Dziwnów - nie samym morzem człowiek żyje
Data: 09-02-2004 o godz. 10:30:00
Temat: Tu łowię


Kolejnym łowiskiem, które warto odwiedzić w trakcie zwiedzania z wędką w dłoni Dziwnowa, jest leśne jezioro Martwa Dziwna. Jest to miejsce, w którym można odpocząć od zgiełku i gwaru zatłoczonych przez ludzi ulic, których w sezonie letnim w Dziwnowie jest naprawdę dużo.



Jezioro możemy odnaleźć spacerując leśną, czarną drogą zaczynającą się zaraz za mostem, po prawej stronie szosy na Międzywodzie. Na końcu biegnącej wzdłuż brzegu Dziwny drogi, po lewej stronie, niedaleko morza, za niewielką przystanią jachtową, ukaże się nam trawiasty brzeg jeziora, z jednej strony porośnięty trzciną, z drugiej zaś olchami. Drzew tych, których gałązki obwieszone małymi szyszeczkami - stanowiącymi utrapienie wędkarzy - niestety nad wodami tego akwenu nie brakuje.

Historia tego łowiska jest dość stara i ciekawa, więc pozwolę sobie w skrócie ją opisać. Po trosze mówi ona o sile natury i uporze człowieka.
Już przed wiekami ujście Dziwnej, będącej jedną z trzech głównych cieśnin delty Odry było systematycznie, a co gorsza skutecznie zasypywane piaskiem, nanoszonym przez morskie fale. W przypadku pozostałych cieśnin - Piany i Świny - problem ten nie stanowił aż tak wielkiego zagrożenia. Ujście Dziwnej zamknięte piaszczystą mierzeją i coraz płytsze na skutek nanoszenia coraz to nowych warstw piasku, traciło wartość żeglugową. Już około XI wieku większość statków kierowało się nie na Dziwną, a do pozostałych, drożnych tras wodnych: Świny i Piany. Płytkie wody stały się barierą nie do przebycia dla wielu okrętów wojennych, które w rezultacie osiadały na mieliznach. Od końca XVI wieku prowadzone były prace, mające na celu udrożnienie kanału Dziwnej, jednakże siły natury nie dawały za wygraną i systematycznie zasypywały ujście.

Przełom nastąpił w XIX wieku. Doskonale znający się na inżynierii wodnej Prusacy, postanowili stawić czoła naturze. Można powiedzieć, że poszli na skróty, gdyż zamiast udrożnienia starego kanału Dziwnej, wybrali najbardziej podmokły i niezamieszkany teren mierzei i przecięli ją na pół szerokim torem wodnym, wytyczającym rzece drogę do morza. Kanał umocniono kamiennym nabrzeżem, a drewniane falochrony zastąpiono betonowymi molo, wychodzącymi kilkaset metrów w morze. Stary kanał Dziwnej został zamknięty z dwóch stron piaszczystymi wałami, tworząc istniejące do dziś jezioro Martwa Dziwna. I tak w wyniku uporu i pomysłowości człowieka, w niewielkiej odległości od morza i zachodniego molo, istnieje wspaniałe łowisko.

Jeszcze nie tak dawno, wielu ludzi poważnie obawiało się o dalsze losy tego jeziora. Dostępne dla turystów, systematycznie zaśmiecane, fauna i flora przetrzebiona... Całe szczęście, że od kilku lat, Martwa Dziwna jest użytkiem ekologicznym. Jeszcze w latach 80-tych, w głąb wód jeziora, przy głównej plaży, można było się przejść po drewnianym pomoście. Został on jednak rozebrany, ponieważ jego stan stanowił raczej zagrożenie, a nie atrakcję turystyczną. Trzcinowisko, które widać po lewej stronie trawiastego brzegu głównej plaży, porasta wąski cypel, sięgający w głęb jeziora. W innych miejscach trzcina występuje sporadycznie, w postaci niewielkich skupisk blisko brzegu. Całe jezioro ma kształt wydłużony, a jego brzeg porośnięty jest głównie olchą, której gałęzie często przewieszają się nad wodą, stanowiąc pułapkę dla niedoświadczonych wędkarzy. Linia brzegowa, pomimo, iż wydaje się być jednostajna, kryje w sobie licznie małe zakola i zatoczki. Dno jeziora w przeważającej części jest piaszczyste.

Miejscami porośnięte gęsto moczarką, a miejscami usłane opadłymi konarami drzew.
Jezioro nie jest głębokie. Ulega stałemu wypłycaniu i teraz w najgłębszym miejscu ma około 5 - 6 m. Średnia głębokość - szczególnie przy brzegu - waha się w granicach 1 - 3 m co powoduje, że właściciele woderów mogą obejść, z małymi wyjątkami, praktycznie prawie całe jezioro dookoła. Dno w większości miejsc opada dość łagodnie, liczne są wypłycenia, pozwalające na dość dalekie zapuszczenie się w głąb jeziora. Występują jednak nagłe spadki dna i dołki, na które powinien uważać niedoświadczony wędkarz. Jednakże przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności, można cieszyć się piękną okolicą i możliwością łowienia w miejscach niemal niedostępnych.

