Lin należy do rodziny karpiowatych. Dojrzałość płciową osiąga w wieku 2 – 3 lat. Oblicza się, że z wylęgu ok. 300 000 ziaren ikry składanych przez jedną samicę lina, do wieku czterech lat przeżywają tylko trzy liny, a większość z nich nie osiąga jeszcze wtedy wagi 1 kg.
Konto/logowanie
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520 UŻYTKOWNICY
Goscie 402
Zalogowani 0
Wszyscy 402
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj
Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 1:47 pm Temat postu: Kto spotyka Dzika w lesie ten....
Ponieważ tylko i włącznie staram się łowić w miejscach oddalonych od cywilizacji (z względów zrozumiałych) często spotykam w lesie zwierzęta leśne (i nie tylko) co naturalnie mnie bardzo cieszy.Jestem miłośnikiem przyrody i jestem niezmiernie zadowolony kiedy spotkam oko w oko "tubylca" w lesie.Lecz czasem bywa tak iż wędkarz w nagłym spotkaniu z zwierzakiem "mało nie dostanie zawału".Mi zdarzyło się to wiele razy lecz nie jestem z tego faktu zły,gdyż to w końcu ja wtargnęłem na ich teren.I tu chciałbym poruszyć gawędę na temat spotkań z braćmi leśnymi (mam nadzieję że równie kochanymi przez Was). _________________ Żyjmy w zgodzie z naturą...
ziomek Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Nov 25, 2006 Posty: 1546
Kraj: Polska Miejscowoć: Tam gdzie Odra i Bóbr
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 2:25 pm Temat postu:
Sporo tego było! Bo też nie lubie cywilizacji i uciekam jak najdalej! Oto garsc wspomnień. Ciut obok tematu, bo raczej nie o zawał, ale zachwyt mi chodzi :-).
Wracam jakos 2 tygodnie temu z "moich dzikich ostępów". Było po 23,00. Z lasu wyjechałem, wioska przede mną a tu przed samą wioską koń stoi! W nocy, przy drodze! Wielki, że szok! Dopiero gdy byłem blisko dostrzegłem wielkie poroże! Potężny jeleń wylazł skubac trawę przy samej ulicy.
Ze 3 lata temu jechałem podsypac miesjcówkę, zabrałem narzeczoną, bo na chwilkę to Ona wytrzyma nad wodą :-). I przed maskę (malucha wtedy) wyskoczyła "dziczyca"
Ile jedna samica dzika może miec małych?
Bo ta co przebiegła mi przed autem (zatrzymałem się) prowadziła 15 do 17 małych pasiaków!!! Byłem w szoku, że jadne maciora może miec tyle potomstwa!
A i zajec-kicajec nas rozbawił ostatnio. Gdy wcześniej jakis pokazał się na drodze, to po zobaczeniu auta darł jak wściekły. A ostatnio wracamy wieczorkiem polna drogą, powoli bo dziury. Siedzi kicajec na środku. Dojechaliśmy do niego na może 2 metry, poderwał się spokojnie i kilka kicków, do przodu, znowu przykucnął na drodze. I tak z 5 razy nieśpiesznie podrywał się gdy już byliśmy tuż przy nim. W końcy się wkurzył i zszedł spokojnie na krawędź drogi. Mineliśmy go o jakieś 2 metry.
Siedzę o świcie na główce, blado jeszcze, mgła. I widzę, że jakiś krzak płynie pod prąd! Po chwili krzak okazał sie porożem jelenia. Wylazł z wody po przepłynięciu Odry i spokojnie pomaszerował w kierunku wału.
Późne popołudnie, kilka lat temu. Słysze jakieś pluski za plecami, po drugiej stronie Odry. Przygklądam się a to jakieś wielkie ptaszysko pluska sie na płytkiej wodzie. Po chwili poderwał się do lotu. Piekny orzeł. Widziałem go potem jeszcze kilka razy, już w powietrzu lub na starym, uschniętm drzewie. Ostatnimi laty jednak się nie pokazuje :-(.
PS. Tego wszystkiego się nie da opisac - to trzeba samemu przeżyc!
odertal Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Mar 29, 2007 Posty: 321
Kraj: Polska Miejscowoć: opolszczyzna
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 2:33 pm Temat postu:
Zgadza się że tego nie można opisać ale postarajmy się.
P.S. Ziomek-u mnie właśnie się osiedliły orły i jestam pod takim wrażeniem ...że naprawdę brak słów 8O _________________ Żyjmy w zgodzie z naturą...
dzepetto Redaktor Portalu
Dołšczył: Jan 14, 2007 Posty: 3532
Kraj: Polska Miejscowoć: Łężyca
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 3:08 pm Temat postu:
Ostatnio idąc brzegiem Chotli widziałem kunę, która przeprowadzała małe przez rzeczkę. Brała pojedynczo w pysk małe i wdrapywała się na drzewo, następnie po gałęziach na drzewo rosnące na drugim brzegu i tak po kolei. Niestety gdy mnie zobaczyła ze strachu zostawiła dwójkę młodych na drzewie, a z trzecim maluchem pobiegła do nory. Potem wróciła do młodych i zaczęła je ściągać z drzewa. Niestety jedno jej wypadło i z kilku metrów runęło w błoto. Myślałem że się zabiło, jednak po kilku sekundach zaczęło się gramolić z błotka i wołać mamusię. Stara podbiegła, zabrała malucha a potem wlazła na drzewo i warczała na mnie póki sobie nie poszedłem. Oczywiście nie stałem bez sensu i nie pastwiłem się nad nimi, gdyż cała ta sytuacja rozegrała się dosłownie w minutę.
yari Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Mar 04, 2005 Posty: 943
Kraj: Polska Miejscowoć: POZNAŃ
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 3:28 pm Temat postu:
dzepetto napisał:
Ostatnio idąc brzegiem Chotli widziałem kunę, która przeprowadzała małe przez rzeczkę..............
