Nasza rodzima troć w systematyce ichtiologicznej została wyróżniona już w roku 1780 i występowała pod nazw± łososiopstr±g. Swoj± wła¶ciw± nazwę troć otrzymała dopiero w roku 1864.
Konto/logowanie
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520 UŻYTKOWNICY
Goscie 309
Zalogowani 0
Wszyscy 309
Jesteś anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikając tutaj
Jesteś stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
Wysłany: Nie Gru 03, 2006 5:38 am Temat postu: Ku pamięci p. Słodowego czyli własne zabawki z dzieciństwa
Przy okazji seriali pojawiły się nuty nostalgicznych wspomnień z młodo¶ci forumowiczów. Docio zainspirował mnie, więc zadaję pytanie: Jakie w młodo¶ci skonstruowali¶cie ciekawe zabawki ?
My mieli¶my paczkę na podwórku, w której każdy miał swoj± rolę. Pewnego razu wspólnymi siłami zrobili¶my:
1. Syntezator - było to niezwykle prymitywne urz±dzenie na kawałku płyty pli¶niowej. Przewiercili¶my dziury, wkręcili¶my pokrętła z różnymi elementami elektrycznymi, kondensatorami, itp.itd. Z przodu zamontowali¶my klawisze. Było to wszystko wielko¶ci może zeszytu A5 zasilane na baterię R4 (pamiętacie takie ? jak się przytknęło język do styków to nieĽle kopało ). Muszę przyznać, że nieĽle jak na tamte czasy dĽwięki wydawało, rzecz jasna słabej jako¶ci. Ale namiastka dĽwięku syntezatora w dobie szalej±cego nurtu "new romantic" była dla nas swoistym cudem techniki. Spokojnie udawało się na nim wystukiwać rytmy kojarzone ze znanymi utworami muzyki elektronicznej i new romantic, a nawet pewne impresje a la Kitaro. PóĽniej główny twórca "naszego syntezatora" jak podrósł to grał na klawiszach w lokalnym zespole, a reszta naszej paczki - hm, no cóż DP czasem co¶ skrobnie na PW 8)
2. fliper - na w miarę dużym kawałku płyty paĽdzierzowej powbijali¶my gwoĽdzie, wydłubali¶my zapadki, kiepskim klejem dokleili¶my pułapki i różne tam urozmaicenia, za¶ systemem sznurków w miarę sprawnie poruszali¶my flipami. Metalowa kulka nawet dala się odbijać i prowadzić po różnych kanałach, tak by można było punktować. Pamiętam, że długo nie pobawili¶my się tym "naszym fliperem" a to oznacza, że w praktyce kiepsko musiało się na nim grać. A było to w czasach, gdy do Polski wchodziły dopiero prawdziwe flipery ustawiane w podrzędnych hotelach i obsługiwane przez Pana siedz±cego na krzesełku przy stoliku, który w oczach dzieciaków był "bogiem", gdyż miał nieograniczony dostęp poprzez kluczyk do tego wyszukanego wówczas kolorowego szczytu hazardu. Ów Pan otworzywszy kluczykiem metalowe drzwiczki mógł dowolnie nabić paluszkiem bonus, by można było sobie długo pograć. Rodziców moich i kumpli nie było stać na przepuszczanie złotówek na tego typu hazard, więc jako remedium na nasz niepohamowany niedosyt wymy¶lili¶my, że sami sobie taki fliper zrobimy. Z jakim efektem, widzieli¶cie wyżej
radzio Pogawędkowy twardziel
Dołączył: May 01, 2005 Posty: 1239
Kraj: Polska Miejscowość: Białystok
Wysłany: Nie Gru 03, 2006 11:47 am Temat postu: Re: Ku pamięci p. Słodowego czyli własne zabawki z dziecińst
Don_Pedro napisał:
. Ale namiastka dĽwięku syntezatora w dobie szalej±cego nurtu "new romantic" była dla nas swoistym cudem techniki. Spokojnie udawało się na nim wystukiwać rytmy kojarzone ze znanymi utworami muzyki elektronicznej i new romantic, a nawet pewne impresje a la Kitaro. PóĽniej główny twórca "naszego syntezatora" jak podrósł to grał na klawiszach w lokalnym zespole, a reszta naszej paczki - hm, no cóż DP czasem co¶ skrobnie na PW 8)
Niezły wynalazek i inwencja twórcza z tym syntezatorem. Cały nurt "New romantic" to dla mnie piękne czasy, piękna muzyka, piękne kobiety na imprezach i "wieczorkach" : . Z zabawek wzorowanych na Panu Słodowym pamiętam pieczołowicie wykonywany przez dwa tygodnie ze sklejki model motorówki z napędem na baterie R20. Niestety (podobnie jak Titanic) wypłynęła tylko raz w swój dziewiczy rejs, spoczywaj±c na zawsze w mule burzańskiego starorzecza : .
