Rosówka należy do reprezentowanej w naszym kraju, przez około 30 gatunków, rodziny dżdżownic i w dodatku jest ze wszystkich największa.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 530
Zalogowani 0
Wszyscy 530
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
krzysztofCz: Bo na mnie bliskość
morza tak wpływa
:hihi ...(501576) Apr 28, @ 11:30:49
dzas: widocznie emeryci z
mojego otoczenia są
jacyś zużyci, nie to
co K ...(501576) Apr 26, @ 18:57:18
krzysztofCz: Kamil... bo Dżąsik nie
wie co emeryci lubią
najbardziej (i mogą ...(501576) Apr 26, @ 16:41:35
Tiur:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(501576) Apr 26, @ 00:02:06
dzas:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(501576) Apr 24, @ 21:24:03
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(501576) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(501576) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(501576) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(501576) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(501576) Apr 03, @ 10:34:12
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Re: Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle... (Wynik: 1) przez Jarpo dnia 25-01-2006 o godz. 12:50:37 | Czarku i masz rację i jej nie masz, czyli jestem za a nawet przeciw.
Po pierwsze w żadnym wypadku nie mogę zgodzić się z Tobą, że kłusownicy, rybacy z sieciami i agregatami nie robią spustoszenia w rybostanie. Po drugie kormorany też potrafią ogołocić niejedno jezioro. Uważam że tych tematów nie wolno odpuszczać i winy (całej winy) na brak ryb zwalać na wędkarzy.
Odnośnie wędkarzy to uważam, że trzeba czerpać z gotowych wzorców i od myśliwych wiele moglibyśmy się nauczyć. Trudno wymagać żeby egzaminowany (słyszał ktoś o prawdziwych egzaminach?) rozróżniał ukleje od małego bolenia, bo w zdecydowanej większości przypadków nie potrafi tego egzaminator. Taka niestety jest prawda.
Twoje podejście do tematu odnośnie zarybień jest typowe dla zbiorników komercyjnych. Tam właśnie tak się myśli 100kg wpuszczonego karpia równa się 100kg wyłowionego karpia. Właśnie karpia!!!!! Jeśli ktoś uważa, że tak powinno wyglądać zarybianie to się głęboko myli.
Mając do dyspozycji jakiś akwen wodny najpierw należy sprawdzić czy przez cały rok mamy zapewniony w nim odpowiedni poziom wody (w ostatnich latach wiele akwenów przestało istnieć – wyschło) później należy zbadać „jakość” wody a dopiero później sprowadzić ichtiologa i pod jego kierunkiem odpowiednio zarybić zbiornik. Zarybiać należy (przynajmniej na początku) tylko rybami, które w danym akwenie będą mogły rozmnażać się. Zarybiamy najpierw białorybem i to nie dużymi osobnikami. Gdy podrosną i w zbiorniku zaczną pływać już ich „dzieci” wpuszczamy drapieżnika. Ilość drapieżnika stopniujemy (ichtiolog) i z czasem może dojść do sytuacji, że co roku zarybiać będziemy już tylko drapieżnikiem i uzupełniać pogłowie ryb roślinożernych w ten sposób, aby nie nastąpiło zachwianie równowagi między gatunkami. Wiele akwenów w tej chwili cierpi na zanik drapieżnika (oprócz małego okonia) i przeleszczenie. Niestety taki sposób zarybiania wymaga dużo czasu między pierwszym zarybieniem a pierwszymi udanymi połowami. Wpuszczanie ryb na jesieni do nowego zbiornika i zezwolenie na ich połów już na wiosnę roku następnego to paranoja. W ten sposób nic nie osiągniemy. Będziemy tylko topili pieniądze w wodzie a efektu nie będzie żadnego. Niestety aby mieć porządną wodę musimy kilka lat wstrzymać się od łowienia. NIE MA INNEGO WYJSCIA! Alternatywą są tylko łowiska komercyjne gdzie właściciel wody chodzi z kalkulatorem i liczy za ile polskich złotych musi wpuścić ryb do zbiornika i ile musi żądać od „wędkarzy” za pozwolenie łowienia, aby mu to się opłacało.
Inna sprawa to to, że nie wystarczy tylko zarybić. Trzeba chronić wodę przed kłusownikami, budować tarliska a zimą dbać, aby na zbiorniku nie nastąpiła przyducha. Według mnie to jest właściwy sposób gospodarowania a nie tylko bezmyślne topienie pieniędzy w wodzie. Inaczej możemy dojść do takich absurdów, jakie są teraz w naszej służbie zdrowia. Uważam że gdyby składka na ochronę zdrowia wzrosła nawet o 1000% to i tak po pewnym czasie mogłoby okazać się ż e to za mało. Z niewłaściwym zarybianiem będzie podobnie. Może okazać się, że będziemy (ja na pewno nie) płacić po 10000zł rocznie a ryb i tak nie będzie w wodzie. Czyja wtedy będzie to wina?
|
] |
|
|