Zazdroszczę "Spektaklu" Kuna leśna - Tumak Jedno z najpiękniejszych zwierząt naszych lasów.
Ostatnio gdy łowiłem na jeziorku takim jednym, wieczokiem, spławikówką na półgruncie (dodam że na łodce), nagle usłyszałęm szelest trzcin. Pomyślałem co to? Ryby sie trą jak oszalałe czy co.. PO chwili cisza.. patrze sobie na te spławiki i nagle widzę plechy i ogon bobra, który sobie płynie metr od spławików. Dodam, że poźniej nic prócz płotek małych nie udało mi się złapać.
Kiedyś słyszałem, o takim przypadku: pływał sobie jakiś gosciu z kumplem na łódce po jeziorku. Chyba spinningowali. Nagle jeden z nich zobaczył że coś podobne do węgorza płynie sobie po tafli jeziora blisko ich łódki.. Gdy podpłynęli blisko tego czegoś to jeden skoczył na to by złapać... Myślał, że to węgorz, a okazało się, że to żmija zygzakowata i niestety został ugryziony :roll: - - - ale ktoś musiałmieć pojęcie :?
_________________ Pozdrawiam
Bombel Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Dec 27, 2004 Posty: 2062
Kraj: Polska Miejscowoć: Warszawa
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 5:16 pm Temat postu:
Niedawno wylazłem z krzaków prosto na klępę prowadzącą młodego. Stanąłem i czekałem, bo mamusia jakoś tak dziwnie na mnie patrzyła... Mody przyszedł, obwąchał i do mamusi wrócił. I się rozeszliśmy w spokoju. Tyle, że poszedłem w stronę, gdzie iść nie planowałem :
Jakiś czas temu siedzę przy ognisku, wędek pilnując. Łysy w pełni, widno. Na drugim brzegu Narwi coś zaczyna chlupotać. Patrzę... a w moją stronę jakiś krzak płynie, w poprzek nurtu. Po chwili już kojarzę: to łoś z olbrzymim porożem. Wylazł o 20 m ode mnie. Popatrzył w moją stronę... A mnie już się ciepło zrobiło... : Ale polazł w krzaki i tyle go widziałem.
Dwa czy trzy dni później tą samą drogą przeprawiła się rodzinka dzików. Zrobiło mi się jeszcze cieplej, bo odyniec zaczął fukać. A w pobliżu żadnego drzewa, na które mógłbym spieprzyć
Inny biwak, też nad Narwią. Z ówczesną ślubną poszliśmy już spać. Siostra, wówczas szesnastoletnia, która postanowiła jeszcze posiedzieć przy ognisku, nagle się drze: łojezu! Jakiś zwierzak! I się na mnie patrzy!
Wypadam z namiotu, zerkam. A to wydra przyszła z wizytą.
Rano się okazało, że zaiwaniła nam kiełbasę przeznaczoną na śniadanie
Potem się z wydrą zaprzyjaźniliśmy. Pływała w pobliżu, czasem z młodymi, wcale nie przejmując się naszą obecnością. Kundelek, którego wówczas posiadałem, o świcie wychodził skontrolować, co robię. Kilka razy ją obwarczał. Szybko jednak przywykł. Zerkał na futrzaka płynącego o metr od brzegu, postał chwilę, po czym biegł pod krzak za potrzebą. Następnie wracając do namiotu i pakując się do śpiwora mojej ówczesnej.
Przed miesiącem kumpel pływał za dorszami. Z dziesięć mil od brzegu dostrzegli... dzika! Płynął w stronę Szwecji! Emigrant jakiś czy co?
Nie uwierzyłbym, gdybym nie zobaczył fotki.
radzio Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: May 01, 2005 Posty: 1239
Kraj: Polska Miejscowoć: Białystok
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 5:17 pm Temat postu:
Zwykle raz, dwa razy do roku spotykam na swojej drodze dziki. Zwykle ma to miejsce podczas pstrągowania w rzeczkach płynących przez Puszczę Knyszyńską. Kidyś na widok pasącego się stadka uciekałem, bojąc się niemałych przecież zwierząt. Mając w pamięci opowieści o agresywności odyńców lub loch spacerujących z młodymi warchlakami czułem respekt przed tymi zwierzakami i ręką na sercu "dawałem chodu". Teraz biroę kawałek gałęzi i uderzam w drzewo (na otwartej przestrzeni z braku gałęzi można potrząsać pudełkiem np. z obrotówkami : ). Te zabiegi (hałas nie musi być głośny, ważne aby był regularny, wystrarczą aby zwierzęta spłoszyły się i wycofały do lasu.
P.S. Gorzej jest z byczkami wypasanymi na łąkach przylegających do Narwi. Ale to temat na oddzielną opowieść .....a nawet na artykuł : .
moro Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Jan 31, 2006 Posty: 410
Kraj: Polska Miejscowoć: jezioro, dżungla
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 5:56 pm Temat postu:
Bombel napisał:
Z dziesięć mil od brzegu dostrzegli... dzika! Płynął w stronę Szwecji! Emigrant jakiś czy co?
Nie uwierzyłbym, gdybym nie zobaczył fotki.
Dzik na otwartym morzu ?!
Pierwszy raz słyszę _________________ Pozdrawiam
PIK_POK Kierownik steru
Dołšczył: Feb 18, 2007 Posty: 81
Kraj: Polska Miejscowoć: Swarzędz
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 6:28 pm Temat postu:
Co dzikie jest piękne ! Nie wiem czy byłem godzien, ale nieraz los pozwolił mi zobaczyć piękne dzikie stwory natury, które swe miejscówki mają na pojezierzu gnieźnieńskim (może nie koniecznie na rybach, ale zazwyczaj na przechadzkach). Do gatunków jakie mój mózg zarejestrował za pomocą oka mogę zaliczyć: zające, stada saren po 10szt, oraz pojedyncze, bażanty, dzikie gołębie, dudki, zaskrońce, kuny, oraz lisa. (byłem blisko ujrzenia dzikich dzików, widziałem już świeżo rozrytą ziemię, ale niestety na tym się skończyło).