Adam Słodowy... Hmmm... Guru mojego dzieciństwa. Miałem z nim dwa zdarzenia, tchnięte telewizyjn± zachęt±...
1. Nurek... Nurek to był patent na miarę umysłu siedmiolatka, wgapiaj±cego się w programy telewizyjne, rozja¶niaj±ce nieprzeniknion±, kineskopow± czerń niejakiego ametysta.
Zgodnie z instrukcj± wzi±łem korek, dorobiłem mu r±czki i nóżki, i narysowałem u¶miech. Wsadziłem nurka do butelki po mleku, któr± prawie do pełna napełniłem wod±. Zatkałem ręk± wylot butelki i szybko przekręciłem j± w drug± stronę. Nurek majestatycznie wypływał na powierzchnię. Choć nie byłem specjalnie inteligentnym dzieckiem, stwierdziłem, że jest to jednak trochę kretynizm. Żeby się upewnić w tym przekonaniu, przekręciłem butelkę drugi raz. Jako¶ byłem zdekoncentrowany, bo prawie litr wody razem z nurkiem chlusn±ł mi na dywan. Nurek, przemianowany parę dni póĽniej na pilota, został spalony wraz z modelem samolotu, oblany rozpuszczalnikiem i wyrzucony przez okno (co te wojenne filmy robiły z dziecięcym umysłem)...
2. Słodowy Pan pokazał w programie tak± budkę dla ptaków. Brało się dwie kwadratowe płytki, na ich rogach przewiercało dziurki, przekładało przez nie sznurki i blokowało je supełkami. Wygl±dało to jak sze¶cian, a rolę słupków pełniły sznureczki, odpowiednio zablokowane supełkami, oczywi¶cie
Nie miałem sklejki w domu, więc podniosłem dywan i wydłubałem dwie płytki PCV (w peerelu stanowiło to namiastkę parkietu). GwoĽdziem wydłubalem dziurki. Bardzo kochałem zwierzęta, więc nie przejmowałem się pokancerowanymi paluchami. Potem przeplotłem sznureczki, nawet równo.
Wywiesiłem to na balkon, nasypałem ziarna i położyłem chlebu¶. Nawet specjalnie nie wiało. To ustrojstwo samo w sobie tak się bujało, że z trzeciego piętra całe menu poleciało na ziemię. Powtórzyłem próbę, tym razem ostrożniej, i uciekłem z balkonu. Przez okno w pokoju patrzyłem na efekt. Podleciało jakie¶ ptaszysko, siadło i chciało machn±ć dziobem. Budka tak się rozbujała, że znów całe menu poleciało na ziemię, a ptak spylił chyba do Sosnowca.
Za te dwie płytki, przy okazji wiosennych porz±dków, mój zad został sprany pasem
Po tych do¶wiadczeniach zaj±łem się projektowaniem i wcielaniem w życie własnych pomysłów. Najskuteczniejszym z nich była niejaka "flinta". Celna, silna i skuteczna. Zyskałem tym wynalazkiem uznanie na osiedlu oraz cyklicznie odwiedzanej wsi
Jotes Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Feb 27, 2006 Posty: 2207
Kraj: Polska
Wysłany: Sro Gru 06, 2006 7:01 am Temat postu:
Robiło się w życiu to i owo. Były pudełeczka i skrzyneczki, latawce i samolociki, łódki i nawet modele statków…Chodziłem nawet na kółko szkutnicze(a raczej szkudnicze). Ale i mnie jako¶ ci±gnęło do strzelania i wybuchów.
