Sezon z łódki jest za krótki
Data: 07-01-2004 o godz. 09:00:00
Temat: Spinningowe łowy


Pamiętam dokładnie koniec kwietnia. Przygotowane kołowrotki, wędki i poukładane w pudle przynęty. Łódź czyściutka z całym osprzętem czekała na początek maja, na dzień, kiedy rozpoczynałem sezon spinningowy. Nim się obejrzałem trzeba wszystko chować i zabezpieczyć na zimę. Moim zdaniem sezon z łódki jest za krótki.



To był nasz ostatni wyjazd na ryby roku 2003. Był to dokładnie koniec listopada. Sezon niby trwa do końca roku, ale na wodach PZW w okręgu bydgoskim łowić z łódki można tylko do 1 grudnia. Jest to moim zdaniem niesprawiedliwe, bo inne okręgi pozwalają pływać łódką po 1 grudnia, ale nie o sprawiedliwości chciałem tutaj pisać.

Tradycyjnie celem naszej wyprawy było jezioro Piaseczno wchodzące w skład rozległego zbiornika zwanego od leżącej przy nim miejscowości - Zalewem Koronowskim. Wyjeżdżaliśmy z Inowrocławia o godzinie 5 rano. Wcześnie jak na tę porę roku, ale obawialiśmy się o warunki drogowe i chcieliśmy mieć wystarczający zapas czasu do pokonania 100 km dzielących nas od ulubionego szczupakowego łowiska. Warunki drogowe okazały się wyśmienite jak na tę porę roku a nad wodę dotarliśmy dość szybko w panujących jeszcze całkowitych ciemnościach. Przy świetle z lamp samochodowych dokonaliśmy zwodowania łódki i oczekując świtu popijaliśmy gorącą kawę siedząc w aucie.

Cholernie lubię takie chwile, chwile na moment przed wypłynięciem. Człowieka ogarnia pewna melancholia, wewnętrzna radość a po głowie krążą pytania, na które nasuwają się wyłącznie optymistyczne odpowiedzi. Jaki ten dzień będzie? Czy będą brały? Jak duże i na co? Gdzie mamy łowić? Dlaczego ten świt się tak opóźnia?

Zabraliśmy się za rozkładanie wędek. Dość trudno przewleka się plecionkę przez przelotki przy tak nikłym świetle, ale żal nam było każdej minuty, a nawet sekundy. "Po palcu" udało nam się uzbroić wędki i po dodatkowym uzupełnieniu warstwy ubrań wgramoliliśmy się do łódki. Wypływamy. Nie lubię wracać się do brzegu, zabobonny chyba jestem, ale niestety musiałem. Podczas startu wyleciała nam śrubka blokująca silnik. Powrót do brzegu był konieczny, gdyż bez niej nie było możliwe jakiekolwiek pływanie. Maksymalną mocą silnika popłynęliśmy do najbliższego nam brzegu, z racji już chyba doświadczenia określanego mianem odwiedzanego przez interesujące nas szczupaki.

Włączam echosondę. Pusto. Nie ma nic. Pływaliśmy zygzakiem blisko brzegu. Obszar o głębokości do 5 metrów widać nie przypadł rybom do gustu. Szukać ryb zaczęliśmy głębiej. Pierwsze znaczki na ekranie echa mogące być rybami zaczęły pojawiać się na głębokości około 8 metrów. Kotwiczymy łódkę na 10 metrach. Do brzegu mamy jakieś 100 m. Pod nami stok o dość łagodnym równomiernym spadku. Rzut w stronę otwartej wody lokował przynętę na głębokości około 14 metrów. Łowiliśmy na wleczonego. Po rzucie czekaliśmy aż przynęta dotrze do dna następnie wolno skręcając linkę kołowrotkiem prowadziliśmy ją tuż nad dnem. Brań nie było. Przestawialiśmy łódkę co kilkanaście rzutów. Cały czas brań nie było, mimo że echosonda wskazywała obecność ryb o różnej wielkości. Zacząłem zastanawiać się, co robimy nie tak, gdy w pewnym momencie Kunta wyraźnie wskazywał swoim zachowaniem, że zaciął rybę.

Nie będę opisywał ze szczegółami, co było dalej. W skrócie błąd polegał na nieodpowiednim prowadzeniu przynęty. Należało ją rybom serwować na ciężko i w opadzie. Gwałtowne poderwanie, szybki opad i tak w kółko. Łupem padło parę szczupaczków i okonków. Przynętą było kopyto - perła z czerwonym grzbietem, lub ripper - perłowy z czarnym. Niech uzupełnieniem wspomnień z ostatniego mojego i Kunty wyjazdu będzie tych parę fotek poniżej.

Sezon z łódki jest za krótki. Szybko mija siedem miesięcy. Kolejne pięć dłuży się strasznie, nieproporcjonalnie długo. Jaki będzie sezon 2004 roku? Gorszy? Lepszy? Na te pytania mam nadzieję poznam odpowiedzi dopiero pod koniec sezonu. Dopiero, gdy po raz ostatni w sezonie 2004 spływać będę z łowiska. Życzę sobie, o ile mogę oczywiście, abym w przyszłym sezonie miał lepsze wspomnienia, a już minimum takie same jak w tym minionym. Oczywiście nam wszystkim tego życzę, aby sezon 2004 roku był o wiele lepszy niż ten miniony roku 2003.

Jarbas







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=667