A na rybach często widuję 'nietoperki'. Również myszy, wchodzące do worków od zanęt pozostawionych na pastwę losu przy brzegu jezior. Z jednym zwierzem zeszłego lata nawet się zaprzyjaźniłem jak wszyscy wędkarze w okolicy. Ten czerwononogi osobnik oblatywał każdą miejscówkę na której zagnieździli się wędkarze i pozostawał na niej doputy, dopóki nie dostał jednej złowionej rybci
PIK_POK Kierownik steru
Dołšczył: Feb 18, 2007 Posty: 81
Kraj: Polska Miejscowoć: Swarzędz
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 6:31 pm Temat postu:
moro napisał:
Bombel napisał:
Z dziesięć mil od brzegu dostrzegli... dzika! Płynął w stronę Szwecji! Emigrant jakiś czy co?
Nie uwierzyłbym, gdybym nie zobaczył fotki.
Dzik na otwartym morzu ?!
Pierwszy raz słyszę
Może to był strajk w imię znikającej z rodowitych terenów dziczyzny :d
Wodnick Czyściciel gumiaków
Dołšczył: Jan 19, 2007 Posty: 4
Kraj: Polska Miejscowoć: Jabłonna
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 6:42 pm Temat postu:
Bombel napisał:
Jakiś czas temu siedzę przy ognisku, wędek pilnując. Łysy w pełni, widno. Na
Przed miesiącem kumpel pływał za dorszami. Z dziesięć mil od brzegu dostrzegli... dzika! Płynął w stronę Szwecji! Emigrant jakiś czy co?
Nie uwierzyłbym, gdybym nie zobaczył fotki.
Nie wiem, Bombel, jaki towar palisz, ale podoba mi się
Masz trochę na zbyciu?
Pawel66 Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Jan 22, 2007 Posty: 462
Kraj: Polska Miejscowoć: Piechowice
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 6:45 pm Temat postu:
Ostatnio, gdy byłem w Pilchowicach, widziałem sporo zaskrońców, ale także żmije. Jak się okazuje u nas szczególnie trzeba uważać. Znajomy, zbierając ostatnio jagody, został ukąszony, a w Jeleniej Górze zabrakło surowicy. Nie mam pojęcia dlaczego, ale dostał ją dopiero w Łodzi, do której dotarł szczęśliwie z bratem jako kierowcą.
ZIPPO Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Oct 16, 2006 Posty: 1607
Kraj: Norwegia Miejscowoć: Sola
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 6:48 pm Temat postu:
moro napisał:
Bombel napisał:
Z dziesięć mil od brzegu dostrzegli... dzika! Płynął w stronę Szwecji! Emigrant jakiś czy co?
Nie uwierzyłbym, gdybym nie zobaczył fotki.
Dzik na otwartym morzu ?!
Pierwszy raz słyszę
A tak, M/S "DZIK". Pływałem na tym kutrze. :
dzepetto Redaktor Portalu
Dołšczył: Jan 14, 2007 Posty: 3532
Kraj: Polska Miejscowoć: Łężyca
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 6:55 pm Temat postu:
ZIPPO napisał:
A tak, M/S "DZIK". Pływałem na tym kutrze. :
Dobre Zippo, dobre
bonski Ś.P. - Uczestnik Wiecznych Łowów
Dołšczył: Jun 27, 2006 Posty: 1424
Kraj: Polska Miejscowoć: Warszawa
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 7:17 pm Temat postu:
Ze 2 lata temu na Kanałku Żerańskim w okolicach Nieporętu
wędkowałem spinningując.
Przy brzegu pływał łabędź cały łeb i długą szyję miał zanurzoną
pod wodą i wyżerał coś z dna.
Nagle zrobił się "kocioł" na wodzie, co się okazało łabędzia
zaatakowała norka- owinęła się dookoła szyi ptaka i wgryzła
się w nią. 8O
Widok niesamowity : łabędź wykonywał różne ewolucje, śruby,
nurkowania, próbował walić norkę skrzydłami, mały ssak był
jednak bardzo zawzięty i nieustępliwy. :roll:
Cała "walka" trwała ok. 5 minut, norka zakończyła walkę
dostojnie dając nura pod wodę. :P :P _________________ Wszystkie nurty mistyczne wspominały o konieczności uśmiechu i "obowiązku radości".Wędkarstwo nie pozostaje w tyle.
Jezier Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Feb 11, 2006 Posty: 830
Kraj: Polska Miejscowoć: Oborniki Śląskie
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 7:25 pm Temat postu:
Bombel napisał:
Przed miesiącem kumpel pływał za dorszami. Z dziesięć mil od brzegu dostrzegli... dzika! Płynął w stronę Szwecji! Emigrant jakiś czy co?
Nie uwierzyłbym, gdybym nie zobaczył fotki.
Pewnie chciał poprosić o azyl polityczny :
adalin Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Aug 12, 2002 Posty: 1768
Kraj: Polska
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 8:28 pm Temat postu:
Jeżeli tylko mam odpowiednio dużo czasu i pogoda nie broi, na rybki staram się jeździć rowerem. Przypadków z dziczyzną i innymi stworzeniami polno-leśnymi miałem sporo. Ale dopiero w tym roku zobaczyłem zwiewającego dzika, którego wypłoszyłem z błocka. I wtedy uświadomiłem sobie, dlaczego myśliwi samotnie nie podchodzą rannego dzika, który może zaszarżować. Normalnie, eksplozja. Jakby tak rypnął we mnie, to rower znalazłby się po drugiej stronie Odry, a ja pewnie w Szczecinie, w kawałkach.