Kiedy¶ modne było strzelanie z karbidu. Jak r±bn±łem w klatce schodowej to wszyscy s±siedzi z domów pouciekali. A jaka zadyma była…
Innym razem jak zrobili¶my kopciucha w klatce z saletry z cukrem, to trzy jednostki Straży przyjechały.
Jednak mój kolega przebijał wszystko. Miał babkę na wsi. Mieszkała przy nasypie kolejowym. Kolega znalazł beczkę 200 l, włożył do niej karbid, podlał wod±, zadeklował, ustawił na nasypie, usiadł na niej i…odpalił pochodni±. Jak to „srutło”, to kolega wyl±dował pod nasypem na pół przytomny, a dekiel beczki wpadł babce prosto w okno, wyrywaj±c je razem z futryn±.
Potem przyszła kolej na ostr± amunicję. Kopało się pociski z II wojny, w płytkiej wodzie w Pilicy. W piwnicy naszego bloku, wkręcali¶my takie co¶ w imadło i podgrzewali¶my ¶wiec±. Pięknie waliło. Potem było kilka granatów…Ale terroryst± nie zostałem.
Ile to kiedy¶ pięknych zajęć było? A dzi¶, dzieciaki i młodzież nie potrafi się bawić, miejsca nie potrafi sobie znaleĽć, papierosy, alkohol, gwałty, pobicia – ręce opadaj±…
Ostatnio zmieniony przez Jotes dnia Sro Gru 06, 2006 12:15 pm, w cało¶ci zmieniany 1 raz
SSG Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Apr 02, 2006 Posty: 4828
Wysłany: Sro Gru 06, 2006 8:26 am Temat postu:
Ci±gle co¶ dłubałem. W domu nie "przelewało się" więc musiałem zostać mistrzem elementów zastępczych. Silniczek z samochodu sterowanego przez kabel służył mi przez wiele lat do różnych rzeczy i...mam go do dzi¶. :-)
Nigdy nie poci±gało mnie klejenie modeli czy skł±danie innych gotowych zabawek. Zawsze wolałem zerobić co¶, co moim zdaniem było odkrywcze, choć na pewno to tylko mój zadek odkrywał nowe sposoby bicia. Sprawdzało się ile potrzeba m±ki rozpylić nad kuchni± by się zapaliła, czym różni się siarka z zapałek od siarki z pracowni chemicznej w podstawówce, jakie tworzywa "płyn±" podczas spalania a jakie nie nadaj± się na kopciuch i tym podobne bzdety. Odkryłem też, że nie wolno do saletry dodawać cukru pudru bo łeb moze urwać a nie zrobić kopciucha. To była moja pierwsza bomba. :-) Potem przyszła pora na badanie wpływu ci¶nienia i temperatury na materiały łatwo palne. Ojciec kiedy¶ za co¶ dostał tak± toczon± armatkę jak z okresu napoleońskiego, piękna rzecz. Najpiękniejsze w niej było to, że miała w ¶rodku otwór normalnie jak prawdziwa. Ładowało się do niej siarkę zeskroban± z jednego pudełka zapałek, zatykało kawałkiem papieru i dobijało ołówkiem, wkładało jedn± kulkę z łożyska starego odkurzacza i podgrzewało końcówkę. Trzeba było trochę poczekać ale ognia za dużego nie wymagało. Po dwóch, trzech minutach jak walnęło to sami mało zawału nie podostawali¶my. Po trzecim strzale musieli¶my się w po¶piechu ewakuować z nad Wisły bo milicja przyjechała. Ech, wtedy nie tylko o obywatela dbano ale i o jego spokój.
Kolejnym etapem było zainteresowanie mini±, srebrzank± i podobnymi rzeczami co spowodowało mał± produkcję petard. W końcu hałasy na osiedlu w jednym czasie wybito nam pasami z głów i tak nast±piła zmiana zainteresowań. Jednak pierwsza miło¶ć nie rdzewieje, więc zostałem saperem. :-D
Drug± fal± zainteresowań był± raczkuj±ca elektronika. Co się wyrabiało. Proste radia bez zasilania na antenie ferrytowej i diodzie germanowej. Te radia były bardzo niebezpieczne w urzyciu, gdyż wymagały wkładki słuchawkowej z telefonu no i wszystko by było dobrze, gdyby ciotka nie przyjechała z pracy bo nie mógła się dogadać z mam± przez telefon. Oj biedne moje dupsko było. :-D Wtedy to wszyscy na osiedlu przeszli¶my metamorfozę (nie tylko ja zaliczyłem baty za rozłożenie telefonu) i zaczęli¶my systematycznie zbierać czę¶ci nim cokolwiek zrobili¶my. Elektronika odcisnęła swoje piętno na moim życiu (i życi :-) ) a w poł±czeniu z chemi± i fizyk± spowodowała przekwalifikowanie się na pirotechnika.
