Dziś rano wybrałem się na szczupaki nad Radunię poniżej Łukowa. Nad wodą byłem kilka minut po 9, poranek był mglisty, bezwietrzny, temp. -2 st. C.
Idąc w dół rzeki obławiałem ciekawsze miejscówki. Po godzinie dotarłem do miejsca, w którym do Raduni wpada wąski kanał z pobliskich pól. Posłałem kopyto na środek rzeki, odczekałem chwilę i zacząłem powoli zwijać żyłkę, co jakiś czas zatrzymując przynętę w nurcie. Gdy zbliżała się do cieku poczułem targnięcie kijem, energicznie zaciąłem rybę. Woda zakotłowała się. Ryba ruszyła w moją stronę, a potem w dół rzeki. Po 10 minutach ryba pokazała się na powierzchni i zmęczona odjazdami wyłożyła się na bok. Podciągnąłem ją bliżej i pewnym chwytem wyjąłem z wody.
Był to szczupak. Miał 4,20 kg wagi. Wziął na 7-centymetrowe, perłowe kopyto.