Rybami słodkowodnymi, które w Polsce osiągają największe rozmiary są sum i jesiotr zachodni. Sum może osiągać ponad dwa metry długości i ponad sto kilogramów wagi.
Jesiotr zachodni jest bjęty programem restytucji do polskich wód. Może osiągać rozmiary jescze większe niż sum. Może dorosnąć nawet do dwóch i pół metra długości, a jego waga może osiągnąć nawet trzysta kilogramów. jjj
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 328
Zalogowani 0
Wszyscy 328
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
krzysztofCz: [quote:f2a4672e65="jjj
an"]W tym wątku będę
podawał wpłacone kwoty ...(18208) Mar 27, @ 16:07:40
lecek: Wielkanoc w Ustroniu.
Zapowiedziałem
małżonce, że święto,
świętem ...(59101) Mar 26, @ 15:02:24
lecek: Pooszło. k ...(18208) Mar 26, @ 14:43:29
krzysztofCz: Za Lucka i Bedmara...
poszło k ...(18208) Mar 26, @ 14:00:16
artur: Poszło ...(18208) Mar 26, @ 10:30:05
krzysztofCz: Poszło k ...(18208) Mar 26, @ 07:09:09
jjjan: Nikt się nie kwapi
więc jeżeli ktoś chce
wpłacić,, to proszę
blik ...(18208) Mar 25, @ 20:19:56
mario_z: Dzisiaj spotkanie
jajeczkowe nad wodą,
oczywiście bez wędki
bym n ...(59101) Mar 24, @ 20:50:03
Krzysztof46: nic nie trzeba
,zbierajcie na
nastepny rok i tyle w
temacie ...(18208) Mar 24, @ 17:30:00
krzysztofCz: To komu mamy wpłacać
;question Ktoś
zapłacił, to trzeba Mu
się ...(18208) Mar 24, @ 17:27:29
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Wenezuela 2010 - cz. I.
Opublikował 14-07-2010 o godz. 17:25:00 Monk |
Artur napisał
Pomysł, a raczej nieśmiała myśl o wyjeździe na "rybałkę" do Wenezueli, pojawiła się w lipcu A.D. 2009, na tradycyjnej Wyspie, gdzie obchodziliśmy i świętowaliśmy VIII Urodziny WCWI.
Hasło Wenezueli rzucił Bartek - że być może uda się jemu pojechać; ja się, że tak powiem przymiliłem, że i ja chcę, ale na tym etapie, to jeszcze było "pisanie palcem na wodzie".
Mimo że byłem bardzo niepewny swojego wyjazdu, ale na wszelki wypadek gotówkę zacząłem gromadzić od lipcowej wypłaty, dodatkowo na "awarię" zapewniłem sobie linię kredytową (jak się później okazało bardzo się ona przydała, bo wystąpiło kilka "awarii") przez pół roku nie działo się nic, by sprawa ruszyła ostrzej w styczniu tego roku. Bartek mnie poinformował, że rozmawiał z organizatorami - czyli z Bayangoł - i że jestem wpisany na listę uczestników wyprawy. Z radości poskakałem sobie trochę. Bo nagle się okazało, że rok 2010 będę miał bardzo obfity w wyjazdy zagraniczne, bo i Wenezuela wypaliła i wyprawa do Norwegii na Koło Podbiegunowe / która to Norwegia już była pewna wcześniej, bo opłacona prawie w całości/.
Wyjazd planowany był na kwiecień, więc pozostało tylko uzupełnić niezbędny sprzęt biwakowy, kremy z wysokim filtrem, ubranie oraz odpowiednie przynęty na tamtejsze ryby. Oczywistym jest, że radą służyli chłopaki z Bayangoł. Mimo to - jak to zwykle bywa - czegoś się nie zabrało albo niektóre przynęty nie trafiły, ale to nie stanowiło problemu, ponieważ na bieżąco można było się poratować u Towarzyszy wyprawy. Na ten przykład nie wziąłem głęboko chodzących woblerów, ale jak już wspomniałem - nie stanowiło to problemu.
Wreszcie nadszedł ten dzień - 23-04-2010 - dzień wylotu.
Wprawdzie z Bartkiem ruszyliśmy trochę wcześniej, bo przez Tczew i kolegę "Alexa". Następnie do Stargardu Szczecińskiego, skąd nas zabierał bus do Berlina.
Z Berlina krótki skok do Madrytu, skąd następnie czekało nas 9h lotu do Caracas.
Caracas.
Caracas.
Następnie ostatni zaplanowany na ten etap podróży: przelot lokalnymi liniami z Caracas do Cudad Bolivar, gdzie dolecieliśmy późnym wieczorem czasu lokalnego czyli około 22-ej. Na miejscu czekał na nas już Paweł z powitalną zgrzewką zimnego lokalnego piwka.
Po krótkim odpoczynku podjechał nasz transport, duży van, który miał nas przetransportować do posady, a w dniu następnym do La Paragua’y, leżącej nad rzeką Paragua, gdzie mieliśmy popłynąć w górę rzeki na nasze pierwsze łowisko - słynne Canaima Falls. Oczywiście mimo zmęczenia i dnia pełnego wrażeń, jeszcze długo w nocy rozmawialiśmy i snuliśmy plany, co do wędkowania i pobytu, zasypując Grześka i Pawła /stałych bywalców, doskonale znających realia i metody połowów/ setkami pytań.
W posadzie.
