Sprawozdanie z zawodów (znalezione w szafie)
Data: 11-05-2004 o godz. 08:00:00
Temat: Bajania i gawędy


Dedykuję poniższy tekst prezesom kół wędkarskich, ale nie tylko.
Nad przeróżnymi ciekami zaroiło się od wędkarzy walczących z czasem i rybami. Zawody przybierają czasami różne formy począwszy od horroru na grotesce kończąc.



Zgodnie z wiosenną tradycją zorganizowano zawody wędkarskie koła "Ścierwnik" na kanale płynącym opodal miasta. Po przybyciu na miejsce odgarnięto śmieci, z których zrobiono ściany stanowisk i ponumerowano je sprayem. Następnie przystąpiono do losowania. Wybrano spośród przybyłych "sierotkę", która odliczając znaną wyliczanką "ene, due..." wyliczyła stanowiska dla startujących. Protestów nie wniesiono.

Głos zabrał prezes koła, który życzył startującym powodzenia i przypomniał, że jest przewodniczącym komisji sędziowskiej i jak ktoś ma sprawę, to przyjmuje za ostatnią stertą. Kolega skarbnik również życzył szczęścia i przypomniał o obowiązku wpłacania nieobowiązkowych składek na rzecz koła. Komisja sędziowska ograniczyła też ilość zanęty na zawodach do 1 worka (50 kg) na 1 stanowisko.

Protest złożył kolega Bułek - Star, który stwierdził, iż ma to gdzieś i nie po to wynajmował bagażówkę na zawody, by teraz ograniczać się do worka. Protest oddalono. Komisja wyznaczyła punkt komisyjny przy przytoczonej wcześniej beczce, gdzie ustaliła jedną (dalej nieczytelne).

Na donos jednego z uczestników przeprowadzono kontrolę na stanowisku kolegi Auszpika i znaleziono ryby przemycone niezgodnie z regulaminem. Komisyjnie stwierdzono, iż niewątpliwie jest to śledź, na pewno bałtycki w nieokreślonej zalewie. Na miejscu ukarano w/w kolegę karą nagany i dwudniową karą pracy na rzecz koła u kolegi skarbnika na budowie jego domu. Następnie komisja przy beczce ustaliła drugą (dalej nieczytelne). Napomniała również wszystkich startujących, że zawody wędkarskie to nie stadion i "meksykańska fala" nie przystoi polskim wędkarzom.

Przy kontroli stanowisk stwierdzono nietypowe zachowanie kolegi Frędzla, który na pytanie: dlaczego siedzi tyłem do wody odpowiedział, iż tak mu się lepiej zarzuca, a na pytanie jak wyczuwa branie odrzekł, że łowi już 40 lat i tyleż lat ma doświadczenia, a w ogóle to zapomniał okularów. Komisja sędziowska po przewertowaniu regulaminów, nie stwierdziła uchybień, po czym udała się do beczki, gdzie szybko ustaliła trzecią (dalej nieczytelne).

Na stanowisku kolegi Bieroty znaleziono stos kamieni. W/w kolega twierdził, że służą mu one do symulowania spławiających się ryb, co uznaje za sposób nęcenia. Przyciśnięty do muru wyznał, iż nie straszy on w ten sposób ryb, ale je głuszy. Skonfiskowano na miejscu wszystkie kamienie i ukarano kolegę dożywotnim zakazem nęcenia na zawodach.

Stanowisko nr 6 zastano porzucone i do dnia dzisiejszego kolegi Bakłażana nie widziano. Podobno wymknął się z zawodów by sprawdzić wierność swojej żony. Zaocznie ukarano kolegę na dobrowolne kupowanie paliwa na rzecz koła i kolegi prezesa.

Udzielono pierwszej pomocy koledze Zdrowiś, który leżał bez życia obok swojej dziwnie wyglądającej wędki. Po przyjściu do siebie przyznał się, iż wypróbowywał nową "elektryczną" wędkę kupioną na bazarze od znajomych spod Moskwy. Skonfiskowano w/w sprzęt jako nieetyczny, gdyż nie każdego stać na taki zbytek.

Skonfiskowano również siatkę do przetrzymywania ryb u kolegi Drożdżala, gdyż okazało się, że siatka jest nieregulaminowo długa i przegradza całe koryto kanału. Natomiast kolegę Łondera komisyjnie zakneblowano na wniosek innych łowiących, bo jak powszechnie wiadomo po kieliszku w/w kolega strasznie skrzypi.

Surowo napomniano kolegę Świerdziela, że nie wolno wchodzić do wody nie tylko podczas zawodów, gdyż można w tym cieku wodnym nabawić się choroby tzw. „wypryszczycy śmierdzielnej”.

Na stanowisku 22 znaleziono kolegę Samogończykowskiego, z którym nie można było nawiązać kontaktu, przy nim znaleziono dwie butelki podejrzanego napoju. Komisja organoleptycznie stwierdziła, że ten napój mógł spowodować stan, w którym znajdował się w/w kolega i skonfiskowała go jako dowód rzeczowy.

Po ogłoszeniu zakończenia zawodów komisja udała się na naradę, gdzie ustalono następną (nieczytelne), poddano pod głosowanie też dwie następne i przyjęto jednogłośnie. Następnie rozpoczęto ognisko wędkarskie, gdzie głos zabrał kolega prezes i podsumował rozegrane zawody. Wyjaśniał niejasności co do stanu skarbnika i finansów koła, które jak wiadomo są bardzo zawiłe.

Komisja po naradzie ustaliła, iż:
zawody zostały nie rozstrzygnięte po raz szósty z powodu nie złowienia żadnej ryby. Ale żeby tradycji stało się zadość, komisyjnie wybrano zwycięzców:

1 miejsce - kolega Śpiczki Hilary
2 miejsce - kolega Draseczka Celestyn
3 miejsce - kolega Gaśnic Hieronim

Na wniesione protesty, iż ci sami koledzy zostali wybrani po raz piąty komisja stwierdziła, że nie może ingerować w szczęście w/w, a protesty należy przekładać do Stwórcy, który macza zapewne w tym palce. A poza tym jak ustalono wcześniej, że skargi można składać do 7 minut od zakończenia zawodów i odwołań nie ma. Na pytanie kolegi Wnosika - dlaczego pobrano składkę startową w wysokości 50 zł, a na nagrody wydano łącznie 100 zł i co się stało z resztą pieniędzy oraz dlaczego nie można zorganizować zawodów gdzie indziej - prezes koła nie mógł się ustosunkować, gdyż bardzo źle się poczuł i nie mógł się poprawnie wysłowić. A kolega skarbnik stwierdził, że może z kolegą Wnosikiem porozmawiać na osobności, na co w/w kolega szybko udał się do domu, poczem zawody oficjalnie zostały zamknięte.

Komisja w składzie:
Podlizuch Bazyli - (podpis bardzo nieczytelny)
Skóryłowiąc Cyryl - (podpis nieczytelny)
Bilik ? Zając Tymoteusz - (podpis prawie nieczytelny)

Sprawozdanie sporządził:
sekretarz koła - Wyrobicki Teofil - (podpis nieczytelny)

Brow

P.S. Jakiekolwiek podobieństwo w w/w sprawozdaniu do prawdziwych wydarzeń jest przypadkowe i zamierzone.





Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=852