Paproszyłem nad Odrą
Data: 13-07-2004 o godz. 09:00:00
Temat: Wieści znad wody


Ponieważ w dużej mierze czuję się inicjatorem tego konkursu, postanowiłem zapełnić dwa puste miejsca w naszej tabeli Łowcy Okazów 2004. Rybki nie są duże i wiem, że już padły większe sztuki w tym roku, ale żeby rozkręcić rywalizację, postanowiłem je zgłosić. Tak więc, od początku...



20 i 21 maja wybrałem się na rozpoznanie nowego, atrakcyjnego dla mnie terenu. Niedawno przeprowadziłem się w pobliże Brzegu Dolnego i postanowiłem sprawdzić jak w rzeczywistości wygląda to wielokrotnie opisywane odrzańskie łowisko.

Pogoda była w miarę ładna, około 20 stopni C, świeciło słońce czasem przeplatane chmurami, wiał lekki wiatr północno - zachodni. Z przyjemnością chodziłem po zupełnie pustych główkach. Taka komfortowa sytuacja, po tym jak łowiłem w przepełnionych wędkarzami i bezrybnych wodach pod Łodzią, była dla mnie również nowością.

Szczupaki nie chciały współpracować, więc powoli zacząłem odchudzać zestaw. Oba te dni wyglądały podobnie. Po zmianie żyłki na cieńszą i zdjęciu przyponu szczupakowego zaczęły się brania innych ryb. Brały oczywiście okonie, trafiały się niewymiarowe sandaczyki. Jak zwykle w moim łowieniu nie mogło zabraknąć mikro spinningu, więc ostatnią część każdej wyprawy przeznaczałem na paproszenie.

Poważne drapieżniki nie bardzo chciały brać, więc najpierw potrenowałem okonie a potem zacząłem szukać białych ryb.

I tu odkryłem nową dla mnie regułę. Otóż na napływie każdej główki, prowadząc przynętę z prądem, w miejscu gdzie nurt zaczyna się uspokajać, regularnie brały leszcze. Nie były to olbrzymy, ot, takie między 37 a 44 cm.

Z każdej główki udało mi się wyjąć tylko po jednym. Wyglądało to tak jakby na każdym napływie czekał jeden dyżurny leszcz. Trochę to dla mnie dziwne, bo leszcz jest rybą stadną a te zachowywały się jak bolenie. Robiłem naprawdę wszystko, aby złowić następną rybę w tym samym miejscu, ale bez skutku. Rybki wracały do wody.

I to już właściwie wszystko, co chciałem opisać.
Zgłaszam, zatem do Łowcy Okazów leszcza 44 cm oraz okonia 24 cm. Łowiłem metodą spinningową, wędka Champion Tango Kongera 2,70 c.w. 1 -10 g. Kołowrotki używałem dwa. Pierwszego dnia 19-to letni Mitchel ultralite 309 i żyłka 0,14. Drugiego dnia nowy zakup, Daiwa CrossFire-i 2500 i żyłka 0,16 mm. Łowiłem na różnej maści malutkie twisterki, ale z zastrzeżeniem, że leszcze brały tylko i wyłącznie na czerwone.

Pozdrawiam wszystkich i mam nadzieję, że wkrótce posypią się zgłoszenia, które przebiją moje. A jak nie, to zostanę mistrzem w tych gatunkach, nie wysilając się zbytnio.

maro







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=903