Małe czy duże?
Data: 22-11-2003 o godz. 09:25:00
Temat: Nasza publicystyka


Czy wędkarstwo jest podobne do innego hobby? Czy można je prównać z myślistwem, filatelistyką, akwarystyką? Ileż tego jest, nie uda mi się wymienić. Czy bazuje na dyscyplinach sportowych, zbieractwie czy majsterkowaniu, zawsze zaraża na całe życie.



Wędkarstwo jest chyba jedynym hobby o wielu odcieniach. Może dlatego jest nas tak dużo na świecie. Upodobanie do gatunku ryb, do sposobu połowu czyni nas tak dużą grupą. Grupę tą trzeba wyposażyć w sprzęt, lektury i prasę. Prasa to również Internet. Tutaj jednak można dorzucić swoje małe "co nieco". Teksty na temat osobistych upodobań czynią je atrakcyjnymi. Jak z rękawa sypią się komentarze za i przeciw. Rasowy wędkarz musi mieć swoje racje. Co ciekawe, wszyscy mają rację, bo wędkarstwo jest jak kobieta - piękna, zawsze kochana i nie do zrozumienia.

W każdej metodzie połowu mamy do czynienia z rybami małymi i dużymi. Jaka to jest mała a jaka duża? Która większa, karp 4 kg czy płoć 2 kg? Patrzeć na gatunek ryby czy sprzęt na ryby? Brać pod uwagę siłę czy precyzję holu? Popatrzmy na wędkę. Teleskop 4m, żyłka 0,16 mm, spławik, śruciny ołowiu, haczyk nr 10. Dla mnie to wędka na małe ryby. Jasne, że można nią łowić karpi. Jednak na duże karpie - to nie ten sprzęt. Ktoś powie - na bardzo duże płocie. Ma rację. Więc ciężar ryby nie jest wyznacznikiem "małe czy duże". Patrząc na gatunki ryb też można powiedzieć - sumy to duże ryby a kiełbie małe.

Patrząc na takie rozumowanie nie byłoby okazów w poszczególnych gatunkach. Liczyłby się tylko sum, tołpyga, karp i amur. Wiele razy byłem świadkiem rozmowy między wędkarzami:
- Cześć, co łowisz?
- Karasie.
- Ja idę na większe ryby, będę łowił karpie.

Prawdę mówiąc, powinienem mu zazdrościć. W końcu trzymać na kiju karpia czy karasia to zasadnicza różnica. Patrząc jednak na stan zarybienia naszych wód, wcale mu nie zazdroszczę. Ile ten biedak musi wysypać kulek do wody? Ile to kosztuje? Ile musi mieć czasu na regularne nęcenie? Jeśli po takim trudzie po tygodniu ma upragnione branie, no to jest zadowolony. Ja wolę trzymać kij w ręce. Ja wolę łowić. Czy to płotka, czy karaś, wzdręga czy okonek, targa zestawem i daje co parę minut nadzieję - teraz będzie wielka? Ani się obejrzysz, już trzeba zwijać sprzęt i odjeżdżać do domu.

Jestem uzależniony od ryby a nie wody. Musi się coś dziać. Pływające perkozy, polujące zimorodki, stukające w drzewo dzięcioły nie zadowalają mnie tak, jak pukanie spławika. Jedno jest pewne, na mojej wędce pajęczyny nie będzie.

Old_rysiu







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=594