A poza tym trzy bażanty widziałem Na początku maja. Jadąc cichutko przy wale, od strony łąk i pól, płoszyłem je co jakiś czas z łęgowin. Pierwszy raz mi się to zdarzyło, więc pewnie dlatego tak zapadło mi to w pamięć
luk750 Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Jun 28, 2004 Posty: 546
Kraj: Polska
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 8:34 pm Temat postu:
Ja kiedyś zaliczyłem bliskie spotkanie z lisem. Idąc przez potworne krzaki, słyszę że coś biegnie w moim kierunku. Postanowiłem stanąć, gdyż coś wyraźnie zbliżało się w moją stronę. Nagle z zza traw i krzaków wyskoczył lis i zahamował dosłownie metr przede mną. Że było blisko rzeki, rozważałem nawet skok do wody, gdyż lis wcale nie zamierzał ruszyć się z miejsca. Przebiegły mi myśli, że może wściekły, gdyż twardo patrzył mi w oczy. Najwyraźniej był tak samo zaskoczony jak ja, bo stał jak wryty : Dopiero zdecydowany ruch wędką w jego stronę, spowodował, że uciekł. : _________________ luk750
odertal Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Mar 29, 2007 Posty: 321
Kraj: Polska Miejscowoć: opolszczyzna
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 8:40 pm Temat postu:
adalin napisał:
A poza tym trzy bażanty widziałem Na początku maja. Jadąc cichutko przy wale, od strony łąk i pól, płoszyłem je co jakiś czas z łęgowin. Pierwszy raz mi się to zdarzyło, więc pewnie dlatego tak zapadło mi to w pamięć
Bażanty to ja widzę prawie zawsze kiedy "wlezę" w wysoką trawę przy Odrze i właśnie one przyprawiają mnie o zawał serca.Siedzi taki do bólu i myśli że ktoś przejdzie bokiem a gdy już jesteś z 3 metry od ptaszka, ten fruuu...i pozostają "hercklekoty" Żyją w takim stresie _________________ Żyjmy w zgodzie z naturą...
Bombel Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Dec 27, 2004 Posty: 2062
Kraj: Polska Miejscowoć: Warszawa
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 9:00 pm Temat postu:
moro napisał:
Dzik na otwartym morzu ?!
Pierwszy raz słyszę
Ja też. Gdybym fotki nie zobaczył, to też na pewno bym nie uwierzył.
Bombel Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Dec 27, 2004 Posty: 2062
Kraj: Polska Miejscowoć: Warszawa
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 9:04 pm Temat postu:
Wodnick napisał:
[Nie wiem, Bombel, jaki towar palisz, ale podoba mi się Masz trochę na zbyciu?
Masz. Ode mnie w trąbę. Za prześmiewczość :
adalin Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Aug 12, 2002 Posty: 1768
Kraj: Polska
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 9:06 pm Temat postu:
Bombel napisał:
Ja też. Gdybym fotki nie zobaczył, to też na pewno bym nie uwierzył.
A te 10 mil to z czego wywnioskowałeś? Z relacji kamrata, czy z mgiełki nad horyzontem? ;)
Ale nie upieram się. Może tak być, że to dzik był. U mnie niejedna świnia w Odrze ryby łowi :? :
Bombel Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Dec 27, 2004 Posty: 2062
Kraj: Polska Miejscowoć: Warszawa
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 9:20 pm Temat postu:
Łaziłem sobie nad Narwią ze spinem. Nie chciało mi się przedzierać przez potworne krzaczory, więc nadłożyłem trochę drogi, by obleźć przez łąki.
Namierzyłem dwa żurawie. Postanowiłem pstryknąć im fotkę. Ponieważ to czujne i płochliwe bestie - w trawach lazłem na czworaka i bardzo powoli. Potem trzeba było się już czołgać.
Zerkam wreszcie przez wizjer - za słabo je widać. Więc podczołguję się jeszcze kawałek. Ciągle za słabo widać. Tylko plamki na tle wysokiej trawy. No to się podczołguję jeszcze kawałek. Jest! Będzie dobrze! I w momencie, kiedy się składam do pstryknięcia, "ostrząc" obiektyw, żurawie odlatują.
Potem zerkam na zegarek. Okazuje się, że podchody zajęły mi około dwóch godzin...
Bombel Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Dec 27, 2004 Posty: 2062
Kraj: Polska Miejscowoć: Warszawa
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 9:31 pm Temat postu:
adalin napisał:
A te 10 mil to z czego wywnioskowałeś? Z relacji kamrata, czy z mgiełki nad horyzontem? ;)
Z relacji.
Odległość od brzegu określona została przez szypra.
To były zawody Koła nr 1 z Wawki.
Pawel66 Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Jan 22, 2007 Posty: 462
Kraj: Polska Miejscowoć: Piechowice
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 9:48 pm Temat postu:
No to się wyjaśniło.
Koło nr 1 z Wawki wyszło z inicjatywą i organizuje dzikom zawody pływackie. :
adalin Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Aug 12, 2002 Posty: 1768
Kraj: Polska
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 9:51 pm Temat postu:
Bombel napisał:
Z relacji.
Odległość od brzegu określona została przez szypra.
To były zawody Koła nr 1 z Wawki.
A coś Ty taki napuszony, jakby Cię szerszeń dziabnął w końcowy odcinek jelita grubego :?: Od wczoraj się znamy? ;)
Milan Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Apr 18, 2003 Posty: 1890
Kraj: Polska Miejscowoć: Nowa Dęba
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 10:51 pm Temat postu:
Tu gdzie mieszkam, spotkania z dziczyzna można spodziewać się na każdym kroku. Do okoła lasy i lasy. Najczęściej spotykam na swojej drodze sarny i koziołki, później zające i lisy. Czasem trafi się coś jeleniowatego. Raz tylko przez drogę przebiegły mi dziki i kuna leśna. Bażanty w nadwiślańskich łowiskach to rzecz codzienna, podobnie jak zaskrońce nad stawami wojskowymi. Parę razy widziałem żmije a dokarmianie kukurydzą nadwodnych gryzoni zdarza mi się kilka razy w roku:) po prostu żyć nie umierać. Jeśli chodzi o te większe ssaki to zazwyczaj przebiegają przez drogę gdy jadę gdzieś na łowisko. Bardzo bliskiego spotkania jeszcze nie zanotowałem. _________________ Bieroo Paniee???
