Towarzyskie Zawody PW - zgłoszenie 14
Data: 24-11-2003 o godz. 18:30:00
Temat: Konkursy


O sierpniu br. mógłbym napisać wiele, ale nie to, że był dla mnie rybny. Wysokie temperatury i brak opadów przekreślały moje nadzieje na złowienie konkretnej rybki. Jednak wszystko, co złe, ma także swój koniec. Zła passa zakończyła się w dniu 17 sierpnia.



Nad rz. Dunajec w okolicę Zabełcza dotarłem kilka minut po godz. 16-tej. Pogoda tego dnia była rewelacyjna, ale raczej na wycieczkę rowerową lub spacer. Lekki wietrzyk, bezchmurne niebo, temp. powietrza ok. 25°C. Stan wody w Dunajcu bardzo niski, woda w rzece bardzo czysta (brak opadów). Łowisko jest wymarzone na klenia i pstrąga, na odcinku 30 - 50 m znajduje się głęboka rynna a na dnie leżą ogromne głazy. Dodatkowo nurt rzeki na tym odcinku spowolniony jest kilkoma ostrogami, a właściwie stertą kamieni, jaka pozostała po powodziach w 1997 i 2001r. Gdy przybyłem na miejsce na całej długości rynny stało już 3 spinningistów. Jeden z nich zagadnął do mnie:
- Pan się nastawia na złowienie rybki?
- Nie specjalnie - odrzekłem - raczej chciałbym wypocząć nad wodą .

Wypocząć - dobre sobie. Kto by wtedy pomyślał, że właśnie nie przyjdzie mi wypocząć. Ubrałem wodery, zapiąłem muchowy podbierak i zająłem stanowisko poniżej wędkujących, gdzie bystrze przechodzi w spokojną płań. Przez ponad pół godziny na paprochy trafiały się małe okonki a czasem malutki sandaczyk. Po tym czasie miejscówka się zwolniła, więc poszedłem w górę rzeki. Wszedłem po samą krawędź woderów i stanąłem trochę poniżej wlewu. Już w pierwszym rzucie w zawirowanie za głazem, poczułem ostre uderzenie. Ryba szarpnęła się parę razy, odeszła kilka metrów z prądem i poddała się.

Z początku myślałem, że to mały boleń, ale zamiast niego w podbieraku wylądował 31 cm kleń. Wypuściłem go do wody i rzucałem dalej 4 cm perłowym ripperkiem. Podczas prowadzenia przynęty z prądem, w przewężeniu między dwoma głazami nastąpiło miękkie targnięcie. Po zacięciu ryby od razu wiedziałem, że to brzana. Poszła kilka metrów w górę rzeki i stanęła przy kamieniach. Kiedy chciałem podciągnąć ją do siebie, wracała w miejsce brania, "przyklejała się do dna" i tak w koło Macieju. Ogarnęła mnie wątpliwość, czy aby ryba ta jest do wyjęcia. Nigdy nie miałem brzany na wędce i nie miałem żadnych pomysłów jak mógłbym z nią dalej walczyć.

Rozwiązanie znalazło się przypadkiem. Zszedłem w dół rzeki w zastoisko za ostrogą i wtedy dopiero brzana pokornie spłynęła na spokojną wodę. Tam dała się zmęczyć, ale trwało to dla mnie całą wieczność i cały czas próbowała uciec w stronę ostrego nurtu. Kiedy już wydawało mi się, że jest wystarczająco zmęczona, pojawił się poważny problem z podebraniem. Muchowy podbieraczek, który ze sobą miałem był wystarczający na klenia, ale na tle tej brzany wyglądał śmiesznie. W końcu, chyba po szóstej próbie udało mi się ją do niego wpakować. Okazało się, że "woziła się" na wędce 25 min. Miała 58 cm i 2 kg.

Łowiłem wędką AQUA SPIN Jaxon c.w. 10 - 30 g, kołowrotek Harmony 300 Jaxon, żyłka 0,16 mm, przynęta to 4 cm perłowy ripper MANN's.
Zdjęcie ryby dostępne w galerii: Wędkarskim okiem.

Wojciech "kex" Kosiba







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=601