Już jako dorosły młodzian lub młody męszczyzna, dłubałem sobie w tej elektronice. Wzmacniacze, korektory, układy zrównoważone, podsłuchy, układy czasowe, alarmy itp rzeczy interesuj± mnie do dzi¶. Zawsze pod ręk± mam płutki, pisak do ¶cieżek, chlorek żelaza do wytrawiania płytek i worek czę¶ci. Dzi¶ robienie samodzielne czegokolwiek przy użyciu pojedyńczych czę¶ci jest absolutnie nieopłacalne. Zdecydowanie taniej kupić gotowe urzdzenia. Gdyby nie ta satysfakcja... :-D
Aha. Mam na swoim koncie kilka alarmów wędkarskich. Niektórzy mogli się z nimi zaznajomić. Niestety mam miękkie serce i wszystkie poszły do ludzi. :-D I jeszcze ciekawostka. Zdecydowana większo¶ć sygnalizatorów elektronicznych pracuje na tym samym procesorze co myszki komputerowe. Nawet rozwi±zanie sygnałowe jest podobne. :-)
spining Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Dec 30, 2002 Posty: 703
Kraj: Polska Miejscowość: Warszawa
Wysłany: Sro Gru 06, 2006 12:13 pm Temat postu:
Ja również przeżywałem mocn± fascynację wszelkimi wybuchami.
Już w podstawówce robili¶my bomby z czarnego prochu.
Nie były to byle jakie bomby, bo działały na zapalnik elektryczny. Wystarczyło tylko podł±czyć płask± baterię, chwilkę poczekać i bum.
Zapalniki robiło się z drutu oporowego znajduj±cego się w każdej grzałce akwariowej. Dlatego też, gdy przyszła moja kolej, pewnego dnia jedna z akwariowych grzałek "się stłukła" : i ojciec musiał kupić now±.
Proch i zapalniki robili¶my sami, bo jest to dziecinnie proste ale nie będę podawał tutaj przepisu na ich zrobienie. Z czasem mikstura wewn±trz uległa zmianie na lepsz±.
Gotow± bombę pakowali¶my do wiaderka dla dzieci i zalewali¶my gipsem
Z całej bomby wystawały tylko dwa kabelki. Teraz należało jeszcze, zorganizować odpowiednio długi kabel aby nie znajdowac się w polu rażenia. Z czasem kumpel zafascynowany elektronik± stworzył z dostępnych w sklepach krótkofalówek i czego¶ tam zdalny zapalnik 8O i to było to. Próba się powiodła a z braku kasy i sprzętu więcej takich cacek nie robili¶my.
Nie będę wspominać o innych wyczynach pirotechnicznych, b±czkach, kopciach, wulkanach i innych ale troche tego było. Nie muszę dodawać o do¶wiadczeniach z żelastwem z drugiej wojny.Kupowało się też rakiety w Składnicy Harcerskiej i faszerowało różnymi wybuchowymi miksturami
Z powszechnie dostępnych w sklepach chemicznych i rolniczych artykułów można zrobić niezłe bum.
Inne fascynacje to kolejka PIKO I HO. Zrobiłem swego czasu z ojcem cał± makietę.
Fascynacji było dużo i z różnych dziedzin ale zawsze od 6 roku życia bardzo lubiłem i nadal kocham jeĽdzić na ryby.
wobler123 Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Sep 19, 2006 Posty: 336
Kraj: Polska Miejscowość: Ostrołęka
Wysłany: Sro Gru 06, 2006 12:35 pm Temat postu:
Pamiętam jak z koleg± zrobili¶my sprzęt zakłócaj±cy fale telewizyjne. Zakłócenia działały na czarnobiałe telewizory. Na sprzęt kolorowy już nie działało, ubaw był jak 150 gdy go¶cie w trakcie słynnego Dziennika Telewizyjnego o 19:30 podchodzili do telewizora i pię¶ci± z góry traktowali sprzęt bo dziwne pasy łapał. _________________ Pozwalaj±c na pojawienie się człowieka, natura popełniła co¶ więcej niż bł±d: zamach na siebie sam±.
