znaleźć się w GO- tu nieocenione są stare obiektywy manualne z naniesioną skalą) i wystarczy już tylko wyzwolić migawkę. Gdy dysponuje się bezprzewodowym zewnętrznym wyzwalaczem to można sobie nawet pozwolić na autobracketing (ustawiając korekcję co 1 EV mamy pewność, że wstrzelimy się w dobrze naświetlone zdjęcie). Takie foto może być wykonane szybciej, niż te zaprezentowane przeze mnie ;) Może w taki sposób ta osoba robiła autoportrety z rybą? | | | Sazan (2005-05-23) | Może i tak robił. Nie wiem, nie powiedział jak... :)
Masz rację. Jest rzeczą oczywistą, że technika idzie tak do przodu, że można i pilotem na podczerwień, z odległości sterować wieloma funkcjami aparatu. Dla mnie rzecz jednak niepojęta o tyle, że mamy mieć w tym czasie do czynienia z żywą rybą. Czyli nawet po ustawieniu tak jak mówisz wszystkich parametrów aparatu na statywie trzeba wyjąć ową rybę z siatki, dojść do zaplanowanego miejsca przed obiektyw (bacząc by okaz nie wyśliznął się z rąk!) ustawić się, zapewne poczekać aż ryba się uspokoi i wtedy jakoś ukradkiem nacisnąć jakimś sposobem jakiś wyzwalacz. Aparat cały czas aktywny, pod "napięciem"! Niby teoretycznie to możliwe... Niby.
Mimo wszystko bardzo sceptycznie patrzę na taką możliwość zrobienia dobrej foty, mając na uwadze swoje liczne zabiegi przy zrobieniu najzwyklejszego zdjęcia pejzażu. To wszystko trwa w czasie... :) Poza tym, zauważ, że mówimy o sprzęcie raczej wysokiej klasy i manipulacje przy nim upapranymi rybim śluzem rękami uważam za niedopuszczalne. :) No, nie wiem. Za dużo tu dla mnie znaków zapytania niż konkretów. Trzeba by spróbować z czymś takim. ;) | | | bob33 (2005-06-19) | No, jeśli wypuszczsza ryby w takim stanie to już nokilowcem nie jesteś bo ona długo nie pożyje. | | | zewu (2005-06-19) | Ta, a co z nimi jest nie tak? To co wyglada jak ubytek łuski, w rzeczywistości nim nie jest. | | | bob33 (2005-06-19) | Wystarczy, że łuski maja uszkodzoną powłokę ze śluzu, co znakomicie widać na najniższej fotografii. Po takim wylegiwaniu się na trawie szybko złapie jakąś chorobę pleśniowa i będzie długo chorować. Poczytaj trochę namuche.pl to zrozumiesz co źle robisz. Albo poszoruj okiem po trawie to się przekonasz. | | | zewu (2005-06-19) | cale wylegiwanie trwało kilkanaście sekund, po fotografii widać najwyżej, że jest technicznie spierniczona, a to dlatego, żeby zdobycz poza wodą w tym południowym słońcu nie przebywała dłużej niż kilkadzisiąt sekund. | | | bob33 (2005-06-20) | Napiszę dostani komentarz, bo mam wrażenie, że niczego nie przyjmujesz. Ludzie znający dobrze biologię ryb uważają, że wypuszczanie ryby która leżała na trawie, glinie czy nie daj boże na piasku, nie ma sensu. W pierwszej kolejności uszkadza się oko które jest bardzo wrażliwe. Potem przykleja się śluz który się miejscami odrywa i mętnieje. Taki zmętniały szybko odpadnie od łusek a nowy pojawi się po zbyt późno. Na fotce 2 widać, że ryba wygląda jak polakierowana. Na fotce 3 jest wyraźnie matowa, bo się przykleiła do trawy. Nie ma znaczna ile na niej leżała. Tak się nie robi z rybami do wypuszczenia. Cała dyskusja jest nie po to aby kogoś oskarżać, ale po to aby zasada no kill dawała wymierne korzyści a nie była farsą wynikająca z niewiedzy. To wszystko. | | | Sazan (2005-06-20) | Jest dużo racji w tym o czym pisze Bob33. Absolutnie prawdziwy nokillowiec, znający się na rzeczy, nigdy nie wyhaczy ryby na brzegu! Taką czynność bezwzględnie należy robić w wodzie bez wyjmowania z niej ryby. To najlepsze dla jej dalszej dobrej kondycji. Niestety, pragnienie sfotografowania się z nią najczęściej jest silniejsze a chwała z tytułowania siebie nokillowcem - choć to czynione w dobrej wierze - wątpliwa.
