Wszechstonność czy specjalizacja?

[ZIPPO]

Moim mentorem wędkarskim był mój dziadek.Zawsze powtarzał, że w wędkarstwie jest tyle fascynujących metod, i tyle gatunków ryb, że szkoda życia aby poświęcić je jednej metodzie, rybie, lub łowisku.Czy miał rację :?: Być może Wasze opinie pomogą wybrać kierunek niezdecydowanym, młodym stażem wędkarzom którzy to przeczytają.Wszystkim z góry dziękuję

[bonski]

Uważam, że wszechstronne wędkowanie jest dużo ciekawsze i bogatsze w emocje od wąskiej specjalizacj np: łowienia tylko na tyczkę lub tylko na lodzie (znam kilku takich wędkarzy).
Inne są uroki nocnej zasiadki na suma, a jeszcze inne w czasie próby złowienia troci czy łososia nad pomorskimi rzekami.

[farti]

Zbyt skąpo by ci jednoznacznie odpowiedzieć. :roll:
Istotne są takie kwestie jak :
1.Ile masz lat
2.Czy pracujesz
3.Czy cię ,,rajcuje'' jakaś metoda bardziej niż inne
4.Jak daleko masz do wód i jakie to są wody,czy są wszechstronne pod kątem metot połowu
5Jak stoisz finansowo , bo oczywiście każda metota to nowe wydatki
To tak na szybkiego co mi pzrychodzi do głowy . : :P

[ZIPPO]

[farti]

[tofik]

Ja uważam że dziadek miał racje ,ponieważ sądze że każda metoda dostarcza nam innych doznań oraz możliwość złapania innych gatunków ryb!!

[Bullet44]

Złośliwcy powiedzą:
"Jak ktoś jest od wszystkiego, to jest do niczego"

Potwierdzam słowa Fartiego, jest dużo uwarunkowań związanych właśnie z portfelem, wolnym czasem, miejscem zamieszkania itp., które same wygenerują specjalizację w odpowiedniej dziedzinie wędkarstwa.

Pozdrawiam wszystkich łowiących, bez względu na metodę
_________________
"Kiełbie we łbie również są pod ochroną..."

[sqza]

[nostaf]

Dziadek miał rację Dla mnie wędkarstwo to przede wszystkim odpoczynek, a złowione ryby to tylko taki dodatek. Wiadomo że jak biorą to jest fajnie, ale jak nie biorą to też nic wielkiego się nie dzieje. Po prostu sobie siedzę albo chodzę z wędeczką, obserwuję przyrodę i odpoczywam.
_________________
Praca, praca, praca i angielski

[MichalTch]

Rozumiem i popieram zdanie twojego dziadka, szkoda zycia na jedna rybe i metode. Ma to niestety swoje minusy, glownie finansowe. Warto jednak mimo wszystko probowac, poszerzac swoja wiedze i umiejetnosci. Staram sie osobiscie jak moge zeby uczuc sie nowych rzeczy, zwlaszcza w wedkarstwie. Od tego roku maltretuje odleglosciowke i lowiska kanalowe. Wczesniej tylko rzeki i DS.
_________________
Nigdy nie kłóć się z głupcem - ludzie mogą nie dostrzec różnicy

[Andzia]

Wędkarstwo to hobby, relaks, wypoczynek - dobre samopoczucie i miłe spędzanie czasu. Forma wędkarstwa (metoda połowu) musi nam zapewniać właśnie coś takiego. Aby to było spełnione metoda musi być zgodna z cechami charakteru wędkarza. Taki szybcioch, nerwowy raptus jak ja nie usiedzi przy gruncie lub spławiku więcej niż 10 min. Będzie się męczył, myślał o wszystkim tylko nie o rybach. Ale spining daje takiej osobie mozliwość wyszalenia się do woli, połazikowania, myszkowania, kombinowania jak tu podejść, zejś, rzucić. Non stop coś się dzieje, nie ma czasu na "pozarybowe" dyrdymały. Po kilku godzinach i kilometrach mordowania samego siebie słaniam sie z nóg ale jestem szczęśliwy i wypoczęty. Aż nie chce się wracać do świata "normalnych".
Karpiowa zasiadka dla takiego osobnika to pewna smierć.

