Ekonomia wędkarska
Data: 04-09-2003 o godz. 13:40:36
Temat: Nasza publicystyka


Szaro, buro - znaczy trzeba na ryby. Ale wcześniej pozwolę sobie spłodzić krótki felietonik. Ot taki przyczynek do dyskusji na temat perspektyw wędkarstwa w Polsce. Ideę ostro krytykuje PZW, bo jest niepoprawna politycznie. A co Wy o tym sądzicie?



Skończyły się właśnie tegoroczne wakacje. I jak kraj długi i szeroki słyszy się narzekania. Oczywiście na bezrybie, bo pogoda chyba lepsza być nie mogła. Coraz częściej jednak, fakt grabieży ryb z dostępnych do wędkowania wód, dostrzegają, obok wędkarzy, właściciele ośrodków wypoczynkowych, kwater, wypożyczalni sprzętu wodnego, barów, sklepów. Wraz z ostatnim weekendem sierpnia, praktycznie kończy się w całym kraju sezon wakacyjny. Jeszcze nie tak dawno, o jego naturalnym przedłużeniu, w miejscach, gdzie dawało się połowić, stanowili wędkarze. Teraz, wraz z recesją i powszechnym bezrybiem, nastał kryzys turystyki wędkarskiej.

Tymczasem otwierające się możliwości powstawania i funkcjonowania towarzystw wędkarskich dają olbrzymią szansę na powrót do normalności. Na własne potrzeby utożsamiam ją z sytuacją, w której wysoka rybność wody nie powoduje uznania jej za łowisko specjalne. Wyobraźmy sobie pewien model ekonomiczny. Oto, w pewnej gminie, znajduje się atrakcyjnie położone jezioro. Nad jeziorem położonych jest kilka gospodarstw. W obecnej sytuacji sezon turystyczny trwa przez dwa miesiące.

Pewnego dnia właściciele gospodarstw i sklepów, tworzą towarzystwo wędkarskie, które w wyniku przetargu, dzierżawi jezioro na perspektywiczny okres. Dzięki rozłożonej na kilkanaście osób inwestycji, zbiornik zostaje zarybiony i już wkrótce zdobywa wędkarską popularność. Zezwolenia na łowienie ryb nie są przesadnie drogie. Z jednej strony, zaangażowanie właścicieli okolicznych gospodarstw powoduje znaczące oszczędności na ochronie wody przed kłusownictwem, z drugiej zaś – zbiornik, w sensie ekonomicznym, ma za zadanie wyłącznie samofinansować się. Czyli nie generuje ani zysków, ani strat.

Po co więc działalność towarzystwa? Aby zrozumieć ekonomiczny sens jego istnienia, trzeba spojrzeć dalej w przyszłość. Atrakcyjność wędkarsko-krajobrazowa i rosnąca popularność zbiornika, powoduje zwiększony napływ turystów. Początek i koniec sezonu nie jest wyznaczony, jak dotychczas, szkolną kanikułą, lecz wiosennym i jesiennym okresem polowań na drapieżniki. Członkowie towarzystwa, prowadząc działalność agroturystyczną, oferują noclegi, wyżywienie, sprzęt pływający. Wędkarz bez problemu może zrobić na miejscu podstawowe zakupy bytowe i wędkarskie.

Z czasem następuje specjalizacja usług, a ich zakres wyznacza jedynie pomysłowość gospodarzy. Jedni zaoferują szkółkę wędkarską, drudzy ogródek z atrakcjami dla dzieci, jeszcze inni zadbaną, estetyczną plażę z prysznicem i czystą toaletą na miejscu. Jazdy konno, grill rodzinny z możliwością przyrządzenia złowionych ryb, wycieczki krajoznawcze, organizacja plenerowych imprez grupowych, zawodów wędkarskich. To tylko kilka najprostszych pomysłów, które z przeciętnej wioski nad jeziorem, mogą stworzyć dobrze zarabiający organizm, a z jeziora superłowisko. I to takie, na którym za połów nie trzeba wydawać majątku.

Zbyt piękne, aby było prawdziwe – powiecie? Pewnie tak. Może nazbyt poniosła mnie fantazja. Ale przecież nie jest sztuką lamentować. To nasza narodowa specjalność od lat. Tymczasem, za wszelką cenę, trzeba szukać nowych rozwiązań, choćby najbardziej wizjonerskich. A następnie mówić o nich, forsować, zamieniać w biznes-plan i wcielać w życie. W przeciwnym razie niewiele się zmieni, a wszechwładny marazm w dziedzinie turystyki wędkarskiej nie pozwoli nam się cieszyć rybnymi wodami, z solidną infrastrukturą wypoczynkową dla wędkarzy i ich rodzin.

Esox







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=500