Wróg publiczny - kleszcz!
Data: 27-07-2004 o godz. 14:07:20
Temat: Nasza publicystyka


Media alarmują, że czeka nas wielki atak kleszczy w tym roku. Czy jest to tylko wyssana z palca sensacja, podsycana przez producentów środków przeciw kleszczom i szczepionek? Po części może być i tak, ale nie da się zaprzeczyć, że warunki pogodowe są tego lata dla groźnych pajęczaków wyjątkowo sprzyjające, zaś statystyki wykazują strały wzrost ilości zachorowań na choroby odkleszczowe.



Z czym mamy do czynienia?

Kleszcze to rodzina pajęczaków, obejmująca kilkaset gatunków, z których większość występuje także w Polsce. Krajowe kleszcze żerują - pobierając krew od żywiciela - na kilkudziesięciu gatunkach zwierząt. Wszystkie atakują też ludzi. Szczególnie popularny jest u nas kleszcz psi (Ixodes ricinus) i kleszcz łąkowy (Dermacentor pictus), występujący głównie w północno-wschodniej części kraju.

Pojawiają się wczesną wiosną i w wilgotnych miejscach łąk i lasów stanowią ciągłe zagrożenie aż do pierwszych, porządnych mrozów. Żywiąc się krwią, zmuszone są polować na swoje ofiary. Większość kleszczy wdrapuje się na czubki traw, liście paproci lub niskie (do 1,5 metra) gałęzie drzew, gdzie próbują wyczuć ofiarę po cieple i zapachu. Spadają też w dół, gdy gałąź zostanie potrącona.

Każde stadium rozwojowe kleszczy - larwa, nimfa i imago - aby móc rozwijać się dalej, musi wyssać krew od kręgowca. Z tego względu atakujące nas kleszcze znacznie różnią się wielkością. Najmniejsze są koloru cielistego i ledwo widać je na skórze, największe zaś - dojrzałe samice - osiągają 3-4 mm długości. Pozostając w skórze kleszcze wypełniają odwłok wyssaną krwią. Wtedy mogą osiągnąć nawet ponad centymetr długości.


Kleszcz po długotrwałym przebywaniu w skórze żywiciela - fot. Esox

Kleszcze same w sobie nie stanowią dla człowieka poważnego zagrożenia. Przenoszą jednak wiele chorób, często trudnych do zdiagnozowania i niosących poważne konsekwencje. Najczęściej są to: odkleszczowe zapalenie mózgu i borelioza (choroba z Lyme).

Gdy zaatakuje

Przed wbiciem się w skórę kleszcz zazwyczaj odbywa długą wędrówkę w poszukiwaniu miejsca, gdzie skóra jest cienka i ukrwiona. Dlatego szczególnie lubi wbijać się w pachwinach i na brzuchu, zaś bardzo rzadko - wbrew powszechnemu mniemaniu - umiejscawia się na głowie człowieka. Znane są dość liczne przypadki wbicia się kleszczy w miejsca... - rzekłbym intymne. Samego ukąszenia zazwyczaj się nie czuje, bowiem ślina kleszcza zawiera substancję miejscowo znieczulającą. Co zatem robić, kiedy pajęczak już się wbije?

Przede wszystkim nie smarować niczym. Żadnym tłuszczem, czy spirytusem. To pogarsza sprawę. W niektórych przypadkach zakażenie ludzkiego organizmu zarazkami przenoszonymi przez kleszcze ma miejsce wtedy, gdy napity krwią pajęczak zaczyna "wymiotować" - czyli zwracać część pobranego pokarmu do krwioobiegu. Najczęściej dzieje się tak, kiedy kleszcz pozostaje wbity w skórę odpowiednio długo, lub ma problem z oddychaniem. Posmarowanie zaś masłem czy kremem powoduje właśnie, że kleszcz przestaje oddychać i wymiotuje.

Zamiast smarować - lepiej wyjmować. I to jak najszybciej. Do tego celu należy użyć pęsety. Chwytamy nią kleszcza możliwie blisko skóry i zdecydowanym ruchem wyciągamy, lekko obracając. W większości przypadków - szczególnie gdy kleszcz jest mały - powinno się udać. Wtedy natychmiast dezynfekujemy rankę. Czasami jednak kleszcz się urywa i tu zaczynają się schodki. Trzeba będzie albo naciąć skórę zdezynfekowanym narzędziem, aby wydobyć dokładnie resztki pajęczaka, albo udać się do lekarza - który zrobi mniej więcej to samo, ale zgodnie ze sztuką medyczną.

W zasadzie z każdym wbitym kleszczem powinniśmy jechać do lekarza. Ale znając polską praktykę medyczną polecam próbę uniknięcia zakażenia zarazkami poprzez szybkie usunięcie kleszcza - zamiast oczekiwania w kolejce na lekarza dyżurnego.