Ze swojego doświadczenia mogę podzielić się jednak inną wiedzą. Głównym poławianym przeze mnie gatunkiem jest karp. Wielokrotne łowienie tych samych osobników, wyjmowanie ich podbierakiem (obszernym!), wyhaczanie na brzegu, czasem sfotografowanie się z nimi i ponowne wypuszczenie do wody nie czyniło im zauważalnej krzywdy skoro dały po pewnym czasie złowić się ponownie i przejść tę samą procedurę. Zwracam jednak uwagę, że karp jest wyjątkowo odporną rybą na tego typu zabiegi. Potrafi znieść trudy transportu jak żadna inna ryba (okres przedbożonarodzeniowy). Inny gatunek padłby niemal od razu po takim traktowaniu. Być może przyczynia się do tego wyjątkowo gruba skóra karpia i jego wrodzone cechy odpornościowe silnej fizycznie ryby.
Z drugiej strony pamiętam łowione kiedyś przeze mnie lipienie. Temu gatunkowi potrafiło zaszkodzić czasem zwykłe złapanie go suchą ręką w celu wyjęcia haczyka i taki nie miał szans przeżycia. Również włożony do siatki snął po paru minutach. Chyba nie znam delikatniejszej ryby.
Prawda leży więc zapewne gdzieś pośrodku. Na pewno usunięcie śluzu, drobne, często niewidoczne dla naszych oczu skaleczenia leżącej nawet chwilowo na piasku czy trawie ryby, nie służą jej zdrowiu. I o tym bezwzględnie należy pamiętać. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że RAPR reguluje swymi przepisami te kwestie nakazując albo uśmiercać (ryby łososiowate) przeznaczone do zabrania albo wypuszczać "z ostrożnością" do wody. Trzeba jednak pamiętać o przyczynach, którymi kierowali się twórcy tego typu na pewno mało precyzyjnych zapisów. Zdrowy rozsądek, etyczne podejście do wędkarstwa, nawet bez regulaminów powinny podpowiadać w jaki sposób obchodzić się z tak delikatnymi żywymi stworzeniami jak ryby. Łatwiej o taką podpowiedź, gdy zna się podstawowe elementy biologii ryb. | | | zewu (2005-06-20) | Bob33, ok., myślałem, że krytykujesz mnie wyłącznie na podstawie zdjęcia (choć ulegasz złudzeniu, bo ryba wygląda jak ‘polakierowana’ gdyż była bezpośrednio oświetlona, a ryba ostatnia ma słońce tuż nad sobą, co widać np. patrząc na płetwę piersiową i jej cień, a co daje taki efekt na focie). Argumenty związane z biologią ryb oczywiście przyjmuję. Panowie, prawda jest jednak taka, że 80 % wypuszczających ryby nie robi tego w wodzie (swoja drogą to niezły temat na forum). Sam w wodzie wyhaczam tylko niewymiarki, resztę wyciągam mokrą dłonią, mierzę dość precyzyjnie na kiju i wypuszczam (całość trwa kilkanaście sek.). Dopiero chęć wieszania zdjęć w tej galerii skłoniła mnie do zmiany postępowania... | | | bob33 (2005-06-21) | Zamiast komentarza mały cytat z opowieści Piotra Piskorskiego o tym jak Szwedzi dbają o swoje okazy. Akcja po złowieniu dużej samicy. „Ułożona na miękkim materacu na dnie łodzi, z zakrytymi oczami, cierpliwie czekała na zmierzenie długości, a potem w obszernym, zwilżonym worku na zważenie”. | | | zewu (2005-06-21) | Ok, złośliwe pytanie: a co robi samotnie wędkujący z brzegu Szwed, gdy chce zmierzyć swoją zdobycz i zrobić jej zdjęcie, by w końcu w dobrej kondycji wypuścić ją do wody? ;) A teraz poważnie: są może w sprzedaży niewielkie maty (takie dł. 1 m, coś w stylu tych co używają zazwyczaj karpiarze), na których można zmierzyć czy fotografować rybę w bardziej komfortowych dla niej warunkach? | | | bob33 (2005-06-21) | Odp. Szwed jest na to przygotowany. Worek karpiowy jest dobry i do mierzenia jak i ważenia. Dla bolenia będzie w sam raz. Ale nawet w tym worku wszystko powinno trwać jak najkrócej, bo jest jaszcze stres który zbija czasem niespodziewanie szybko. Różnie ryby na to reagują. | | |
Chcesz skomentować? Najpierw musisz się zarejestrować! |
|
|
Powered by: My_eGallery 2.7.9 AddOn Modules © 2001 Copyright MarsIsHere.net |