Drapieżnik
Data: 13-07-2004 o godz. 07:00:00
Temat: Wieści znad wody


Już tradycyjnie od poniedziałku czekałem na sobotę, kiedy to mam jedyną w tygodniu okazję, odkąd powiększyła mi się rodzina, na wyjazd nad wodę. Szczęśliwie niedaleko Bełchatowa leży mały zbiornik zaporowy stworzony na potrzeby tutejszej elektrowni.



Kiedy zbiornik powstawał stał się po zarybieniach wspaniałym, choć brzydkim łowiskiem szczupakowym. Jego na całej długości obetonowane brzegi i brak jakiejkolwiek roślinności wynurzonej sprawiają, że wielu wędkarzy mówi o nim "basen strażacki". Do czasu jednak. Szczupaki szybko wyłowiono a ich miejsce zajęły doskonale mnożące się i rosnące sandacze. Te z kolei nie są dostępne dla spiningistów nie posiadających łódki. Tak naprawdę to mało jest już wędkarzy nastawiających się na połów kaczodziobów na tym jeziorze. Ja jednak pozostałem im wierny. Może szczupaków nie jest tam dużo, jednak zdarzają się jeszcze całkiem ładne sztuki. W ubiegłym roku Słok obdarował mnie 85 cm zębaczem i kilkoma niewiele mniejszymi.

W tym roku również złowiłem już kilka ładnych drapieżców i z nadzieją na następnego wyczekiwałem na dźwięk alarmu w telefonie. Zadzwonił równo o trzeciej. Tym razem nie dawałem sobie jeszcze pięciu minut na sen, tylko błyskawicznie a jednocześnie cicho jak myszka wyślizgnąłem się z łóżka. Szybka łazienka, śniadanie i gorąca czarna kawa nie zabrały mi więcej niż dwadzieścia minut. Po kolejnym kwadransie dojeżdżałem już na łowisko. Wybrałem jedną z zarośniętych moczarką zatoczek. To tutaj ostatnio widziałem sunący za obrotówką cień wielkiej ryby. Na stalkę kostala założyłem 9 cm woblera i rozpocząłem rzuty wzdłuż pasów roślin. Nic jednak poza wyciąganiem co drugi rzut kawałków roślin się nie działo.

Nie pomagały zmiany przynęt, prowadzenia, głębokości. Po około godzinie, przy samym brzegu zapiął się 15 cm okonek. Jak szybko wyszedł z wody, tak szybko do niej wrócił. Pół godziny później, o piątej, założyłem na stalkę 6 cm tonącego woblerka, którego dostałem dzień wcześniej. Zarzuciłem w to miejsce, które obłowiłem już kilkoma innymi przynętami. Po opadnięciu przynęty na wodę rozpocząłem skręcanie żyłki i sprowadziłem wabik w połowę głębkości łowiska. Prowadziłem około metr od kępy ledwo widocznych na powierzchni chaszczów. Nagle poczułem mocne uderzenie. Odruchowo zaciąłem i rozpoczęła się typowa dla szczupaków zabawa. Trzy czy cztery krótkie odjazdy, próba wejścia w krzaki, ryba łagodnieje i daje się podprowadzić do brzegu.

Tutaj jeszcze dwa razy próbuje ratować się ucieczką. Teraz, jak zawsze, mam problem z podebraniem. Położyłem się na deskach pomostu i pomału podprowadziłem rybę pod wolną rękę. Jeszcze tylko szybki, mocny chwyt za kark i szczupak jest mój. Miarka wskazuje 68 cm. Oceniam go na ok. 2 kg. Chwila zastanowienia i ryba ląduje w plecaku. Pierwszego sierpnia mój pierworodny ma zamiar skończyć z pogaństwem i na obiad przyda się wyśmienicie. Jest dobrze – pomyślałem sprawdzając żyłkę. Próbowałem obławiać zatoczkę jeszcze około godziny. Nic jednak nie wskazywało na to, że jeszcze cokolwiek miałoby się skusić na moją przynętę.