Bombel Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Dec 27, 2004 Posty: 2062
Kraj: Polska Miejscowoć: Warszawa
Wysłany: Czw Cze 21, 2007 6:52 am Temat postu:
adalin napisał:
A coś Ty taki napuszony, jakby Cię szerszeń dziabnął w końcowy odcinek jelita grubego :?: Od wczoraj się znamy? ;)
Końska mucha mnie dziabła. Nigdy żadnej tu nie widziałem. Nie mam pojęcia, jakim cudem bestia doleciała na 5 piętro. Jeszcze dzisiaj mam obrzęk na ramieniu :x
Spodziewaj się kontry. Bo nie od wczoraj się znamy : :P
adalin Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Aug 12, 2002 Posty: 1768
Kraj: Polska
Wysłany: Czw Cze 21, 2007 6:59 am Temat postu:
Bombel napisał:
Spodziewaj się kontry. Bo nie od wczoraj się znamy : :P
:P
Bombel Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Dec 27, 2004 Posty: 2062
Kraj: Polska Miejscowoć: Warszawa
Wysłany: Czw Cze 21, 2007 7:02 am Temat postu:
Milan napisał:
Bardzo bliskiego spotkania jeszcze nie zanotowałem.
Przypomniałeś mi przygodę kumpla. Dawno temu, jako pierwszy ze znajomków, na urodziny dostał "malucha". Ależ to był szał!
Ze dwa miesiące później wracał wieczorem od panienki. Na drodze wśród lasu namierzył spacerującego, potężnego dzika. Depnął po gazie, trafił.
Efekt: dzik zakwiczał i uciekł w las. Koleś stracił panowanie nad kierownicą i zameldował się w rowie. Porysowany i pogięty jeden bok w maluchu. Wgnieciony przedni pas i pogięty zderzak. Rozbita jedna lampa. U kolegi podbite obydwa ślepia i naruszony nos. Bo się spotkał z kierownicą :
klon Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Apr 15, 2003 Posty: 541
Kraj: Polska Miejscowoć: Piastów
Wysłany: Czw Cze 21, 2007 9:28 am Temat postu:
Nocna zasiadka na leszcza. Nieco mnie wieczorne rozmowy Polaków znużyły więc postanowiłem, że brań będę pilnował w pozycji horyzontalnej, pod śpiworkiem na karimacie. Niestety oko się samo przytrzasnęło i przysnąłem na 4 godzinki, do świtu. Zręsztą pewnie spałbym dłużej gdyby nie pragnienie. Obudziła mnie straszliwa suchość w górnej części przewodu pokarmowego. Otwieram oczy, patrzę 8O , a tu trzy żubry...leżą schłodzone w trawie,. Całe w kropelkach rosy. Ach jak one wtedy smakowały 8) Żubr podchodzi bardziej nie tylko wieczorem : _________________ Są tacy co ryby łowią i tacy co tylko wodę mącą.
ziomek Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Nov 25, 2006 Posty: 1546
Kraj: Polska Miejscowoć: Tam gdzie Odra i Bóbr
Wysłany: Czw Cze 21, 2007 9:43 am Temat postu:
klon napisał:
Nocna zasiadka na leszcza. Nieco mnie wieczorne rozmowy Polaków znużyły więc postanowiłem, że brań będę pilnował w pozycji horyzontalnej, pod śpiworkiem na karimacie. Niestety oko się samo przytrzasnęło i przysnąłem na 4 godzinki, do świtu. Zręsztą pewnie spałbym dłużej gdyby nie pragnienie. Obudziła mnie straszliwa suchość w górnej części przewodu pokarmowego. Otwieram oczy, patrzę 8O , a tu trzy żubry...leżą schłodzone w trawie,. Całe w kropelkach rosy. Ach jak one wtedy smakowały 8) Żubr podchodzi bardziej nie tylko wieczorem :
To było dopiero spotkanie TRZECIEGO stopnia! :-)
Bombel Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Dec 27, 2004 Posty: 2062
Kraj: Polska Miejscowoć: Warszawa
Wysłany: Czw Cze 21, 2007 12:24 pm Temat postu:
Moje pierwsze spotkanie z poważnym zwierzakiem. To już ze 30 lat. O świtaniu, jeszcze szaro, jadę sobie rowerkiem na ryby. Opłotkami, bo świateł nie mam. Gdyby "niebiescy" dopadli, to zaraz by wentyle wykręcili
Przejeżdżam nad starorzeczem, zwanym w Pułtusku kanałkiem. Nagle dostrzegam leciwego gościa, który po łące, od strony kanałku, biegnie trzymając rower i niezłożone wędki. Dostrzegł i on mnie. I się drze: S.....aaaaalaj!
No ale o co chodzi? 8O Przecież mu drogi nie zaszedłem, żadnego kuku nie wyrządziłem... Więc pytam, z lekka wystraszony, o co chodzi. Gość, już dobiegnąwszy do asfaltu, wędek nie zwijając, wskakuje na rower i przerażony się drze, wskazując krzaki: tam jest łooooooś! Po czym ujeżdża rower w takim tempie, że chyba Wyścig Pokoju mógłby wygrać
Kurdeeee! Nigdy łosia na wolności nie widziałem. Więc ciekawość pogoniła mnie w krzaki. Była między nimi malutka polanka, może z 15 m średnicy. Nic, cisza. Tylko ptaki jak zwykle drą japy.
Zerkam pod nogi - w podmokłym gruncie widać odciśnięte ślady, jakby krowy. Ale jakieś takie duże...
Nagle słyszę ruch za plecami. Odwracam się i... z krzaków najpierw się wyłania poroże chyba większe od mojego roweru. Niesione na łepetynie osadzonej na miąsku o masie chyba ponad pół tony.