Zenon Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Apr 26, 2003 Posty: 3967
Kraj: Polska Miejscowość: GRUNWALD
Wysłany: Sro Gru 06, 2006 1:04 pm Temat postu:
Cytat:
wobler123 napisał:
Pamiętam jak z koleg± zrobili¶my sprzęt zakłócaj±cy fale telewizyjne. Zakłócenia działały na czarnobiałe telewizory. Na sprzęt kolorowy już nie działało, ubaw był jak 150 gdy go¶cie w trakcie słynnego Dziennika Telewizyjnego o 19:30 podchodzili do telewizora i pię¶ci± z góry traktowali sprzęt bo dziwne pasy łapał.
wystarczyło odpalić Komarka lub Syrenkę
a telewizor pierdział i pasy przelatywały ,tak więc i PAŃSTWO produkowało zakłucacze
Don_Pedro Dyrygent holu
Dołączył: May 07, 2003 Posty: 185
Kraj: Polska Miejscowość: Człuchów
Wysłany: Czw Gru 07, 2006 10:56 am Temat postu:
ehhhhh, powiało wspomnieniami, powiało - i pomy¶leć żę dało się żyć bez problemu bez komórki :roll: 8)
majkel Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Jun 19, 2006 Posty: 767
Kraj: Polska Miejscowość: ŁódĽ
Wysłany: Czw Gru 07, 2006 5:11 pm Temat postu:
a ja odgrywałem turniej czterech skoczni kapslami, na zderzaku od malucha opartym na szafie :
Zeskok był rysowany na kartonie a wyniki zapisywane w zeszyciku....
radzio Pogawędkowy twardziel
Dołączył: May 01, 2005 Posty: 1239
Kraj: Polska Miejscowość: Białystok
Wysłany: Czw Gru 07, 2006 5:52 pm Temat postu:
majkel napisał:
a ja odgrywałem turniej czterech skoczni kapslami, na zderzaku od malucha opartym na szafie :
Zeskok był rysowany na kartonie a wyniki zapisywane w zeszyciku....
I pewnie wygrywał kapsel-Jens Weissflog przed kapslem-Matti Nykanenem . Tuż za nim kapsel-Piotr Fijas .
Pamietam zabawę tylko w wersji "Wy¶cig Pokoju" z narysowan± precyzyjnie tras± i crossowymi przeszkodami w postaci dołków, wzniesień i sztucznych przeszkód. _________________ Moja strona domowa:
www.barwena.bialystok.pl
adalin Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Aug 12, 2002 Posty: 1768
Kraj: Polska
Wysłany: Sob Gru 09, 2006 12:42 am Temat postu:
Człowiekowi, któremu nie gra w duszy tylko pieni±dz, Słodowy niepotrzebny....
Wła¶nie się chwalę Od s±siada dostałem. Nie w papę, choć mi się pewnie należy za kształt pyska, ale tak ogólnie...
Cumela kolejnego dostałem i... co¶, co brzmi piękniej niż jakie¶ zakichane foxy... Dzwoneczek, taki prawdziwy, z mosi±dzu... Którego spłaszczone serduszko zostało wymienione na takie kuliste, mosiężne... Dzwoneczk z dolutowan± sztyc±, ozdobion± żabk±... Dzwoneczek, jak to powiadaj±: "lekutki", ale brzmi±cy. Tak brzmi±cy, że gdy serduszko puknie ostatni raz w ¶ciankę dzwonka, to jesze przez kilka sekund dĽwięk się "sypie" w uszy. Jak suchy ¶nieg... Co¶ pięknego...
Eeeech, tego w "Młodym Techniku" nie było...
majkel Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Jun 19, 2006 Posty: 767
Kraj: Polska Miejscowość: ŁódĽ
Wysłany: Nie Gru 10, 2006 8:13 pm Temat postu:
radzio napisał:
majkel napisał:
a ja odgrywałem turniej czterech skoczni kapslami, na zderzaku od malucha opartym na szafie :
Zeskok był rysowany na kartonie a wyniki zapisywane w zeszyciku....