Postanowiłem zmienić miejsce. To właśnie ta kolejna zatoczka dała mi w ubiegłym roku tego "największego". Najlepsze miejsce zajęte. Poszedłem więc ok. 200 metrów dalej obłowić okolice kąpieliska. Tam również zdarzają się brania. Tym razem jednak ten rejon nie okazał się dla mnie łaskawy. Wracając na ulubione miejsce udało mi się złowić kolejnego 15 cm okonia. Ten również ląduje w wodzie. Spinningista, do tej pory okupujący moje miejsce gdzieś zniknął. Mimo zmiany kolejnych przynęt nie miałem żadnych brań. W końcu założyłem mosiężną wahadłówkę Moby Dick'a przypominającą naszego polskiego gnoma nr 1. W pierwszym rzucie, w połowie odległości poczułem nagle zaczep i odruchowo zaciąłem. Opór jaki poczułem, wskazywał jak najbardziej na powalone drzewo lub coś w tym stylu. Nie pomagało żadne poszarpywanie ani zmiana kierunku ciągnięcia przynęty. Wyobrażałem sobie, że właśnie taki opór muszą czuć łowcy rekordowych sumów. Cóż było robić - dokręciłem hamulec i (w tym miejscu zaczep powinien ruszyć jak ma to miejsce w wielu opowiadaniach) zerwałem zestaw.

Była już prawie ósma rano. Postanowiłem kończyć łowienie, jednak zanim odkręciłem kołowrotek od wędki usłyszałem głośny plusk tuż obok miejsca, w którym wziął mój rekordowy zębal. Nie mogłem się oprzeć i przywiązałem nowy przypon, na który założyłem 13 cm łamanego woblera Jaxona. Zarzuciłem ok. 3 metry za miejsce gdzie nastąpiło wyjście ryby. Kilka obrotów korbki i poczułem ostre pobicie. Jak zawsze zaciąłem i się zaczęło! Początkowo myślałem, że to olbrzymi szczupak, jednak gdy ryba wysunęła już na dobrze dokręconym hamulcu ok. 50 m żyłki 0,24 - zwątpiłem. Może to sum, których ostatnio tu trochę wpuścili, myślałem, dokręcając hamulec. Wędka wygięła się tak jak jeszcze wygiętej nie widziałem, ale ryba zatrzymała się. Zatrzymała i nagle ruszyła w moją stronę jak łódź podwodna z taką prędkością, że ledwo nadążałem zbierać ją na kołowrotek.

Przy brzegu zdecydowała się na ruch, którego się obawiałem - weszła pod pomost, do którego przycumowane były rowery wodne i łódki. Cóż było robić. Błyskawicznie włożyłem kij do wody aż po samą rękojeść i dokręciłem jeszcze mocniej hamulec kołowrotka. Po paru sekundach przetrzymania na granicy wytrzymałości zestawu ryba majestatycznie wypłynęła łukiem spod pomostu i wtedy pierwszy raz ją zobaczyłem. To karp! Wielki lustrzeń! Tego się nie spodziewałem. Ryba była coraz bardziej zmęczona. Jeszcze parę krótkich zrywów i zaczął wykładać się na powierzchni. Kilka razy łyknął powietrza i osłabł zupełnie. Podprowadziłem go do pomostu, na wszelki wypadek popuściłem hamulec i jednym ruchem za skrzela wyciągnąłem rybę z wody.

66 centymetrów! Pewnie około 5 kg wagi, cieszyłem się. Nie wiedziałem nawet, że za moimi plecami stoją kibice. Spakowałem sprzęt i na skrzydłach leciałem do domu. Po drodze jednak zajrzałem na targ, gdzie zważyłem ryby. Szczupak 2,2 kg a karp 6,6 kg! No to mam swój nowy rekord! A co najciekawsze to pierwsza biała ryba złowiona przeze mnie w tym zbiorniku na spinning. Ale żeby zagryzać typowo szczupakowego woblera!?

shawn7







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=902