Rybami słodkowodnymi, które w Polsce osiągają największe rozmiary są sum i jesiotr zachodni. Sum może osiągać ponad dwa metry długości i ponad sto kilogramów wagi.
Jesiotr zachodni jest bjęty programem restytucji do polskich wód. Może osiągać rozmiary jescze większe niż sum. Może dorosnąć nawet do dwóch i pół metra długości, a jego waga może osiągnąć nawet trzysta kilogramów. jjj
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 341
Zalogowani 0
Wszyscy 341
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
krzysztofCz: [quote:f2a4672e65="jjj
an"]W tym wątku będę
podawał wpłacone kwoty ...(18234) Mar 27, @ 16:07:40
lecek: Wielkanoc w Ustroniu.
Zapowiedziałem
małżonce, że święto,
świętem ...(59104) Mar 26, @ 15:02:24
lecek: Pooszło. k ...(18234) Mar 26, @ 14:43:29
krzysztofCz: Za Lucka i Bedmara...
poszło k ...(18234) Mar 26, @ 14:00:16
artur: Poszło ...(18234) Mar 26, @ 10:30:05
krzysztofCz: Poszło k ...(18234) Mar 26, @ 07:09:09
jjjan: Nikt się nie kwapi
więc jeżeli ktoś chce
wpłacić,, to proszę
blik ...(18234) Mar 25, @ 20:19:56
mario_z: Dzisiaj spotkanie
jajeczkowe nad wodą,
oczywiście bez wędki
bym n ...(59104) Mar 24, @ 20:50:03
Krzysztof46: nic nie trzeba
,zbierajcie na
nastepny rok i tyle w
temacie ...(18234) Mar 24, @ 17:30:00
krzysztofCz: To komu mamy wpłacać
;question Ktoś
zapłacił, to trzeba Mu
się ...(18234) Mar 24, @ 17:27:29
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
[< Strona główna galerii | Wylij zdjęcie >] 11568 Zdjęcia - Ship Creek - centrum Anchorage -
|
Opis | Teraz jest czwartek, 24 czerwca godz. 00:10. Wierzcie albo nie, ale to zdjęcie zostało wykonane 1 godzinę wcześniej przez Salmona (tam jeszcze 10 godzin będzie trwała środa!)... Obróbka zdjęcia - moja.
Spójrzcie na fotkę. Narzekacie może na przeludnienie (wędkarzami) naszych rzek? A może na brak w nich ryb? Spokojnie! Nie nerwowo! Są znacznie bardziej przeludnione rzeki. I znacznie bardziej rybne... Ta holowana rybka to king salmon (łosoś królewski). W tym roku obowiązuje na królewskiego limit 2 sztuki dziennie. Wystarczy dla największego mięsiarza... Podniecające? |
|
Wysłane komentarze Pioterek (2004-06-24) | ehh:/ | | | wascik wsk (2004-06-24) | jak to skomentować... | | | wedkarz wawiak (2004-06-24) | Ja tym bardziej nie :-( | | | Czez (2004-06-24) | Nieczego nie rozumiem ??? Widać, że jest tam płytko, a rzeczka raczej z tych węższych no i ten tabun ludzi łażących w te i nazad i jak mniemam nie zachowujących się zbyt cicho. Jak oni podają przynętę tym salmonom ? Czy tym salmonom w żerowaniu nic nie przeszkadza ? Czy kanadyjscy wędkarze na tak małej powierzchni nie plączą sobie zestawów - jak oni to robią ? Rzeczka płynie na zdjęciu w lewą stronę, czy na tym zdjęciu może nie brakuje fragmentu wody, który jest obławiany, a tutaj to chłopaki sobie tylko tak łażą ? | | | Sazan (2004-06-24) | Oj, Czez! Dużo wątków poruszyłeś. :)
Zacznę od tego, że salmon idący na tarło nie żeruje. Instynktownie tylko raczej odgania od siebie intruzów atakując ich, bo amatorów na swą ikrę ma sporo a mentalność i werwa wojownika tkwi w nim olbrzymia. Tę jego cechę wykorzystuje się w wędkarstwie.
Salmony alaskańskie (king, silver, red...) to jak wiadomo ryby dwuśrodowiskowe. Przypływ oceanu i podniesienie się wody (do 10 m!) ułatwia im wejście nawet do małego potoku. Wchodzą zawsze i tylko do tego, w którym się urodziły. Stąd, jak jest przypływ (dwa razy dziennie o zmiennych porach) tabuny ludzi zjawiają się nad potokami próbując szczęścia. W tym przypadku (Ship Creek) ludzi jest szczególnie dużo bo to rzeka w centrum największego miasta Alaski. Wszyscy mają blisko. Przypływ i odpływ trwa w sumie ok. 1 godziny, trzeba więc się spieszyć bo to najlepsza pora na połów, najwięcej ryb w rzece. Ryba potem płynie szybko w górę i po tym czasie machanie wędką jest bezcelowe. Dlatego tabuny ludzi są nad rzeką tuż przed, w czasie i po przypływie. Łażenie, nawet głośne, salmonom nie przeszkadza. To bardzo szybkie, niesamowicie mocne i wytrzymałe ryby. Wyciągnięcie 200m m linki z kołowrotka, jej urwanie i ucieczka z prądem rzeki dla zahaczonego 30 - 40 kg kinga to pestka.