I pewnie wygrywał kapsel-Jens Weissflog przed kapslem-Matti Nykanenem . Tuż za nim kapsel-Piotr Fijas .
Pamietam zabawę tylko w wersji "Wy¶cig Pokoju" z narysowan± precyzyjnie tras± i crossowymi przeszkodami w postaci dołków, wzniesień i sztucznych przeszkód.
No jasne, że tak! Nykanena mam nawet autograf!
wobler123 Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Sep 19, 2006 Posty: 336
Kraj: Polska Miejscowość: Ostrołęka
Wysłany: Nie Gru 10, 2006 8:31 pm Temat postu:
radzio napisał:
majkel napisał:
a ja odgrywałem turniej czterech skoczni kapslami, na zderzaku od malucha opartym na szafie :
Zeskok był rysowany na kartonie a wyniki zapisywane w zeszyciku....
I pewnie wygrywał kapsel-Jens Weissflog przed kapslem-Matti Nykanenem . Tuż za nim kapsel-Piotr Fijas .
Pamietam zabawę tylko w wersji "Wy¶cig Pokoju" z narysowan± precyzyjnie tras± i crossowymi przeszkodami w postaci dołków, wzniesień i sztucznych przeszkód.
tak tak zawsze w maju było rysowanie trasy nie jeden etap wygrał Jaskóła, Rab, i inni to¶ mi przypomniał a w piłkarzyki grali¶cie ? _________________ Pozwalaj±c na pojawienie się człowieka, natura popełniła co¶ więcej niż bł±d: zamach na siebie sam±.
Tom_roy Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Dec 31, 2003 Posty: 442
Kraj: Polska Miejscowość: Dziwnów/Sligo Town
Wysłany: Pon Gru 11, 2006 1:19 pm Temat postu: :)
Za kapslowy "Wy¶cig Pokoju" to nieĽle mi się dostało jak z wykładziny odcinek specjalny nie chcial sie sprać podobnie zreszt± jak strzelanie z wiatrówki do samobieżnych celów w postaci tarcz na kolejce torowej...wagoniki musialy być zrobione z jakiego¶ dziwnego materiału strasznie przyci±gaj±cego ¶rut :? Etap zestrzelonych samolotowych modeli spadaj±cych z bloku z fajcz±cym się ogonem też przerabialem Nie ma to jak ¶lęczeć miesi±c nad modelem i w kilka chwil go roztrzaskać Potem przyszło wędkarstwo i wszelkie podpróki, spławiki, pesudosygnalizatory z latarek sygnalizacyjnych itp itd Ot fajne wspomnienia _________________ ryba też człowiek ;)
mati1112 Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Aug 26, 2006 Posty: 373
Wysłany: Sro Gru 13, 2006 3:51 pm Temat postu:
Oj grało się i w piłkę nożna na karteczkach. Ale podstaw± były własne wynalazki, wybuchy oraz kawały robione s±siadom(szczególnie tym starszym!) Z kolegami urz±dzali¶my sobie na rowerach co¶ w stylu żużla : na podwórku. Rysowało się tor byle czym no i rowery i jazda/ Chodziło się na łyżwy, grać w hokeja. Kiedy¶ z braku materiałów skonstruowali¶my rower z drewna ale po jaki¶ 10 metrach się rozpadł Super s± strzelaj±ce baterie wrzucone do ogniska. Czasami jak znalazłem gdzie¶ jakiekolwiek płyny łatwopalne to zlewałem do jednej butelki no i zatykałem jak±¶ szmat± podpalałem i rzucałem. Ale było BUM 8O, czasami sam się przestraszyłem :oops: W póĽniejszym dzieciństwie udało mi się skonstruować mikrofon odbieraj±cy nawet do 150 metrów!
ehh to dzieciństwo :
Dlaczego w dzisiejszych czasach nie ma tak warto¶ciowych programów w telewizji? Aż łezka kręci się w oku. :-(
dzepetto Redaktor Portalu
Dołączył: Jan 14, 2007 Posty: 3532
Kraj: Polska Miejscowość: Łężyca
Wysłany: Pon Cze 27, 2011 9:31 pm Temat postu:
BW napisał:
Dlaczego w dzisiejszych czasach nie ma tak warto¶ciowych programów w telewizji? Aż łezka kręci się w oku. :-(
Witaj na forum, życzę dobrej zabawy.