No to zdębiałem. Łoś też się zdziwił. Ale na pewno mniej niż ja. Popatrzył na mnie przez chwilę, potem ze stoickim spokojem się odwrócił i z powrotem polazł w krzaki. A ja w drugą stronę. Nie powiem, że ze spokojem, ale bardzo powoli :
Widywałem sarny i jelenie. Te są płochliwe, uciekną nawet na widok kilkuletniego dziecka. Łoś nie ucieka. Chyba jest świadom swojej masy i siły. Wystarczy go nie wkurzyć, a spotkanie (kilka miałem) przebiegnie pokojowo.
Kamil_M Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Dec 05, 2006 Posty: 677
Kraj: Polska Miejscowoć: okolice Starachowic
Wysłany: Czw Cze 21, 2007 4:12 pm Temat postu:
Ja z dużymi zwierzami nie miałem jakichś bliskich spotkań : , ale ostatnio widziałem jak przez rzekę, 2 metry ode mnie przepływa kret. 8O Może to normalne, ale ja pierwszy raz coś takiego zobaczyłem.
Darek144 Redaktor Portalu
Dołšczył: Jan 10, 2006 Posty: 1400
Kraj: Polska Miejscowoć: Wrocław
Wysłany: Czw Cze 21, 2007 5:25 pm Temat postu:
Kilka razy zdarzyło mi się widzieć sarny czy jelenie. Bażanty również się zdarzały i to w mieście. To znaczy nad Widawą, gdzie jednak w pobliżu są raczej łąki, a nie ruchliwe ulice czy domy. I faktycznie bażanty potrafią nieźle przestraszyć. Czasami jak chodzę wzdłuż rzeki to spod samych nóg wylatują. Ale chyba najczęściej mam bliskie spotkania nad wodą z ... komarami. : _________________ "Zbyt wielu głupców ma się za mówców, śmieszne..."
bendericus Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Apr 16, 2006 Posty: 236
Kraj: Polska Miejscowoć: Krosno
Wysłany: Czw Cze 21, 2007 5:40 pm Temat postu:
w tamtym roku miałem takie jedno zdarzenie....
Przemierzałem sobie dziewicze wręcz brzegi Jasiołki (taka niewielka, lokalna rzeczka omijana szerokim łukiem-każdy uważa, że jest totalnie pusta (kiedyś masakrycznie na niej kłusowano). Ja na niej biję wszelakie rekordy). Holując kolejnego ładnego klenia zobaczyłem, że kawałek w górę rzeki są piękne przelewy. Nie miałem woderów, więc musiałem dojść tam brzegiem (musiałem trochę oddalić się od rzeki). "Kawałek" okazał się niesamowitym gąszczem chaszczy wszelakich. Determinacja była jadnak ogromna (jakież tam ryby muszą siedzieć!), więc śmiało zagłębiłem sie w ową dżunglę, na którą składały się chyba wszelkie gatunki ostów, jeżyn, malin, łopianu, bardzo wysokich traw itp (generalnie zniknąłem:]). Po zaledwie kilku metrach wyciągnąłem z kieszeni swój magiczny scyzoryk, który wygrałem na zawodach (porządna, szwajcarska robota).... Torowałem sobie drogę niczym maczetą . Poruszałem się bardzo powoli, nogi miałem całe pocięte przez kolce jeżyn. W pewnym momencie wykonałem zamach i równocześnie dość obficie kichnąłem (alergia na trawy). Okazało się, że około metr ode mnie siedziała obie sarenka, którą owo kichnięcie bardzo wystraszyło...Podskoczyła więc (w moich oczach wyglądało to na conajniej 5 metrów-taki byłem wystraszony) i zaczęła uciekać. To, co w tym momencie przeżyłem...Całe życie przeszło mi przed oczami. Nie mogłem się nawet poruszyć (strach potęgował fakt, że do najbliższej osady ludzkiej miałem jakieś 5 km, tego dnia nie spotkałem nikogo nad wodą). A wiecie, co zrobiłem po uspokojeniu nerwów? Zauważyłem, że uciekajaca sarenka utorowała mi bardzo fajną drogę w kierunku wody...;)
A co do przelewów...złapałem kilka pięknych, ponad 40cm kleni. Opłacało się bać :]
fishmaniac Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Jan 18, 2007 Posty: 651
Kraj: Polska
Wysłany: Czw Cze 21, 2007 5:48 pm Temat postu:
Ostatnio spotkanie z szerszeniami...nienawidzę tych gadów,bo jestem uczulony.Przynajmniej udowodniłem sobie,że potrafię szybciej biegać niż myślę .Podczas grzybobrania często spotykam sarny,lisy i różnego rodzaju ptactwo.Nad jedną rzeczką często podczas wędkowania,towarzyszy nam kania.Ma gniazdo na uschniętym drzewie.W tym roku jej rodzina powiększyła się o parę pisklaków.
Co do łosi...to rzeczywiście spokojne zwierzęta,natomiast nie należy zapominać ze dzikie.Mimo wszystko lepiej zejść mu z drogi.
Do lisów też lepiej się nie zbliżać.Dzika na swej drodze jeszcze nie spotkałem.
Jeszcze a propos ptactwa.Znajomy opowiadał mi historię,że jego dalsza rodzinka miała psa-yorka.I z tym yorkiem wybrali się na wieś,co by piesek sobie pobiegał.Idąc miedzą,między łanami zboża,na pieska z nieba jak grom spadł jastrząb(lub myszołów-dokładnie nie stwierdzono).Pieska w szpony i tyle go widzieli...Wydaje się to bardzo prawdopodobne...zdobycz wielkości królika,nie ucieka..
tomek79 Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Jun 04, 2006 Posty: 927
Kraj: Polska
Wysłany: Czw Cze 21, 2007 8:28 pm Temat postu:
W zeszlym roku w nocy, w kompletnej ciszy, bóbr klepnął ogonem jakieś 3 metry ode mnie. Pare lat temu, Mazury, lesne jeziorko, nocne leszczowanie, przysnelo mi sie i obudzilem sie rano. Podnosze sie z karimaty, odwracam glowe i jakies 3 metry widzę stojące dostojnie wielkie drapiezne ptaszysko, pewnie orzeł, następnie robi dwa kroki, rozkłada skrzydła i wzbija sie w powietrze. W obydwóch przypadkach mialem stan przedzawalowy.
rom71 Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Jul 23, 2006 Posty: 831
Kraj: Polska Miejscowoć: Kaczyce
Wysłany: Piš Cze 22, 2007 11:33 am Temat postu:
Ja widzę z domu, rano i po południu jak sarny wychodzą na żerowanie widok piękny.Widać nawet kilka bażantów jak sobie spaceróją.Lubię podziwiać zwierzęta leśnie.Jak była ostra zima to z myśliwymi dokarmiałem zwierzęta.