"> W posadzie.
"> W posadzie.
"> W posadzie.
Orinoko – w Cudad Bolivar jest najwęższa.
"> Orinoco.
">"> Orinoco.
Rano pobudka i podjechał po nas van, którym mieliśmy podróżować pomiędzy miastami.
Pakowanko i w drogę.
Lotnisko w Cudad Boliwar w ciągu dnia.
Po kilku godzinach jazdy dojechaliśmy do La Paragua’y.
Krótkie zakupy płynów niezbędnych do życia i do portu zaokrętować się na oczekujące już łodzie.
Przed nami przynajmniej 3h płynięcia w górę rzeki, z obowiązkową kontrolą na granicy Indiańskiego terytorium, czy nie przewozimy towarów zakazanych czyli głównie płynów podtrzymujących życie. Kontrola nie okazała się taka straszna, ponieważ nasz przewodnik Wladimir był w znakomitych kontaktach z obsadą wojskową punktu kontrolnego, która nie znalazła nic niedozwolonego, więc mogliśmy popłynąć dalej.
Po 3,5h płynięcia zobaczyliśmy wreszcie Canaima Falls - na razie tylko dolne progi, …
… ale mieliśmy szybko to nadrobić. Przybiliśmy do brzegu i zdziwiliśmy się, czekała na nas całkiem zgrabna Vladowa baza turystyczna. W takich chatkach spaliśmy.
Jadalnia.
Jaguarek.
Jaguarek i ja.
Zostało nam jeszcze 2-3h dnia, więc każdy kto chciał na łódkę i hejże ha na PAYARĘ! Każdy chciał złowić tę rekordową, ponieważ to właśnie z wodospadów Canaima Falls jest kilka ostatnich światowych rekordów tej ryby. Swoją pierwszą i nie ostatnią złowiłem pierwszego dnia - ważyła nieco ponad 5kg, ale już dała popalić. Niestety nie mam fotki z tą pierwszą, ale mam z późniejszymi.
Pierwszy wieczór nad Canaima Falls upłynął pod znakiem tradycyjnej integracji i obmyślania planów na najbliższe dni: kto z łódki, kto z brzegu, kto przy górnych wodospadach, kto przy dolnych. Znaczną część wieczoru poświęciliśmy szykowaniu sprzętu i wymianie kotwic na wzmacniane podwójne morskie Ownery oraz kółek łącznikowych na specjalnie zrobione na tę okazję.
Szczegóły ustalaliśmy z przewodnikami czyli z naszymi "Piloteiros".
Marinhio.
Paweł.
Gerard.
Vlad.
Chichio.
Chichio i Esteban
C.d.n.
Artur
Foto: Ciesielski Tomasz Mikulski Bartosz Przetacznik Janusz autor
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Wenezuela 2010 - cz. I. (Wynik: 1) przez Monk dnia 14-07-2010 o godz. 17:27:15 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Piękna sprawa - tylko pozazdrościć!
A Kolegów zachęcam do lektury kolejnych części... Ach te fotki! :)) |
|
|
Re: Wenezuela 2010 - cz. I. (Wynik: 1) przez Robert (gosia67600@numericable.fr) dnia 14-07-2010 o godz. 21:31:41 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Zapowiada się nad wyraz ciekawie i emocjonująco :-). Mimo że jeszcze rybek tamtejszych nie wstawiłeś. No, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość :-). Dopiero w powiększeniu zdjęcia oddają atmosferę tych miejsc. Świetna relacja i czekam na kolejną porcję południowo amerykańskich przygód Sołtysa z PW :-). Pozdrawiam Arturze :-). |
|
|
Re: Wenezuela 2010 - cz. I. (Wynik: 1) przez wlodek (wlmr@op.pl) dnia 14-07-2010 o godz. 22:08:37 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | "Dolne progi" robią wrażenie! Aż strach myśleć jakie będą górne! Pisz Arturze drugą część! Pozdrawiam! |
|
|
Re: Wenezuela 2010 - cz. I. (Wynik: 1) przez akabar dnia 15-07-2010 o godz. 10:00:30 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | No to sobie polatałeś, popływałeś, pofociłeś.
Na "połowiłeś" przyjdzie nam poczekać.
Pisz, pisz czekam.
Fotki fajowe - szczególnie w powiększeniu jak to Włodzio zauważył.
Pozdrówka. |
|
|
Re: Wenezuela 2010 - cz. I. (Wynik: 1) przez mario_z (mario-z71@o2.pl) dnia 15-07-2010 o godz. 13:45:23 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Co za widoki.
Z niecierpliwością czekam na kolejne części relacji z Wenezueli.
Artur gratuluję i zazdroszczę udanej wyprawy. |
|
|
Re: Wenezuela 2010 - cz. I. (Wynik: 1) przez old_rysiu dnia 16-07-2010 o godz. 08:21:32 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Po pierwsze - na fotki trzeba wjechać myszką i klikać!!! Tak - fotki są ładne :-)
Kurcze - kawał drgi. Za daleko już na mnie :-(
Jedno mi się tylko nie podoba - te papierosy! Artur akurat nie pali, ale papieros na fotkach to już dzisiaj porażka :-( Jak Ty z nimi wytrzymałeś?
Piwko smaczne? Szkoda, że brak fotki :-(
Kurcze lece do drugiej części - wspaniała wyprawa :-) Gratuluje podjęcia takiej decyzji. |
|
|
|