Byłem na "XVI Memoriale im. W. Wierzbickiego"
W Ząbrowie koło mostu stawiliśmy się przed czasem. Witamy się z kolegami z Gdyni, Koszalina, Kołobrzegu i Białogardu. Poznaliśmy też sympatycznych gości z Włocławka.
Wymieniliśmy się z innymi numerami telefonów i w tym miejscu przyszła na myśl refleksja, że idea zawodów TMRW zaczyna się ziszczać. Koledzy przyjmują nasze zaproszenia nad naszą rzekę.
Jest nas czterech: Wiesiek Halbina, Piotrek Halbina, Gienek Krajewski i Krzysiek Zawadzki. Stanowimy reprezentację Towarzystwa Miłośników Rzeki Wieprzy w Sławnie. Miła uroczystość otwarcia, krótka i rzeczowa z podaną genezą "Memoriału im. Wiktora Wierzbickiego" rozgrzewa nas do walki a herbata z rumem rozgrzewa ciało i ruszamy. Wybór padł na Rościęcino, bo tam będą jeszcze kelty i mogą być już srebrniaki.
Samochód zostawiamy na pętli autobusowej i idziemy nad Parsętę, która dzisiaj wyjątkowo mi się podoba. Zakładam srebrną karlinkę i łowię prowadząc przynętę wachlarzem prawie po dnie. W drugim rzucie przytrzymanie przynęty na środku rzeki. Zacinam na tyle na ile pozwalają mi nawisy gałęzi, jest opór, ale jakiś dziwny. Opór popuszcza po kilkanaście centymetrów i po chwili luz, ściągam przynętę najdelikatniej jak się da w silnym nurcie brzegowym - kotwica czysta. Melduję swoim kolegom 0:1. Trochę nie dowierzają i ja sobie również.
Ponawiam rzuty w tym miejscu i nic nie zakłóca pracy przynęty. "Ostatni raz" - myślę sobie, jak nic nie zaczepię to była to ryba. Ten rzut wyjaśnia moje wątpliwości, na środku szerokiej na jakieś 30 metrów rzeki jest garb z wodorostami. Potwierdza to też przechodzący obok mnie Krzysiek.
- Ale mi gul skoczył - mówi - miałem przytrzymanie na środku, ale tam jest trawa".
Przechodzimy za drzewa na odkrytą prostą. Jako pierwszy mam zaczep. Gienek mówi:
- Odczepię ci, ale za 1 Euro - (na żarty mu się zebrało), ale pomoc skuteczna.
Na końcu prostej widzę Krzyśka "strzelającego żyłką" na zaczepie. Gienek już do niego idzie (swoją drogą to ma fart przy odczepianiu zaczepów - naprawdę pomaga). Kolejne "za 1 ojro odczepię" i odczepił. Zaczynamy sobie robić z niego żarty a on odcina się, że za transport ryby należy się 15 "ojro".
W tym czasie Krzysiek przechodzi za krzak, ma tam jakieś 3 metry pomiędzy krzakami. Rzeka szeroka na 30 metrów a po drugiej stronie zwarty szereg łozin. Idę za Krzyśka, ale przez krzak widzę, że wykonuje jakieś dziwne ruchy wędziskiem.
- Ty, nie podnoś mi ciśnienia! - mówię.
W tym momencie widzę, że jego wędka pulsuje. Krzysiek wykonuje zacięcie (docięcie), a ja melduję chłopakom "jest ryba". Zrzucam plecak i wyciągam aparat. Robię zdjęcia w czasie holu i podbierania. Gienek przygotowany do podebrania, rękawy podwinięte i... Krzysiek wyprowadza troć wyślizgiem na trawę, tam czeka ją uścisk rąk Gienka i soczysty buziak od niego. Jest 10:25, mierzę rybę - 65 centymetrów, jest nieźle. Na razie nie marzymy o pudle, ale rybę niezwłocznie zgłaszamy przez telefon.
- Po co ja mu tę blachę odczepiałem? - śmieje się Gienek, tak ja bym tu wszedł.
Ruszamy dalej. Teraz biczujemy wodę ze zdwojoną nadzieją, ale nic wielkiego się nie dzieje. Około godziny 12:00 słyszę komentarz Wieśka:
- Kurde, takiego przypadku jeszcze nie miałem.
Ton jego wypowiedzi wskazuje na spotkanie z rybą. Stoi koło drzewa z rękami w kieszeniach i dziwnym wzrokiem. Wędka stoi oparta o drzewo, ale bez przynęty.
- Miałem rybę, bujnęła kilka razy i luz, wyciągam i patrzę, a agrafka rozpięta.
Faktycznie agrafka z jednego kawałka drutu jest rozpięta. Trudno! To by było zbyt piękne gdyby ją wyjął (ci co go znają to wiedzą o co chodzi).
Ostatecznie Krzysiek zajął II miejsce. Na zawodach padły cztery trocie w tym dwie malutkie. Jeden tęczak i jeden 43 centymetrowy potokowiec. Do Sławna wracamy w iście szampańskich nastrojach. Wrócimy tu za rok.
Piotr Halbina
Towarzystwo Miłośników Rzeki Wieprzy
76-100 Sławno
ul. Koszalińska 14/3
kom. 604 28 06 62
tel. ( 059) 810 34 24