Bombel Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Dec 27, 2004 Posty: 2062
Kraj: Polska Miejscowoć: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 26, 2007 5:04 pm Temat postu:
fishmaniac napisał:
Ostatnio spotkanie z szerszeniami...nienawidzę tych gadów,bo jestem uczulony.Przynajmniej udowodniłem sobie,że potrafię szybciej biegać niż myślę .
Ja jednak biegam wolniej niż myślę
Ale nie potrafiłem wymyśleć, że potrafię biegać szybciej niż myślałem, że potrafię. Z powodu szerszeni właśnie Też uczulony jestem.
Z powodu os biegałem chyba jeszcze szybciej, ze trzydzieści lat temu. Młodszy byłem, to i kondycja lepsza. :
Dostrzegłem na drzewie jakiś taki dziwny, szary, jajowaty twór. No przecież nie huba. Trąciłem szczytówką wędki... Następnie mało mi się podeszwy w butach nie zapaliły, gdy startowałem. Na szczęście do wody miałem najwyżej 20 m. I to chyba było moje najdłuższe nurkowanie na bezdechu, jakie wykonałem. W ubraniu oczywiście. Musiałem poczekać, aż osy dojdą do wniosku, że się utopiłem
Najgorzej wspominam pewnego psiaka. Jeszcze jako małolat wracam wioskową dróżką z wędkowania. Po deszczu było, dróżka rozmięknięta i pełna kałuż. Dało się przejechać tylko tuż przy płocie posesji. Za płotem jakieś krzaki, chyba porzeczki.
Zmęczony, zamyślony, ostrożniutko sobie jadę przy tym płocie. Nagle się odezwał psi jazgot, tuż przy nodze. Spanikowałem. Wywaliłem się z rowerem w taką kałużę, że nawet hipopotam by się tam zmieścił. Dopiero po podniesieniu się skojarzyłem, że psiak, wielkości yorka, był za płotem
Gdy już wróciłem do domu, to mamuśka mało nie zemdlała. Ojciec, gdy już powiedziałem, co się stało, ze śmiechu mało w spodnie nie popuścił
dzepetto Redaktor Portalu
Dołšczył: Jan 14, 2007 Posty: 3532
Kraj: Polska Miejscowoć: Łężyca
Wysłany: Wto Cze 26, 2007 9:15 pm Temat postu:
Bombel napisał:
Ja jednak biegam wolniej niż myślę
Ale nie potrafiłem wymyśleć, że potrafię biegać szybciej niż myślałem, że potrafię.
No Bombel stanąłeś na głowie, ale zdanie zbudowałeś
Bombel Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Dec 27, 2004 Posty: 2062
Kraj: Polska Miejscowoć: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 26, 2007 11:16 pm Temat postu:
@Dzepetto:
Narusz gniazdo os lub szerszeni. Potem na własnej skórze sprawdzisz, czy szybciej biegasz, czy myślisz.
Potem, po analizie zdarzenia, raczej sobie wspomnisz, że uciekając myślałeś zdecydowanie szybciej niż uciekałeś. Nawet w woderach czy spodniobutach
W takich sytuacjach, w biegu, rozważa się dwa dylematy:
1. Zdążę uciec?
2. A dokąd tu, qrde, uciekać?!
Jak nie zdążysz uciec lub nie znajdziesz drogi (plus odpowiedniego tempa) ucieczki, to masz następne tematy do przemyśleń:
1. Gdzie są kluczyki od samochodu?
2. W którą kieszeń plecaka czy torby włożyłem jakiś szuwaks leczący ukąszenia jadowitych owadów?
3. O! Choć nie zdążyłem uciec, to i tak chyba byłem szybszy od traktora! Nic, tylko na olimpiadę się zapisać!
Tylko się módl, żeby lochy z młodymi nie spotkać. Wtedy potrzebne jest osiągnięcie prędkości porównywalnej z Formułą I. I jakieś drzewo w pobliżu. Na które też trzeba się wdrapać z podobną prędkością. A potem jeszcze trochę posiedzieć na nim przez kilka godzin. Bo lochy zawzięte bywają :
A tak w ogóle - to nie lepiej zmienić hobby np. na szachy czy inne warcaby?
Ja nie zmieniam. Z kim bym przy planszy nie usiadł, to zawsze przegram. Ale przynajmniej obrzęków po tym nie mam ;)
dzepetto Redaktor Portalu
Dołšczył: Jan 14, 2007 Posty: 3532
Kraj: Polska Miejscowoć: Łężyca
Wysłany: Wto Cze 26, 2007 11:21 pm Temat postu:
Ja raz kosiłem trawę na ogrodzie, gdzie mój Ojciec ma pszczoły. Nie wiem co w nie tego dnia wstąpiło ale nie było tak źle. Tylko 13 użądleń- wszystkie w brzuch(znając te stworzenia wiem, że mogło być znacznie gorzej).
mikefish Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Jun 02, 2006 Posty: 616
Kraj: Polska Miejscowoć: Staniszcze Małe -opolskie
Wysłany: Sro Cze 27, 2007 12:15 am Temat postu:
Mimo, że jestem jeszcze raczej młody, miałem już kilka "podbramkowych" sytuacji z dzikimi zwierzętami.
