Towarzyskie Zawody PW - zgłoszenie 12
Data: 29-09-2003 o godz. 19:45:00
Temat: Konkursy


Miały być okonie a tu taka miła niespodzianka.
W Żyrardowie jest zalew na rzece Pisi, od niedawna stał się poza Zegrzem moim ulubionym łowiskiem. Mimo tłoku, gwaru i może mało estetycznych betonowych brzegów, łowisko potrafi dostarczyć prawdziwych emocji. 30 sierpnia mój okoniowy sprzęt został przetestowany przez pięknego bolenia.



Tego dnia jak prawie codziennie po pracy udałem się na dwugodzinne łowienie. W tym miejscu ogromne podziękowania dla mojej kochanej żony za wyrozumiałość i cierpliwość. Powracając jednak do tematu, nad wodą byłem o 16:30 rozpakowałem sprzęt, dwa spinningi jeden do łowienia na boczny trok, drugi do łowienia paproszkiem na małej główce. Z czystego lenistwa nie założyłem woderów, co zawsze bardzo ułatwia łowienie gdyż przy brzegach rośnie metrowej szerokości pas roślin zanurzonych a woda w tym miejscu nie przekracza siedemdziesięciu centymetrów.

Nad wodą jak zwykle był tłok, na szczęście moje ulubione miejsce było jeszcze wolne. Zostało już tylko przywitać się ze stałymi bywalcami i w rodzinnej atmosferze, ramię przy ramieniu zacząć łowienie. Moje rozczarowanie z każdym rzutem stawało się coraz większe, nawet jeden mały okonek nie miał ochoty na podawane paproszki, sąsiedzi łowiący na spinning efekty mieli identyczne. Po prawie godzinnym biczowaniu wody wydłubałem jednego dwudziestaka. Wróciły nadzieje, jednak zaraz czar prysł, bo było to jedyne branie. Była już prawie osiemnasta, gdy na malutkiego paproszka motoroil z brokatem coś się skusiło. To coś nie było okoniem, to coś zaczęło wysnuwać szesnastkę a mój paproszkowy kij wygięło w pałąk.

No wreszcie ładny sandacz usłyszałem od sąsiada, który odłożył wędkę i przyszedł popatrzeć. Tak samo jak on zrobili prawie wszyscy sąsiedzi. No i zaczęły się komentarze i porady: ciągnij tak, pompuj, popuść. Jakież to wszystko było dalekie. Ryba walczyła pięknie, nie dając się oderwać od dna. To sum – powiedziałem. Już z jednym tu stoczyłem walkę na podobnym sprzęcie a ten osobnik walczył identycznie. Moje nogi tak jak poprzednio stały się mięciutkie jakby nie dawały sobie rady z moim lekkim ciałem. Jednym słowem trząsłem się jak osika a adrenalina podniosła się do niebezpiecznego poziomu. W tą scenę jak z marzeń wkradła się rzeczywistość brutalna i głośna - zadzwonił telefon...

Rany boskie to na pewno moja żona miałem po nią przyjechać o osiemnastej, a niech tam, tym razem nie odbiorę. Mój przeciwnik w końcu się pokazał a właściwie błysnął łuskami. Karp, amur, leszcz, każdy z widzów miał swoją teorię. Czas robił swoje, ryba była już coraz słabsza a ja coraz bardziej obawiałem się o cienką i wysłużoną już żyłkę. W tak stresującym momencie troszkę radości przyniósł sąsiad łowiący nieopodal białą rybkę. Podszedł do mnie z podbierakiem. Cóż podbierak dobry na dwudziestocentymetrowe płotki, ale nie na mojego bolenia.

I teraz zabrakło mi moich woderów, teraz byłem zły na siebie, że jestem takim leniem. Postanowiłem podebrać go sam, zresztą nikt się do tego nie kwapił. Boleń wyłożył się pod wierzchem, już miałem go chwycić, gdy zawrócił i ostatnimi siłami wyciągnął jeszcze kilka metrów żyłki, po czym wypłyną na powierzchnię i spokojnie dał się podprowadzić do brzegu. Włożyłem mu rękę pod skrzela i szybko wyciągnąłem na brzeg. Teraz już tylko gratulacje i ...telefon do żony. Adrenalina troszkę opadła, ale nogi ciągle były miękkie, co wzbudziło ogólne rozbawienie u zabranych.

Teraz szybko do domu po aparat i z powrotem nad wodę. Jaki byłem zły, gdy okazało się, że aparat został przestawiony na robienie zdjęć z bliska i żadne zdjęcie nie wyszło. Więc z powrotem nad wodę, niestety do tego czasu zrobiło się ciemno. Tu taka mała przestroga dla tych, którzy na co dzień używają zwykłych aparatów a nie cyfrówek. Sprawdźcie wszystkie ustawienia zanim zaczniecie robić foty. Po powrocie do domu zważyliśmy i zmierzyliśmy bolenia, miał dokładnie 76 cm długości i ważył 4,90 kg. Walka trwała około piętnastu minut.

wykrzyknik







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=532