[Papoot]

Takie dywagacje zaczynają się i kończą w miejscu, w którym kończy się przyjemność i robienie tego, co daje nam satysfakcję, a zaczyna się niepotrzebne napinanie.
Trzeba więc poznać różne metody i określić, które dają nam najwięcej frajdy. Można też dojść do konkluzji, że wszystkie są ekstra i chcemy zajmować się nimi wszystkimi. A że nie starczy życia, żeby wyspecjalizować się we wszystkim. Cóż, o ile nie ma się sportowych ambicji, to chyba nie problem. Konkludując: gdzie wola, tam droga!

[Maro]

Twoj dziadek mial racje ale tylko czesciowo. Zaczynajac swoja przygode z wedkarstwem, warto a nawet trzeba probowac roznych metod polowu. Wiekszosc z nas zaczynala od prostego splawika. Ja rowniez. Potem poznawalem inne metody. Sprobowalem chyba wszystkiego. Wlasciwie moge sie wybrac na ryby z kazdym, bez wzgledu na rodzaj wedkowania jaki preferuje i szybko sie dostosowac do jego metod polowu.

Roznorodnosc metod pozwala na wybranie dla siebie tego, co Ci najbardziej odpowiada. Ta roznorodnosc sprawia, ze tak wielu mamy wedkarzy. Po jakims czasie sam stwierdzisz co Ci najbardziej odpowiada. Inne metody pozostana w cieniu tej najlepszej dla Ciebie.

Ja wybralem spinning. Tej metodzie sie poswiecilem, z niej czerpie najwieksza przyjemnosc podczas lowienia. Ale jesli jest okazja, na przyklad zlot PW, zaproszenie od kolegow preferujacych inne metody to chetnie tez polowie na splawik, ds czy wybiore sie na nocna zasiadke. Ale lowienie inne niz spinning jest dla mnie bardziej biesiadne... :P Prawdziwe big game dla mnie zaczyna sie i konczy na mojej ukochanej metodzie.

Konczac juz... Jest tak wiele roznych ludzi, rozne charaktery, ze nie wszystko bedzie kazdemu odpowiadalo i stad bierze sie specjalizacja. Ja wracam szczesliwy kiedy mam w nogach wiele kilometrow, wiadra wylanego potu, zmeczony jak pies. Ktos nie potrzebujacy takich wrazen spelni sie w innych metodach.
Ale poznac warto wszystkie...
Pozdrawiam.
_________________
------/\/\@r()-----

[bastek_616]

Moim zdanie należy wszystkiego spróbować i wszystkiego, chociaż trochę spróbować w miarę morzliwości, aby wybrać to, co nam najlepiej odpowiada
_________________
Jesteśmy Słabsi Niż Myślałby Ktokolwiek, Lecz To Co Najgorsze Stanowi Lepszego Początek !!!

[ZIPPO]

:)Wszystkim wielkie dzięki za komentarze, są świetne Ciekawy jestem, jaki jest punkt widzenia wyczynowców lub karpiarzy :?: Pozdrawiam

[Darek144]

Ja również myślę, że dziadek miał rację : Mi najbardziej podoba się spinning bo wolę metody bardziej aktywne. Chciałbym spróbować też kiedyś połowić na muchę i myślę, że ta metoda też by mi się spodobała. Choć muszę przyznać, że czasem łowię na spławik lub na DS (jeśli mogę to tak nazwać bo łowię wtedy na Kongera Olimpia : ). To zależy gdzie mam łowić. Jeśli wiem, że większe szanse mam na złowienie "białej ryby" to wtedy łowię odpowiednimi do tego metodami. Bo wiem, że są wody, w których praktycznie nie ma szans na łowienie drapieżników. Np. czasem na rzece Oławie we Wrocławiu łowię leszcze na spławik lub DS. Łowienie jedną metodą myślę, że byłoby zbyt nudne :

Pozdrawiam
Darek144
_________________
"Zbyt wielu głupców ma się za mówców, śmieszne..."