Psy to juz chyba standard - ostatnio miałem nieprzyjemność z przerośniętym owcarkiem niemieckim - na szczęście pies był na tyle posłuszny swemu panu, że na jakieś 2metry od moich nóg zrezygnował z "pomasowania zębskami moich łydek".
Jako "mały smród" (czyt. 6-7-8lat) dużą panikę wywoływału u mnie piżmaki, których cała masa pałetała się nad starorzeczem Małej Panwi.
Z najgroźniejszych sytuacji pamietam, jak przedzierając się przez 1,5 matrowe pokrzywy i inne haszcze, obudziłem śpiącego, ogromnego jelenia. A ten zamiast zwiewać w drugą stronę, pogalopował wprost na mnie....tyle adrenaliny spaliło się w moim organizmie, jak standardowo przez 4 sesje na studiach
Dużą dawkę adrenalinki wywołują również zające, ktore zrywają się do ucieczki zazwyczaj tuż spod stóp.
Co do pszczół, mrówke, gzów i innych latających stworzeń - nie wiem czy to zasługa genów, czy juz kwestia czynnego uodpornienia - po prostu nic mnie rusza - nawet obrzęk znika juz po kilkunastu minutach.
Pozdrawiam
mario_z Łowca Szczupaka i Suma
Dołšczył: Apr 16, 2006 Posty: 6560
Kraj: Polska Miejscowoć: Lublin
Wysłany: Sro Cze 27, 2007 6:30 am Temat postu:
fishmaniac napisał:
Jeszcze a propos ptactwa.Znajomy opowiadał mi historię,że jego dalsza rodzinka miała psa-yorka.I z tym yorkiem wybrali się na wieś,co by piesek sobie pobiegał.Idąc miedzą,między łanami zboża,na pieska z nieba jak grom spadł jastrząb(lub myszołów-dokładnie nie stwierdzono).Pieska w szpony i tyle go widzieli...Wydaje się to bardzo prawdopodobne...zdobycz wielkości królika,nie ucieka..
Ja na własne oczy widziałem będąc nad jeziorem jak jastrząb zaatakował psa 8O podobnego do terjera , ale nie dał mu rady, piesek jakimś cudem się obronił, ale po takim sparingu musiał zaliczyć wizytę u swojego lekarza pierwszego kontaktu gdzie otrzymał w prezencie kilka szwów. _________________ Pozdrawiam
Mariusz
------------------------------------------------------------------
Wszędzie dobrze, ale na rybach najlepiej a spinning to moja druga miłość
Darek144 Redaktor Portalu
Dołšczył: Jan 10, 2006 Posty: 1400
Kraj: Polska Miejscowoć: Wrocław
Wysłany: Sro Cze 27, 2007 7:02 am Temat postu:
mikefish napisał:
Psy to juz chyba standard
No to sytuacja z poniedziałku.
Stoję w woderach, w Widawie, spinninguję. Dochodzi dziesiąta, zaczyna robić się coraz cieplej. Więc podchodzę do brzegu i ściągam plecak i kamizelkę. Kładę je na brzegu po czym znów wracam do wody. Po około 10 minutach jakiś bokser (pies oczywiście ) wskakuje obok mnie do wody. No cóż, myślę sobie, pewnie mu gorąco. Łowię dalej. Po chwili przychodzi jego właściciel, więc pies wychodzi na brzeg. Zaczął obwąchiwać mój plecak, a potem kamizelkę (pies, nie właściciel). No nic, pomyślałem, że psy chyba zawsze obwą[ocenzurowano]ą coś obcego. W tym momencie bokser złapał za moją kamizelkę i zaczął z nią uciekać. :evil: Niestety pies w ogóle nie reagował na wołania swego pana i przez dobre 10 minut biegał po łące z moją kamizelką w pysku. W końcu przyszedł z nią do właściciela, który natychmiast mi ją zwrócił. Patrzę na tą kamizelką i coś mi nie pasuje. Kieszeń! Jest otwarta, a ja tam miałem telefon i klucze od domu. :x Kieszeń jest pusta. No to teraz trzeba szukać w tych około półmetrowych trawach. Uprzejmie mówię do tego Pana, że brakuje tych rzeczy. Powiedziałem, że jeśli zadzwoni na mój numer to będzie słychać telefon, więc nie powinno być problemu ze znalezieniem. I tak też zrobiliśmy. Telefon się znalazł, ale co z kluczami. Widać było, że właściciel psa trochę się tym przejął więc szukaliśmy. Na szczęście długo to nie trwało, może z 5 minut bo leżały niedaleko telefonu. Odnalezienie dwóch kluczy połączonych kółeczkiem to nie lada wyczyn w takiej trawie. :
Na koniec właściciel przeprosił i rozstaliśmy się w pokojowych warunkach. : Z resztą nie mogło być inaczej, gdyż nie wyobrażam sobie kłótni z osobą w wieku około 50 lat. :
Pozdrawiam
Darek _________________ "Zbyt wielu głupców ma się za mówców, śmieszne..."
bendericus Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Apr 16, 2006 Posty: 236
Kraj: Polska Miejscowoć: Krosno
Wysłany: Sro Cze 27, 2007 9:15 am Temat postu:
Darek144 napisał:
Odnalezienie dwóch kluczy połączonych kółeczkiem to nie lada wyczyn w takiej trawie. :
To trzeba stosować breloki ;). Ja przy kluczach (w tej chwili) mam gnoma 2 malowanego na fluo okonia...;)
ziomek Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Nov 25, 2006 Posty: 1546
Kraj: Polska Miejscowoć: Tam gdzie Odra i Bóbr
Wysłany: Sro Cze 27, 2007 9:21 am Temat postu:
bendericus napisał:
Darek144 napisał:
Odnalezienie dwóch kluczy połączonych kółeczkiem to nie lada wyczyn w takiej trawie. :
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Za treści głoszone na forum dyskusyjnym odpowiedzialność ponoszą ich autorzy.
Korzystając z forum akceptujesz ten REGULAMIN System pomocy - FAQ
Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.
Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.