Cicha woda
Data: 06-10-2004 o godz. 10:00:00
Temat: Spinningowe łowy


Jak co roku znad wód znikają pomału ostatni wczasowicze, a pojawiają się zaprawieni w bojach wędkarze, szukający szansy na jesiennego drapieżnika. Jeśli szukamy na rybach towarzystwa, z którym można podyskutować o swych osiągnięciach, porównać sprzęt i wymienić informacje o łowiskach – czas ku temu jest doskonały. Jeżeli jednak bardziej poszukujemy nad wodą odosobnienia i złocistojesiennego upojenia, pozostaje nam odnalezienie małych, zapomnianych zbiorników wodnych, nierzadko ukrytych w leśnych ostępach. Tam odnajdziemy nie tylko przyjemność w obcowaniu z przyrodą, ale również, przy odrobinie szczęścia, możemy udanie połowić ryby.



Moją ulubioną metodą połowu na takich zbiornikach wodnych jest spinning - i to od wiosny, do jesieni. Małe, "dzikie" łowiska dzielę na dwie kategorie. Jedna – to śródleśne jeziorka, zazwyczaj z wyspami torfowymi. Druga – rzeczki i kanaliki – tak nieznaczne, że czasem nawet nie uwzględnione w wykazach wód i na mapach. W obu rodzajach łowisk posługuję się tym samym sprzętem. Delikatna wklejanka 2-15 g, niewielki kołowrotek z żyłką 0,18 mm – to zestaw w zupełności wystarczający. Na wszelki wypadek mam przy sobie jeszcze dodatkową szpulkę z cieńszą żyłką, gdyby trzeba było "zagrać" bardzo delikatnie.

W jeziorkach zazwyczaj spotkamy okonie. Najczęściej skarłowaciałe, ale i wśród nich trafiają się okazy godne głębokich toni jeziorowych. Aby je przechytrzyć trzeba im jednak podać odpowiednią przynętę. Charakter małych wód powoduje zmiany zwyczajów ryb. Drapieżniki bardzo chętnie zbierają wszystko, co się rusza, z powierzchni wody. Dlatego - szczególnie latem - często stosuję woblerki powierzchniowe. Ze śmigiełkiem, albo poppery. Te przynęty potrafią doprowadzić do pasji okonie, a na płytszej wodzie pokusi się na nią niejeden szczupak. Do woblerków zakładam zawsze cienki wolframik - przy przynęcie powierzchniowej specjalnie okonkom nie przeszkadza, a szkoda by było szczupaka udekorować wisiorkiem.

Skuteczne bywają też gumowe żabki, bowiem właśnie różnorakie płazy padają często ofiarą drapieżników w małych zbiornikach wodnych. Teraz zaś - jesienią - świetnie sprawdzą się drobne ripperki i twisterki. Od paprochów na bocznym troku, po tak zwane "plemniki" - czy też inaczej "miodunki" Bass Assasin. Koniecznie trzeba też wypróbować motor-oilki, fioleciki, herbatki z pieprzem. Byle na rybach.

W pudełeczku wędkarza nie powinno zabraknąć kilku obrotówek - ot, paru meppsików lub im podobnych. "Biedronka", Black Fury, kilka longów... I przynęty ostatniej szansy - "biała flaga" albo "żarówa". Czyli błystki w kolorach białym i fluo. W wodzie zabarwionej od garbników na brunatny kolor bywają one bardzo skuteczne.


fot. Esox

Trudno określić najlepsze miejsce do wędkowania na leśnych jeziorkach. Najczęściej ukształtowanie podmokłego terenu nie pozostawia wielu możliwości. Warto jednak pamiętać, że w przypadku torfowisk wędkarzowi poruszać się przyjdzie po zawieszonym na wodzie płacie torfu. Jest to dość niebezpieczne, dlatego, szczególnie kiedy wybieramy się na ryby samotnie, warto ubezpieczyć się linką przywiązaną do drzewa na brzegu. Dotarcie na krawędź torfowego brzegu pozwala na obłowienie krawędzi burty brzegowej, pod którą najczęściej czatują drapieżniki.

Łowienie w malutkich rzeczkach nizinnych wygląda zupełnie inaczej. Wymaga cichego podkradania się pod brzeg, umiejętności rzutów spod drzew i krzaków, a czasem brodzenia po pas w wodzie. W zależności od charakteru rzeczki, można się w niej spodziewać okoni i szczupaków, zaś w miejscach o bystrzejszym nurcie także jazi i kleni. Bywają jednak niespodzianki. Zdarzyło mi się kiedyś złowić przyzwoitego kropkowańca (uwaga - teraz trwa już okres ochronny) i widzieć innego w pewnej rzeczce, będącej w rzeczywistości ok. 700 metrowym odcinkiem kanału wyrównawczego, biegnącego wzdłuż Kanału Augustowskiego. Zapewne byli to uciekinierzy z Czarnej Hańczy, którzy powędrowali zbyt daleko w dół rzeki. To jednak rzadkość. Drobne Meppsy, które wywabiły owych imigrantów świetnie sprawdzą się, prowokując do ataku okonie, pod nadbrzeżnymi krzakami. W pobliżu powalonych do wody pni, w głębszych dołkach lubi zaczaić się szczupak. Na otwartej przestrzeni zaś czasami można zauważyć drobne klenie. Wśród nich także może kryć się większy okaz, choć szanse na jego złowienie są dużo mniejsze, niż na "prawdziwych" rzekach.


fot. Wykrzyknik

Cóż – łowienie na małych akwenach nie jest łatwe technicznie, a i znaczących sukcesów trudno jest oczekiwać. Zapewniam jednak, że pięknie ubarwiony garbus z torfowiska, lub gruby kleń z maleńkiego ciurka, złowiony w scenerii puszczańskich ostępów, może sprawić równie wiele satysfakcji wędkarzowi, co obfite połowy na wielkich jeziorach i znanych wszystkim rzekach.

Esox







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=958