tester napisał
Moja opowie¶ć dotyczy nie kołowrotka, czy innego szpargału, ale człowieka. Zwykłego wędkarza, który często przychodził nad kanał. Pamiętam jak dzi¶, a było to 20 lat wstecz, jak montował swoje bambusowe gruntówki wywołuj±c wkoło gromki ¶miech. Wieszał na nich dzwonki, które własnoręcznie wykonywał z oprawek elektrycznych korków.
Ko¶cielny Dziadek, bo tak go nazywali, nic sobie nie robił z tych u¶miechów. Zawsze poważny chodził po brzegu, poluj±c na małe raczki i pijawki. Kiedy urywałem się ze szkoły na wagary nad wodę, miał przygotowan± dla mnie bambusow± wędkę, na któr± łapałem mu ochoczo uklejki. Bardzo go polubiłem, był moim nauczycielem. Często moj± przynęt± był kawałek chleba z jego kanapki.
Dziadka znali wszyscy łowi±cy w porcie na kanałku i choć się ¶mieli z jego bambusów przypominajacych słupy elektryczne, kołowrotków o ruchomej szpuli - wielkosci koła od roweru, to nikt mu nie dorównywał w łowieniu. Kiedy inni na każde branie reagowali sprintem do wędki, dziadek powoli zdejmował swoje dzwonki i ¶ci±gał zestaw na końcu którego niejednokrotnie widziałem karpie wielko¶ci mojej ręki.
Kiedy¶ za pomoc w podebraniu jednego z tych karpi dostałem od dziadka prezent. Prezentem była wędka teleskopowa Sona 4,5 m! Nowo¶ć, jak na tamte czasy. Byłem bardzo dumny, że to mnie wyróżnił ten wytrawny wędkarz. Wędka owa była moj± pierwsz± własn±. I jak się pózniej okazało, wędk± szczę¶liw± i niezawodn±.
Teraz, gdy nie ma już dziadka, gdy nie słychać już jedynego w swym rodzaju dĽwięku jego dzwonków, została mi po nim ta wędka. Dziadkowa wędka, któr± podaruję swojemu synowi, aby pamiętał o mnie. Tak jak ja pamiętam swego nauczyciela.
Spoczywaj w pokoju Ko¶cielny Dziadku.