KONKURS - Ponton
Data: 25-11-2003 o godz. 08:00:00
Temat: Konkursy


Ten dzień na rybach był dla mnie najgorszy i najśmieszniejszy. Gdy kupiłem nową wędkę spinningową chciałem ją wypróbować, więc pobiegłem do taty i się spytałem czy by ze mną nie pojechał na ryby. Tata zgodził się i powiedział, że pewien znajomy pożyczył mu ponton na tydzień, ja ucieszyłem się, bo nigdy nie łowiłem ryb z pontonu.



Przed wieczorem zastanawiałem się, na jaką gumę przezbroić wędkę, więc po długim namyśle zacząłem zbroić taty i moją wędkę na dwa biało – czarne mann's-y z długim przyponem wolframowym. Kiedy skończyłem, poszedłem zmęczony spać. Gdy tata obudził mnie o ok. 5:00, zbytnio to nie chciało mi się spać, bo gdy zawsze mam wstać rano na ryby, to z chęcią wstaję z łóżka. Szybko zabrałem wędki i pojechałem z tatą na ryby.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, tata odbezpieczył ponton z dachu samochodu i rzucił na wodę, kiedy złapałem ponton za sznurek zauważyłem że jest nadcięty. Nie zamartwiałem się tym, bo przecież sznurek będzie cały czas w pontonie. Tata zabrał wszystkie wędki z samochodu i wsiadł do pontonu, za tatą ja i odpłynęliśmy.

Gdy płynęliśmy, tata powiedział do mnie:
- Wpłyniemy w tą zatoczkę i staniemy przy tej małej wyspie.
Tylko zastanawiałem się czy nie będzie przy niej płytko.
- Tata, ale przecież przy wyspie może być płytko?
- To podpłyniemy i sprawdzimy, jak będzie płytko to podpłyniemy koło trzciny.

Kiedy dopłynęliśmy do tej wyspy i sprawdziliśmy czy jest płytko, okazało się że jest głęboko, więc zaczęliśmy rzucać, moja nowa wędka bardzo dobrze się sprawdzała, nawet złowiłem na nią małego okonia na twistera 3 cm. Kiedy tak staliśmy na tym pontonie, nagle zaczął mocno padać deszcz.

Powiedziałem do taty:
- Tato, musimy przywiązać ponton do drzewa wyspy i zatrzymać się na niej jakiś czas.
- Nie ma mowy, może piorun walnąć w którekolwiek drzewo na wyspie.
- Ale przecież tato, spójrz jak daleko mamy do brzegu, może teraz piorun walnąć w wodę i będą większe szanse na śmierć.
- Dobra zwijaj wędki i zatrzymujemy się na wyspie.

Jak najprędzej zwinąłem wędki i złożyłem. Gdy przybyliśmy do wyspy i przywiązaliśmy ponton do drzewa wyrastającego na wyspie, zacząłem się bać, więc przeszedłem się z tatą po wyspie i znalazłem lipę z której by były dobre woblery, powiedziałem tacie żeby ułamał kawałek gałęzi, tata z wielką siłą ułamał gałąź i dał mi. Nagle uspokoiło się i szybko bez namysłu podeszliśmy do pontonu aby odpłynąć z tej wyspy, kiedy zauważyliśmy, że pontonu nie ma, nie wiedzieliśmy co robić, przecież jak pontonu nie ma to będziemy czekać jak jakiś wędkarz będzie płynąć łódką. Kiedy tak siedzieliśmy na tej wyspie przypomniało mi się że sznurek był nadcięty.

Tata powiedział do mnie:
- Pewnie sznurek był naluzowany lub nadcięty, a ja tego nie zauważyłem.
Kiedy tak siedzieliśmy sobie, w pewnej chwili zauważyłem wędkarza, który płynął w naszą stronę. Powiedział do nas:
- Dzień dobry, to państwa ponton pływa po jeziorze?
Tata powiedział, że tak i się spytał wędkarza, czy by nas wziął na łódkę i popłynął w stronę pontonu. Pan się zgodził i podpłynął do nas. Kiedy płynęliśmy w stronę pontonu, tata opowiadał całą historię wędkarzowi. Gdy dopłynęliśmy do pontonu, nie było jednego pudełka z twisterami, pomyślałem sobie, że ten wędkarz mógł sobie wziąć i odpłynąć, byłem strasznie wkurzony na siebie, bo gdybym powiedział tacie że sznurek od pontonu jest nadcięty, to by nie było tej całej historii. Wróciliśmy do domu bez ryby i bez pudełka twisterów.

Hakin







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=603