Łowi się na wabiki różnego rodzaju, głównie na spinning. Blaszki, woblerki, "śmigiełka", systemiki dwuhaczykowe z kolorowymi wełenkami i koralikami, zaś z gruntu na preparowaną ikrę (śmierdzi to jak cholera!).
Alaska to nie Kanada. :) Owszem, są tam kanadyjscy wędkarze, ale chyba więcej obcokrajowców z Europy, głównie Niemcy, Szwajcarzy, Skandynawowie... Polaków jak na lekarstwo. :)
Przy tylu wędkarzach o plątanie zestawów b. łatwo. Często łowi się dosłownie ramię w ramię . U nas to niewyobrażalne. Oni wychodzą z innego założenia. Zapłaciłem i też mi się należy, też mi wolno. Przepisu o odległości wędkarza od wędkarza nie ma. Kłótnie przy zaplątaniu się nie zdarzają. Wręcz przeciwnie! Z uśmiechem, humorem i dowcipami jeden drugiemu stara się ułatwić odplątanie. Często zestaw tnie się nożem i szybko zakłada nowy. Prościej, szybciej i skuteczniej. :) Wszak zapłaciło się za łowienie a nie odplątywanie. :)
Tak, na zdjęciu rzeka płynie w lewo. To ostatnie "yardy" (licząc od ujścia), gdzie jeszcze wolno łowić. Powyżej jest już próg wodny i aż do źródeł rzeka jest całkowicie wyłączona z połowów. Zatem ryba która się przedostanie przez to sito wędkarzy ma szansę się wytrzeć. Zapewniam, że udaje się to większości ryb! :)
Czy chłopaki łażą? Tak. W polarach na nosie szukają cieni stojących w prądzie ryb i szczególnie obławiają te rejony. Na miejsce, gdzie wędkarz zatnie kinga zlatują się szybko inni... Jest wiele przypadkowych zahaczeń salmonów. Rybę zahaczoną nie za pysk (częsty przypadek przy tej liczbie wędkarzy), trzeba wypuścić. Zdarzają się przypadki, że tak nie jest. Szczególnie żółta rasa jest strasznie pazerna na mięso... Z funkcjonariuszami F&G nie ma jednak żartów (to m.in. taka policja wędkarsko-myśliwska).
Jeszcze jedno, Czez. Uwierz mi, nie ma lepszej przystawki na całym świecie, niż tatar ze świeżo złowionego (ale przemrożonego w lodówce!) alaskańskiego red salmon... :) Boże, jak ja lubię fu-fu! | | | Czez (2004-06-24) | Dzieki za tak wyczerpującą odpowiedź ! zasługuje ona moim zdaniem na kufel (nie jeden mam nadzieję) złocistego ;-) We wrześniu będę w Karkowie 5 dni służbowo, więc może coś w ten deseń byśmy zrobili ? :) | | | sacha (2004-06-24) | W Humber River w centrum Torontowa stoja przynajmniej w rzedzie a nie petaja sie bezladnie.Stoi sie w wodzie do kolan,moze do pol uda 30-35m od progu.Odleglosci miedzy wedkarzami rzadko przekraczaja metr.Gdy ktorys zatnie chinnoka(losos pacyfista)krzyczy
"fish on"i cala reszta probuja zdarzyc zwinac zestawy,czasami sie uda ale czesciej ryba poplacze przynajmniej z jednym wtedy ten co nie holuje odkreca calkiem hamulec.Na rzece szerokosci ok.40-50m potrafi lowic przed progiem i ponad 50 wedkarzy rownoczesnie.Ci co nie zalapia sie do pierwszego rzedu probuja oszukac ryby w przybrzeznych rynnach.Stosuje sie ikre w siateczkach plastikowych i "mashmellouws"(nie podejmuje sie wytlomaczyc co to jest).Prawda jest taka ze co by nie zalozyl na haczyk to i tak to lososia wq.....a i uderzy,tak
jak pisze Sazan,one nie zeruja.W Humber przyplywow nie ma bo rzeka wpada do jeziora Ontario i tam wlasnie w polowie lat 60 wsiedlono lososie z Pacyfiku.Kolejne generacje tak sie przyzwyczaily ze teraz jezioro robi u nich za Pacyfik i do pierwszych jesiennych deszczy
(ok.3 tydzien wrzesnia)zyja sobie w jeziorze.Moze Kajko bedzie wiedzial ale dopiero teraz zaczalem kojarzyc:jesli lososie po tarle gina(sam widzialem takie cmetarzysko na Ganarasce)