A odpowiadaj±c na pytanie... podobno telewizja publiczna ma misję...
Niech mi kto¶ tę misję znajdzie, skoro co rusz wychodzi prezenter i chwali się ogl±dalno¶ci± prezentuj±c ciekawe słupki, jakoby tożsamy program nadawany na stacji komercyjnej przepadł z kretesem, bo ten w publicznej ogl±dało ile¶ tam milionów ¶wiadomych i ¶wiatłych Polaków. Dno, dno, przedno!
Telewiora się pozbyłem i nie ogl±dam, bo sieczka w nim niemożliwa. Za komuny media nie były wolne w ogólnym tego słowa znaczeniu, ale przynajmniej były wolne od przemocy, cwaniactwa i kurewstwa. Dzisiaj tylko gołe cycki się dobrze sprzedaj±. Dobre kino, dobra publicystyka jest pomijana, albo dawana głodnym wyższej kultury ludziom.... po północy, żeby wstaj±c do pracy po godzinnym ¶nie mieli jeszcze w pamięci te wzniosłe i jakże uniwersalne momenty normalnego repertuaru.
artur Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Oct 08, 2002 Posty: 2182
Kraj: Polska
Wysłany: Pon Cze 27, 2011 9:54 pm Temat postu:
Dzepetto w tej chwili misja to ogl±dalno¶ć, ogl±dalno¶ć to reklama, raklama to kasa, kasa to chłam, bo tego naród się domaga. I tu kończy się misja
Dlaczego w dzisiejszych czasach nie ma tak warto¶ciowych programów w telewizji? Aż łezka kręci się w oku. :-(
Miło było zobaczyć znowu Słodowego w akcji,dzięki za linki. _________________ Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytaj±c o powód twego smutku, potrafi sprawić, że znów wraca rado¶ć.
Monk Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Aug 04, 2002 Posty: 7676
Kraj: Polska Miejscowość: Legionowo
Wysłany: Wto Cze 28, 2011 8:13 am Temat postu:
Jak to nie ma misji!? Nie ogl±dasz i st±d ta niewiedza. A "Ojciec Mateusz", "Plebania", "M jak miło¶ć", "Moda na sukces", "Przepis na życie" i cała reszta to piku¶!? Misja widoczna gołym okiem, a i repertuar trzeba dopasować do poziomu teleogl±dacza! :
Zenon Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Apr 26, 2003 Posty: 3967
Kraj: Polska Miejscowość: GRUNWALD
Wysłany: Wto Cze 28, 2011 8:20 am Temat postu:
młodym przypominam że A. Słodowy był w latach siedemdziesi±tych politycznie prze¶ladowany
Monk Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Aug 04, 2002 Posty: 7676
Kraj: Polska Miejscowość: Legionowo
Wysłany: Wto Cze 28, 2011 8:34 am Temat postu:
Oczywi¶cie: próbował udowodnić, że z niczego można zrobić tak wiele, a tej umiejętno¶ci nie posiedli z różnych względów wówczas rz±dz±cy. Zawi¶ć Panie! ;)
Na szczę¶cie po latach pojawił się Mc Gyver i przej±ł pałeczkę Mistrza. ;)
Zenon Pogawędkowy twardziel
Dołączył: Apr 26, 2003 Posty: 3967
Kraj: Polska Miejscowość: GRUNWALD
Wysłany: Wto Cze 28, 2011 12:24 pm Temat postu:
Eeee politycznie nie wyedukowany
represjonowany był za to że na pytanie miło¶ciwie panuj±cego Edwarda \"pomożecie"?
odpowiedział\_"ZRÓB TO SAM"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Za tre¶ci głoszone na forum dyskusyjnym odpowiedzialno¶ć ponosz± ich autorzy.
Korzystaj±c z forum akceptujesz ten REGULAMIN System pomocy - FAQ
Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu s± utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegaj± ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własno¶ci intelektualnej i twórczej bez zgody wła¶cicieli praw autorskich s± zabronione prawem.
Wszelkie znaki towarowe s± własno¶ci± ich prawowitych wła¶cicieli, za¶ ich użycie dozwolone jest wył±cznie po uzyskaniu zgody.