Wg naukowców amerykańskich 23 % całości połowów morskich populacji zagrożonych wyginięciem stanowi połowy amatorskie. W okresie wakacyjnym w południowym Atlantyku amatorzy łapią 38 % wszystkich łowionych ryb, wzdłuż wybrzeża Pacyfiku - 59 %, a w Zatoce Meksykańskiej aż 64 %.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 413
Zalogowani 0
Wszyscy 413
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
krzysztofCz: Dla
zainteresowanych...
belony już są :hihi ...(61627) May 06, @ 14:00:14
krzysztofCz: Bo na mnie bliskość
morza tak wpływa
:hihi ...(510483) Apr 28, @ 11:30:49
dzas: widocznie emeryci z
mojego otoczenia są
jacyś zużyci, nie to
co K ...(510483) Apr 26, @ 18:57:18
krzysztofCz: Kamil... bo Dżąsik nie
wie co emeryci lubią
najbardziej (i mogą ...(510483) Apr 26, @ 16:41:35
Tiur:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(510483) Apr 26, @ 00:02:06
dzas:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(510483) Apr 24, @ 21:24:03
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(510483) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(510483) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(510483) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(510483) Apr 03, @ 15:57:03
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Re: Pojedynek drugi. Rodzinnie - nie, lepiej solo. (Wynik: 1) przez Sazan (sazan@sazan.com.pl) dnia 12-03-2004 o godz. 11:15:55 | Nie można kłaść na szalach wagi różnych sposobów wypoczynku i odmierzać w ten sposób wyższości jednego nad drugim. :) Obydwie formy wypoczynku (ta w pojedynkę czy z kolegami i ta z rodziną) mają swe zalety i wady. Wiele zależy od rozmaitych czynników, które autorzy jakoś nie poruszyli.
Zauważmy, że są różne charaktery ludzkie. Są typowi samotnicy, którzy najlepiej czują się na wędkarskich wyprawach wtedy, kiedy nie ma w pobliżu nikogo. Taki "odyniec-samotnik" musi być sam! Nie znosi koło siebie nikogo! Wzrok czy obecność nawet najbliższej osoby są stresujące, denerwujące i taka wyprawa zamiast odpoczynku, przynosi istną katorgę.
Inny rodzaj charakteru to ludzie towarzyscy, którzy dobrze, bezpiecznie czują się tylko w zespole ludzkim (niekoniecznie wśród rodzinnego grona), którzy potrafią brylować w towarzystwie, którzy dla swego dobrego samopoczucia muszą mieć oparcie w innych, wzrok innych na sobie... Są wśród nich również ludzie życiowo niezaradni, którzy boją się samotnosci, którzy w obecności innych muszą mieć oparcie dla siebie, którzy bez pomocy żony nie potrafią zrobić sobie kanapki nad wodą...
Są wędkarze, którym akurat potrzeba chwili (po tygodniowym deszczu zaświeciło wreszcie słońce!), impuls (przed chwilą kupiłem wędzisko - muszę wypróbować), nastrój w danym dniu, sytuacja domowa (np. kłótnia), okazja (właśnie dzwonił kolega, że biorą jak wściekłe!) dyktuje postępowanie inne niż zazwyczaj. I albo wtedy jadą sami, albo - czego np. nigdy nie robią - biorą całą domową ferajnę.
Istotne jest to, na co zwrócił uwagę Jarbas. Wyjazd na ryby nie może być przekleństwem dla którejkolwiek ze stron. Nie wolno usilnie namawiać domowników na wyprawę skoro nie sprawia im to jakiejkolwiek przyjemności. Podobnie nie ma sensu nasz samotny wypad, kiedy w domu zostaje, obrażona takim obrotem sprawy, żona. Świadomość pozostawienia jej w takim stanie niweczy wypoczynkowy cel naszej wyprawy. Trzeba umieć znaleźć jakąś na to receptę, albo... nie trzeba było się żenić! :)))
Rozważanie zatem co lepsze - czy samotnie czy z rodziną - jest dla mnie trochę sztuczne, naciągane, śmieszne... Wędkarstwo ma takie szerokie spektrum możliwości, że każdy powinien umieć znaleźć coś dla siebie ciekawego, jeżeli tylko czuje potrzebę trzymania wędki w ręku... I niech tak zostanie! :) |
] |
|
|