Ludzie listy piszą...
Data: 03-02-2004 o godz. 08:00:00
Temat: Nasza publicystyka


Robiłem w weekend porządki w sprzęcie wędkarskim. Od dawna mam już sporządzoną listę zakupów, jakie mam poczynić przed nadchodzącym sezonem. Dobre przygotowanie się pod względem sprzętowym, pozwoli mi spokojnie planować wyjazdy na ryby, a nie latać i szukać po sklepach brakujących drobiazgów.



No właśnie, latać i szukać. Łatwo powiedzieć jak wszystko, czego się chce i poszukuje w nim - jest. Ile to razy wchodziłem do sklepu ze szczerzącymi z radości zębami, a wychodziłem z miną jak po wypiciu soku z cytryny. Oczywiście drugi przypadek najczęściej nie spowodowany jest kwotą pozostawioną w sklepie. Powodowało to najczęściej jedyne słowo, jakie usłyszałem po poproszeniu o sprzedanie mi określonego asortymentu towaru: „Nie ma!”.

I jak tu się odnaleźć się w tej rzeczywistości? Sklepowe półki uginają się „podobno” od towarów. Jest wszystko „podobno” dostępne od ręki. Katalogi grube jak niejedno dzieło epickie, ale co z tego? Rzadko udaje się kupić w sklepie wędkarskim to, co się chce i zdaje mi się, że chyba nie tylko ja mam takie problemy. Podejrzewam, że podobnie jest w całym naszym kraju, choć chętnie posłucham o sklepach czy handlowcach oferujących dla wędkarza wszystko. :)

Nie, nie marzy mi się sklep mający w ofercie od agrafki po łodzie, czy sprzęt wart auta osobowego. Ale chciałbym, aby podstawowe rzeczy były w nim osiągalne. Haczyki, jakie chcę ja, a nie jakie „tanio kupiło się w hurtowni”. Woblery o kolorach mnie pasujących a nie sprzedawcy, aby ładnie wyglądały na półce. Żyłki, jakie ja chcę, nie jakie podobno „najlepiej się sprzedają”. Pisać i wymieniać mogę tak do końca szpalty. Zmierzam jednak do czegoś innego. Nie mam tu zamiaru oceniać i wyciągać wniosków z rynku wędkarskiego, tylko chciałem się zatrzymać przy jednym jego aspekcie, a mianowicie...

Jak to jest z oferowanym towarem? Czy o ofercie na sklepowych półkach decyduje klient? Czy znajduje się na nich to, co jest poszukiwane? Czy w ofercie znajdują się rzeczy popularne, kupowane i nabywane przez większość? A może jest tak, że to klientowi się wszystko narzuca? Kto jest praktycznie decydentem w sprawie oferowanego towaru w sklepie? Klient? Właściciel sklepu? Mało razy słyszałem odpowiedź: „Panie, skąd ja to wezmę, w żadnej hurtowni tego nie mają!” Więc co, wynika z tego, że to hurtownicy narzucają mi to, co mam kupować? Nie. Ci ostatni na pewno odeślą mnie do producentów, bo to oni są winni za niedostępność tego czy owego. Hm! A producenci zwalą winę, na kogo? Świętego Jerzego? Skoro drukują ładne i kolorowe katalogi, kuszą mnie ofertą to niech dadzą mi to kupić. Podejrzewam, że producenci odeślą mnie do sklepu, z zapewnieniem, że poszukiwany towar jest ogólnie dostępny...

I tak będę latał za pierdołami od sklepu do sklepu. Ktoś powie z Was, że przesadzam, że jak zwykle wszystko czarno widzę. Proszę przykład. W zeszłym roku poszukiwałem koszyczki zanętowe z 40 g dociążeniem. Kwadratowych oczywiście, na rzekę. Udałem się do zaprzyjaźnionego sklepu jedynie po to, aby się dowiedzieć, że chcę kupić towar, o który wcześniej nikt nie pytał. A towaru nie sprzedającego się na półkach nikt nie trzyma. Widocznie mam wymagania ponadprzeciętne. Obleciałem wszystkie sklepy w mojej miejscowości. Nigdzie nie było tego czego szukałem. Przy okazji wizyt w sąsiednich miejscowościach większych i mniejszych, zaglądałem do sklepów wędkarskich celem nabycia poszukiwanych koszyczków. Wszędzie tego typu asortymentu było, hm, „sporawo”, konkretnie 40 gramowych, nie. Zacząłem obdzwaniać, co mogłem. Z miernymi skutkami. W końcu kolega przywiózł mi „wymarzone” koszyczki z odległego miasta na krańcu Polski, gdzie sklepikarz cieszył się, gdyż podobno pozbył się „zalegającego” towaru...

Zbliżają się targi wędkarskie. Pojadę, nacieszę oczy, wrócę jak wielbłąd obładowany katalogami i folderami. Zacznę mieć chęć posiadania tego i owego, ale boję się, że jak zwykle to u mnie chyba bywa, nie będę miał gdzie tego kupić.

Nie mam tu zamiaru wyżywać się na rynku wędkarskim. Tylko chciałem zgłosić swoje zdanie w temacie. Co ja poradzę na to, że nie mogę nigdzie w promieniu 100 km kupić przyponów wolframowych o długości 40 cm? Takich za 0,80 zł nie chcę. Czy naprawdę jest marzeniem ściętej głowy chęć posiadania koszyczków 40 gramowych?

Skąd temat tej mojej porannej dysputy. Otóż nosi mnie, aby napisać list otwarty do handlowców sprzętu wędkarskiego. Z prośbą, by oferowali nam to, co my chcemy. Aby było ogólnie dostępne to, co w katalogu. Abyśmy nie musieli zamawiać w zagranicznych sklepach internetowych czy innych, typu wysyłkowego.

Zapraszam Was do dyskusji w temacie. Postawiłem tu masę pytań, choć może na parę z nich pomożecie mi udzielić odpowiedzi.

Jarbas







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=713