Ziomku, to nie żart. Sąsiad od roku męczył mnie o zrobienie paru fotek swego ulubieńca. Teraz męczy mnie o wywołanie zdjęć. Dodam tylko, że właścicielka sklepu wędkarskiego "Karaś" w Zielonej Górze chciała posiąść tę rybkę. A rybka faktycznie została złowiona w Niemce. Po czterech latach jest wielkości mojej rozcapierzonej dłoni (bez tych welonów, oczywiście). Nie wiem, co o tym sądzić. Może jakiś szalony akwarysta wpuścił welony do jeziora i się skoligaciło mieszczaństwo? W każdym razie historia jest prawdziwa i ta rybka także. Jak dla mnie to karaś, ale spójrz na nieproporcjonalnie dużą głowę w stosunku do tułowia. Mutant jakiś, czy co?

Peppinku, w akwarium nie ma innych ryb. To samotnik, jak to ulubieniec :) A rybcia żre to, co jej się sypnie. Bardzo lubi mielone, poważnie, ale rozdrobnione.

Jaja sobie robi Adalin. Rybka ładna.

Nie robię sobie jaj, choć spodziewałem się takich reakcji :) Mario, jestem gotów wysłać Ci kilkadziesiąt różnych fotek tej rybki. Sądzisz, że chciałoby mi się uczyć PS, żeby dorobić te welony? Za leniwy jestem na to :)

Zrodlak, uśmiałem się :))) Dobre! Może to i czarnobylka, za to świetnie pokazuje pogodę. Przed deszczem markotnieje i nie chce mielonych :)

Mario z, no co ty? Nie ma za co przepraszać. A swoją drogą - czy takie akwariowe welony mogłyby się utrzymać w jeziorze? Też o tym myślałem.

A niedowiarków proszę o adres e'mail :)