Odkleszczowe choroby

Zazwyczaj w miejscu, gdzie wbił się kleszcz powstaje małe, czasami swędzące zaczerwienienie. Jeżeli nie jest ono grudkowate i nie ma więcej niż centymetr średnicy - na ogół nie ma powodu do niepokoju. Gorzej, jeśli zaczerwienienie zaczyna się powiększać, tworząc coś w rodzaju pierścienia lub nabrzmiałego, czerwono-sinego rumienia, bolesnego przy dotyku. Wtedy natychmiast należy udać się po pomoc do lekarza. Jest to jeden z najczęściej, choć nie zawsze pojawiających się objawów boreliozy, wywoływanej przez bakterie - krętki z grupy Borrelia. Nie leczona choroba powoduje dalsze powstawanie rumieni (tzw. rumień wędrujący), atakuje węzły chłonne i stawy, a wreszcie - często po okresie utajenia - wywołuje przewlekłe limfocytowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, zazwyczaj prowadzące do śmierci. Ratunkiem na tę chorobę jest zastosowanie odpowiednich antybiotyków z grupy pencylin półsyntetycznych i tetracyklin.

Czasami objawy poukąszeniowe są podobne do symptomów grypy. Gorączka, bóle głowy, brzucha i kończyn w ciągu 3-14 dni od ukłucia mogą zwiastować odkleszczowe zapalenie mózgu, wywoływane przez wirusy. I chociaż większość chorych po tygodniu wraca do zdrowia, u około 10% zarażonych pojawia się druga, znacznie groźniejsza faza choroby. Dlatego w przypadku pojawienia się grypopodobnych objawów również należy niezwłocznie udać się do lekarza i poinformować go o tym kiedy i w którym miejscu ciała ukąsił nas kleszcz. Kleszczowe zapalenie mózgu rzadko ma przebieg śmiertelny, ale nie leczone może spowodować trwałe zmiany psychiczne.

Na przestrzeni ostatnich lat stale wzrasta ilość odnotowanych zachorowań na choroby odkleszczowe. Z jednej strony może to być efekt rozprzestrzeniania się tych chorób, z drugiej wynik lepszej diagnostyki i większej świadomości lekarzy. Faktem jednak jest, że o ile w 1999 roku zdiagnozowano 892 zachorowania na boreliozę, o tyle w roku ubiegłym było ich 3574. Zagrożenie jest więc całkiem realne, co niestety poświadczyć może jeden z kolegów z PW, który złapał boreliozę podczas wypadu na grzyby na Suwalszczyznę w zeszłym roku. Mniej jest zachorowań na odkleszczowe zapalenie mózgu - w ubiegłym roku odnotowano ich 340. W dużej mierze jest to zasługa profilaktyki - w tym szczepień ochronnych.

Jak zapobiegać?

Najskuteczniejszą metodą zapobiegania odkleszczowemu zapaleniu mózgu jest szczepienie ochronne. Zalecane szczególnie tym, którzy narażeni są na częsty kontakt z kleszczami. Szczepienie najlepiej jest wykonać zimą, kiedy kleszczy raczej się nie spotyka. Po pierwszej szczepionce w ciągu 14 dni uzyskuje się około 80-procentową ochronę. Po 4-6 tygodniach od pierwszego zastrzyku przyjmuje się drugi, który daje już 100% ochrony. Trzecią szczepionkę przyjmuje się w około rok po pierwszej, zaś potem, aby utrzymać odporność, konieczne są "szczepienia przypominające", wykonywane co trzy lata. Nie istnieje niestety do tej pory skuteczna szczepionka przeciwko boreliozie, chociaż naukowcy starają się od dawna ją opracować.

Lepiej niż chorobom, jest zapobiegać wbiciu się kleszcza w skórę i zakażeniu. Metod jest wiele. Po pierwsze - odpowiedni ubiór i czapka. Większość kleszczy dostaje się na nasze ciało spadając na głowę lub wchodząc przez nogawki. Po drugie - stosowanie repelentów, czyli płynów odstraszających owady. Po trzecie wreszcie, chyba najważniejsze - kiedy wrócimy z lasu, łąki czy znad rzeki - nie zapomnijmy obejrzeć dokładnie wszystkich zakamarków swojego ciała. Kleszcze potrafią się wbić w bardzo dziwne miejsca. Po znalezieniu pajęczaka należy go natychmiast usunąć. Szybkie pozbycie się intruza zmniejsza znacznie prawdopodobieństwo zarażenia się boreliozą.

Jak unikać?

Kleszcze wcale nie są aż tak wszędobylskie, jak się wydaje. Przy odpowiedniej wprawie można dość łatwo określić miejsca szczególnego ryzyka kleszczowego. Będą to głównie tereny podmokłe, z bujną roślinnością zielną, łany traw i paproci, jagodniki. Wylęgarnią kleszczy są położone na wilgotnych terenach olsy i brzeziniaki, a także pastwiska, szczególnie na skraju lasu. Rzadko spotyka się kleszcze na terenach suchych, w lesie iglastym. Przedzierając się przez nadbrzeżne zarośla należy unikać potrącania gałęzi ponad sobą, zaś po przebyciu podejrzanych kleszczowo miejsc oglądać ubranie, szczególnie nogawki. Pewne jest bowiem, że o ile obecności kleszczy w przyrodzie uniknąć się nie da, można i należy starać się ochronić przed nimi własny organizm.

Na zakończenie - ciekawostka. Kiedy złapiemy kleszcza, który nie zdążył się wbić, połóżmy go na stole. Następnie podsuńmy do niego palec z dowolnej strony. Kleszcz będzie zawsze się obracał i szedł w kierunku palca. Można go w ten sposób wodzić w nieskończoność. Doświadczenie daje do myślenia. Jaka szkoda, żeśmy nie istoty zimnokrwiste...

Esox







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=914