[popcio]

Szkoda że Ja nie miałem takiego mentora :cry,który by mnie wprowadził w tajniki wędkarstwa. Sam sie wszystkiego musiałem uczyć,najczęściej zdobywając wiedze z czasopism i doświadczenie nad wodą Ciekawi mnie ilu z was tak miało :?: Co do metod to preferuje wszystkie metody:spławk grunt, żywca .Lubie pospiningować no i oczywiście nie moge doczekać sie lodu :

[akabar]

Widzisz Zippo –co wypowiedź to racja –oczywiście subiektywna.
Moja nie będzie inna.
W zasadzie zgadzam się z Twoim mentorem. Ale trzeba wiedzieć, ze dziadek wędkował w czasach, kiedy woda była czysta, ryb pływało bez liku i nikt nie musiał stosować zasady noo kill. Kto tam robił wywózki, nęcenia czy inne podchody?. Mało, kto w tamtych czasach miał łódkę, bo i po co. W każdym najmniejszy bajorku czy też w największej wodzie nie było problemu z rybą. Leszczyna z korkiem oraz kawałek żyłki i na haczyku rosówka czy też chlebek wystarczały żeby wrócić do domu o pełnej siatce. Także, po jakie licho stawać się specjalistą czy też znawcą w jedynej dziedzinie.
W tamtych czasach wędkowanie było bardziej dodatkiem do wypoczynku i kontaktu z naturą. I dla części nawet tu na PW jest tak do dziś.

Ale tak jest do czasu do póki nie złowisz tej swojej rybki, kiedy pewne zdarzenia nad woda z wędką w ręku nie doprowadzą do wrzenia krwi w żyłach. Wtedy pokochasz tą swoją jedyną i będziesz wiedział, jakie ryby chcesz łowić.
Czy będziesz chciał czy nie to staniesz się łowcą okazu tej i żadnej innej. Poświecisz temu swój czas, pieniądze i stanie się to twoją największą pasja.

I tu następuję Twoje przejście na drugą stronę – na stronę wędkarstwa obsesyjnego, ale zdrowego.
Czego nie koniecznie wszystkim życzę.
_________________
Patrz wyżej, sięgaj dalej.
Pozdrowienia z "Mazurowego Wybrzeża"
Krzychu

[ZIPPO]

Akabar, przyjemnie przeczytać taki tekst jak Twój. Miałem to szczęście zaczynać moją przygodę z wędkarstwem w tamtych czasach.Pierwsze ryby łowione na korniki wydobywane z pod kory spróchniałej sosny! Wtedy uważałem się za specjalistę! Później chciałem łowić wszystkie gatunki, poznawać to, co nieznane.Dzisiaj, pomimo tego że uważam się za wędkarza wszechstronnego, staje się "specjalistą" kiedy wybieram się na określony gatunek ryb(chociaż nie jest to specjalizacja ekstremalna) Myślę że ekstremistą nigdy nie będę . Upss! Nigdy nie mów nigdy!

[tofik]

akabar pięknie to napisałeś!! Mój tata kiedyś na wiśle lapał okonki na czerwony wężyk lub kawałek czerwonego sznurka popcio możemy razem połapać i bedziemy sobie nawzajem mentorami może czegoś sie nauczymy od siebie

[granatowy]

Wszechstronność prowadząca do specjalizacji.
Czyli z czasem człowiek się przekonuje do łowienia niektórych gatunków ryb i metod i zupełnie nie interesuje się innymi choćby całe środowisko wokół było takimi połowami zachwycone.
Pozdrawiam
_________________
Krzyś K

[kaktus]

wszechstronność - jak najbardziej!!!
zresztą mój "rozkład" wędkarskiego roku przedstawia się następująco:
- wiosna to DS - ładne płocie biorą na zbiorniku Słup, do którego mam blisko
- od maja do końca sierpnia - to głównie Bóbr i muszka - wyjazdy głównie w tygodniu, bo w weekend ... - zabawa z białorybem na DS
- okazyjnie spinnig w miesiącach letnich, który wraz z nastaniem jesieni - do końca grudnia przeradza się w metodę podstawową (jeśli chodzi o polowanie na szczupłego, sandała, czy okonia). Niestety, wraz z nastaniem nowego roku, gdy po sylwestrze głowa już nie boli - ... nawrót choroby (salmonelozy potokowej) - i znowu spinnig ))
Taki sobie wprowadziłem podział i nawet jeśli nie łapię okazów (czasem niczego nie łapię), to mam te swoje wyjazdy "w krzaki" - jak mawia moja żona - i tam sobie odpoczywam ))

[popcio]

[match6]