Wielbiciele spinningu mogą liczyć niestety tylko na szczupaki i okonie, których jest w jeziorze duża ilość. Uniwersalną przynętą są gumy oraz błystki obrotowe, troszkę mniej popularne są wahadłówki. Szczupaki 1 - 2 kilogramowe są dość częstą zdobyczą. Aby zapolować na grubszą sztukę trzeba poszukać najlepszych miejsc. Nagrodą może być ponad 1,5 kg okoń lub o wiele grubszy szczupak (największy złowiony, jakiego widziałem, miał 110 cm przy 11 kg wagi). Ponieważ płycizn, spadków dna i dołków nie brakuje, więc miejsc, w których można zapolować na grubszą zdobycz jest wiele. Dobrym miejscem są okolice trzcinowiska przy cypelku, szczególnie w okolicy niewielkiej zatoczki. Zaczepów sporo i dno obficie porośnięte, ale w końcu bez utrudnień ze strony przyrody wędkarstwo straciłoby na swoim uroku.

O wiele większy wybór zdobyczy mają wielbiciele ryb spokojnego żeru. Białoryb nie jest zbyt często nękany przez brać wędkarską. Pływa spokojnie, podrastając i tyjąc czeka na swego pogromcę. Dla cierpliwych nagrodą może być piękny, kilkukilogramowy leszcz, lin, gruba płoć, wzdręga, krąp lub nawet sazan. Karpie są rzadką zdobyczą w tym jeziorze, co nie zmienia faktu, że są jego stałymi mieszkańcami. Nie tak dawno, 4 lata temu, dał się złowić siedmiokilogramowy, a dwa lata temu, co było wielkim zaskoczeniem dla znajomego, w małą wirówkę uderzył 16 kg karp, którego pewnie nie udałoby się wyciągnąć, gdyby nie fakt, że wędkarz łowił z pontonu. Przynęty dla spławikowców i grunciarzy są standardowe, oczywiście nie licząc ciast i zanęt według indywidualnych, sekretnych przepisów.

O czystości wód jeziora może świadczyć duża ilość raków oraz np. ślizów i piskorzy. Niestety, jako że olcha porastająca gęsto brzegi jeziora, utrudnia zarzuty wielbicielom zarówno metody spławikowej, gruntowej jak i spinningu, trzeba sporo się nachodzić, żeby znaleźć odpowiadające nam miejsce W przypadku długotrwałej suszy poziom wody może opaść nawet o kilkadziesiąt cm i odwrotnie: w przypadku długotrwałych opadów woda podnosi się, a brzegi jeziora stają się grząskie. Niektórzy amatorzy wędkarstwa, wykorzystując w lecie spadek poziomu wody i znaczne jej nagrzanie, stawiają na płyciznach krzesełka, omijając w ten sposób nawisy gałęzi. Jednakże takie łowienie, wyklucza skuteczne spenetrowanie otaczających nas płycizn. Choćbyśmy byli cichutko jak przysłowiowa mysz pod miotłą, to i tak zawsze narobimy tyle hałasu, że ryby ominą nas z daleka.

Przemieszczanie się wzdłuż linii ułatwia nam szlak turystyczny, pozwalający obejść praktycznie cały akwen dookoła. Możemy zobaczyć błotnisty brzeg porośnięty tatarakiem i małe, płytkie zatoczki z powalonymi przez wiatr drzewami, których zanurzone w wodzie konary stanowią doskonałą kryjówkę dla ryb. Wędrując szlakiem dojdziemy do tzw. dzikiej plaży, znajdującej się na drugim końcu jeziora. To praktycznie dzikie miejsce, z przygotowanymi ławami i stołami z grubych drewnianych pni, pozwala zapomnieć o zgiełku panującym na plaży i chodnikach zatłoczonych przez tłumy ludzi.

Woda szczególnie w okolicach nawisów gałęzi i podwodnych przeszkód, trudno dostępnych dla wędkarzy tętni życiem. Na powierzchni wody widać żerujące ławice ryb, pierzchające w popłochu przed atakiem większego drapieżnika. Z trzcinowiska czasem poderwie się czapla, a wieczorami rozpoczyna się żabi koncert. Wszystko to sprawia, że Martwa Dziwna przypomina nam, że nic nie zastąpi radości, jaką daje obcowanie z naturą.

Nawet z tego względu warto odnaleźć to leśne jezioro i spędzić nad nim choćby chwilę...

Tom_roy







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=727