to jak wytlomaczyc ze niektore mialy po 3-4kg a niektore byly zblizone do 20? | | | Sazan (2004-06-24) | Czez! Nie znam lepszego "rybnego" miesiąca niż wrzesień. Nic jeszcze (jak do tej pory) na wrzesień nie zaplanowałem, trudno mi więc cokolwiek odpowiedzieć. A piwna propozycja - znakomita! :)
| | | Esox (2004-06-27) | Byłem niedawno w supermarkecie. Ogłosili przez tubę, że łosoś norweski jest tańszy o dwa złote przez godzinę. Wszyscy ładowali po pięć kilo, żeby dychacza zaoszczędzić. Tym, że ryba już waniała i że taką ilość trudno wprowadzić do przewodu pokarmowego nikt się nie przejmował. Bardzo nie lubię takiego owczego pędu. Także w wydaniu wędkarskim... | | | farti (2004-06-29) | Czy to jeszcze jest wędkarstwo ????? | | | Sazan (2004-06-29) | Inaczej powiem, Farti. To jeszcze nie jest myślistwo. :)
No, cóż! Czy wędkarstwo? Wędki mają, a na ich końcach dyndają jakieś przynęty. Przed sobą - rybną wodę. Warunki do obcowania z przyrodą? W naszym pojęciu - kiepskie bo łowić w tłumie nikt nie lubi. Trwa to jednak tylko ok. 1 godziny, podczas przypływu. Potem tłum znika. Zostają nieliczni, tak jak i nieliczne ryby w wodzie. Do następnego przypływu... Łowić wolno od 6:00 do 23:00 na udostępnionym do wędkowania odcinku o długości ok. 1 mili. Stąd zapewne ta presja. Pamiętaj, że to centrum dużego miasta. Tam każdy nad wodę ma blisko samochodem. Te zapewne uwarunkowania tworzą taką a nie inną sytuację nad wodą. Kilkanaście mil za miastem są już jedynie puchy nad wodami...
To również kwestia czasu i pieniędzy. Możesz polecieć samolotem nad dowolną wodę, gdzie nie widziano jeszcze człowieka. Przylecą po ciebie hydroplanem na umówiony dzień. Wyobraź sobie, że to kraj gdzie są 2 miliony jezior (nie wspomnę o rzekach!) o powierzchni większej od 2 ha a ludność Alaski to 700 - 800 tys. Przyznasz, że proporcje niesamowite? :)
Są tacy, którzy uważają, że moczenie wędek na łowiskach specjalnych to też nie jest wędkarstwo. Pozwól, że nie rozwinę tego wątku dalej...
Pamiętam jak uczestniczyłem w autobusowych wycieczkach wędkarskich 20, 30 i więcej lat temu, organizowanych przez rady zakładowe dużych przedsiębiorstw. Jak 3 - 4 autobusy wypchane wędkarzami zajechały w niedzielę rano do takiej np. Jabłonki czy Lipnicy (Orawa) i jak ta szarańcza obsiadła brzegi, to był taki sam widok! Nie przesadzam! To kwestia wyboru, bo można było jechać samotnie pociągiem lub motocyklem w inne, odludne miejsce.
Czy "tańczenie" w zatłoczonej do granic możliwości dyskotece można nazwać tańcem i przyjemnością? To też zależy od punktu widzenia... ;) | | | jarecki (2004-06-30) | dokladnie juz prawie wszystko opisaliscie,dodam ze mandat od straznika potrafi wynosic nawet pareset $,czego doswiadczyl syn znajomego,a straznicy pojawiaja sie jak zjawy nie wiadomo skad,wiec z gory nie radze hi hi ;-),i jeszcze jedno,co roku w dniu otwarcia sezonu na pstragi(3 weekend kwietnia) jest rownie tloczno i wedkowanie zaczyna przypominac czasem rzeznie,w tedy sa nad woda wszyscy od prawdziwych wedkarzy szukajacych ustronnego miejsca,po cale tabuny pseudo wedkarzy,czesto wedkujacych ten tylko jednyny dzien w roku...,a dlatego,ze wczesniej tygodni pare wpuszczany jest pstrag w rzeki i w zasadzie (nielowiony wczesniej) jest go wszedzie pelno i z reguly polowa z jego populacji "znika" lub zostaje kluta w ten wlasnie pierwszy,oszalaly weekend... | | |
Chcesz skomentować? Najpierw musisz się zarejestrować! |
|
|
Powered by: My_eGallery 2.7.9 AddOn Modules © 2001 Copyright MarsIsHere.net |