Kiedyś łowiłem na wszystko i wszystkim, potem zawładnęła mną mania spławikowania, najpierw match, potem tyczka, a w końcu starty w zawodach. Nie wyobrażałem sobie innego łowienia niż spławikowe, czasem tylko brałem w łapkę spinerka. O karpiowych zasiadkach miałem jedno zdanie- trzeba mieć z głową, by czasem nawet miesiąc czekać na branie tej jednej, jedynej ryby. Takie zdanie miałem... Do tej wiosny, ale "choroba" zaczęła rozwijać się dużo wcześniej. Najpierw poszukiwanie i "przeszukiwanie" łowiska, potem wiadra kukurydzy i pierwsze "karpiowe zasiadki" z matchem w ręce, pierwsze "miśki" (na miarę sprzętu oczywiście). Pogłębianie wiedzy, na temat biologi i metod połowu cyprinusów, chęć "dorwania" tych największych, zaowocowały tym, że...
dziś sam potrafię presiedzieć długi czas, czekają na to jedno "piiip"... Mimo, że wym czasie mógłbym nałowić się kroczków i białorybu do woli.
Poprostu, do niektórych rzeczy się "dorasta"... W moim przypadku to karpiowanie, dla innych spining, jeszcze innych tylko szczupak, itp, itd.
A dla sporej części wszystkiego po trochu.
I to jest najpiękniejsze w tym "sporcie", każdy robi to na co ma ochotę, nie patrząc co inni powiedzą...

[prosiak]

Lowię już trochę lat, ale do tej pory nie mam sprecyzowanej opinii. Jeśli znam łowisko, to wiem co i jak będę łowił. Gdy idę w ciemno, to dopiero nad wodą improwizuję. Uważam że każda metoda jest dobra, o ile masz frajdę.Najważniejsza nie jest forma lecz wrażenia.

[Maro]

match6
Wlasnie o to mi chodzilo w moim poscie... Wsiakasz i juz.
Pozdro.
_________________
------/\/\@r()-----

[radzio]

Wszechstronność wędkarska jest piękna i zaskakująca. To odkrywanie niestosowanych dotychczas metod, nowych, niekoniecznie dziewiczych łowisk a także łowienie gatunków, których jeszcze nie dane było nam mieć na kiju. Ewentualnie poławianie ich nowymi, niesprawdzonymi dotychczas przez siebie metodami. Z wszechstronnością nierozerwalnie wiąże się świeżość, nieprzewidywalność, przysłowiowe "wędkarskie szczęście". Zaspokaja ona wędkarzy, którzy często szukają nowych doznań, nie wiążą się na stałe z jedną, raz wybraną dziedziną wędkowania. Tutaj pragnienie końcowego sukcesu jest ważne, lecz nie najważniejsze. Na równi a nawet ponad efektywnością wędkarskich poczynań stoi pragnienie kontaktu z przyrodą i samego wędkowania jako ulubionej czynności.

Specjalizacja to jasno określone wędkarskie cele, których nie można osiągać inaczej niż ciężką pracą, godzinami spędzonymi na łowisku, testowaniem przynęt i zanęt. Tu też potrzebne jest szczęście lecz końcowy efekt (sukces) stanowi wynikową poświęconego czasu, obserwacji wody, zaangażowania w pogłębianie swej wiedzy o rybach i ich biologii. To stałe dążenie by tę z trudem uzyskaną wiedzę o drodze do sukcesu w miarę regularnie powtarzać (jeśli mamy oczywiście taką ochotę). Analizujemy swoje tzw. wyniki oraz osiągnięcia kolegów wiemy co robimy fatalnie a co wychodzi nam całkiem nieźle. Wiadomo wtedy nad czym należy popracować, co możemy ulepszyć w sprzęcie, samej technice łowienia a nawet własnej wędkarskiej mentalności i nawykach.

Nie rozstrzygnę który z „modeli” jest lepszy, ciekawszy, bardziej zajmujący. To indywidualna decyzja każdego wędkarza.

[akabar]

[pepek]

[bonski]

Wybieram wszechstronność, bo więcej doznań i szersze horyzonty.
Kocham wędkarstwo czystą miłością taką samą jak moje dzieciaki.
Jeszcze chciałbym nauczyć sie łowić na muchę, ale to pewnie w przyszłym sezonie.

[ilbelfero]

Ja uważam, że spinning jest idealny jak sie ma mało czasu. Natomiast metody wymagające dłuższego siedzenia są świetne w sytuacji gdy mamy czas i dobrego kompana do łowienia, żeby można było pogadać nad wodą. W każdej metodzie są plusy i minusy.

[kaktus]