Czy grozi nam zakaz nęcenia ryb?
Data: 04-10-2002 o godz. 19:28:18
Temat: Nasza publicystyka


Jeszcze nie przebrzmiały echa afery żywcowej, która poruszyła całe wędkarskie środowisko, a już na horyzoncie pojawiają się kolejne zmiany przepisów, godzące w tradycyjnie pojmowany model wędkowania. Co prawda droga do ich wprowadzenia jest daleka, bo istnieją na razie jako ministerialny projekt ustawy, ale warto wiedzieć zawczasu, co ministrom po głowach chodzi.

Kolejne zmiany są niejako atakiem z bocznej flanki i miałyby wejść w życie przy okazji zmian ustawy o ochronie przyrody. Otóż Ministerstwo Środowiska przygotowało projekt "ustawy o zmianie ustawy o ochronie przyrody i niektórych innych ustaw". Jak wynika z treści dokumentu, jedną z tych innych jest ustawa o rybactwie śródlądowym. Niektóre, proponowane w niej modyfikacje, mają olbrzymie znaczenie dla wędkarzy.

Jednym z najważniejszych dla nas zapisów jest wprowadzany ustawowo zakaz zanęcania ryb we wszelkich zbiornikach, poza stawami hodowlanymi. Brzmi on następująco:

"Art. 11. 2. Zabrania się dokarmiania lub zanęcania ryb bytujących w jeziorach lub zbiornikach wodnych innych niż stawy rybne, z zastrzeżeniem ust. 3."

Jak widać, intencją ustawodawcy jest wprowadzenie zakazu na wszystkich jeziorach i zbiornikach, poza stawami rybnymi, a nie tylko na wodach stojących w rozumieniu ustawy Prawo wodne. W Polsce większość jezior klasyfikuje się bowiem jako wody płynące. Dla nowego zakazu nie ma znaczenia, kto jest właścicielem wody lub posiada uprawnienia do prowadzenia gospodarki rybackiej. Okazuje się jednak, że tak sformułowany przepis może stanowić swojego rodzaju kuriozum. Po pierwsze nie jest precyzyjny. W polskim prawie, a w ustawie Prawo wodne w szczególności, nie ma definicji jeziora i zbiorników wodnych. Mogą zatem powstać pewne spory interpretacyjne - ot choćby takie, czy zakaz obejmuje zamknięte i otwarte starorzecza. Po drugie - nie ma wszak zakazu dokarmiania ptactwa, na przykład kaczek nurkujących. Co ma kaczka do ryby? Niewiele - ale czy musi coś mieć? Każdy sprytny wędkarz wykręci się więc sianem przy ewentualnej kontroli. Jest to zapis, którego egzekwowanie będzie daleko poza możliwościami instytucji kontrolujących.

Podkreślam, że nie neguję tutaj samego sensu prób ograniczenia nęcenia ryb. Być może są takie opinie, czy ekspertyzy, które stwierdzają znaczące szkody dla niektórych wód wynikające z zanęcania. Ale rozwiązaniem problemu na pewno nie jest wprowadzanie kontrowersyjnych dla środowiska wędkarskiego ustawowych zakazów. Zakazów, które kaleczą polskie prawo.

Przyjrzyjmy się kolejnemu zapisowi:

"Art. 11. 3. Dopuszcza się zanęcanie ryb bytujących w jeziorach lub zbiornikach wodnych innych niż stawy rybne poprzez stosowanie zanęt sporządzonych z piasku, żwiru, gliny lub materiałów wydzielających zapach, o ile materiały te można usunąć z łowiska niezwłocznie po zakończeniu amatorskiego połowu ryb."

Nie trzeba być ekspertem od polskiego języka, aby dostrzec tu kolejny absurd. Konstrukcja przepisu zdaje się sugerować konieczność wyciągania po zakończeniu połowu nawet piasku, żwiru, gliny z wody, użytych jako zanęta. Chyba, że ustawodawca miał jedynie na myśli materiały wydzielające zapach i źle sformułował zapis.

Kolejna ważna zmiana w ustawie dotyczy gatunków obcych rodzimej faunie. Dotychczas ich wprowadzanie do wód możliwe było wyłącznie po uzyskaniu zezwolenia właściwego ministera, który zasięgał opinii Państwowej Rady Ochrony Przyrody. W znowelizowanej ustawie takiego zapisu ma nie być, bowiem obecny artykuł 3 zostaje skreślony. Ta zmiana jest zaskakująca i bardzo dziwna. Sankcjonuje prawnie powszechną i nielegalną praktykę samowolnego zarybiania dzikich wód karpiem, amurem, tołpygą i innymi gatunkami, które w sposób znaczący mogą wpłynąć na równowagę biologiczną zbiornika.

Inną propozycją są nowe regulacje dotyczące odłowów ryb przy użyciu prądu elektrycznego. Zakazane ma zostać dokonywanie odłowów poprzez stosowanie pola elektrycznego, charakterystycznego dla prądu zmiennego.

Ważne zmiany dotyczyć mają obecnego artykułu 17 ustawy, zezwalającego na stosowanie w wyjątkowych sytuacjach zabronionych metod połowu. Chodziło tu o działania podejmowane do celów zarybieniowych, hodowli, ochrony zdrowia ryb oraz do celów naukowo-badawczych. Zakres takich sytuacji ma być według projektu zmian poszerzony, między innymi o przypadki uzasadnione potrzebami racjonalnej gospodarki rybackiej. Każdy, kto jest realistą, nauczył się już, że potrzeby racjonalnej gospodarki - to słowo wytrych. Określenie bowiem granic takiej gospodarki jest niezwykle kłopotliwe, a sam przepis stwarzać może pole do nadinterpretacji i nadużyć - podobnie jak mamy to w przypadku racjonalnej gospodarki leśnej w rezerwatach przyrody i parkach narodowych.

Z innych zmian warto wskazać na planowany zakaz połowu kuszą jednej z ulubionych ryb podwodnych myśliwych - węgorza, a także wprowadzenie ustawowego zakazu wprowadzania do obrotu ryb, pochodzących z amatorskiego połowu ryb. Ten drugi zapis zlikwiduje wreszcie możliwość wyłgania się sprzedawców ryb zezwoleniem wędkarskim, okazywanym zamiast dokumentów pochodzenia ryb.

Pozytywnym zapisem są zwiększone możliwości ochrony ciągów tarłowych i samego tarła ryb, poprzez umożliwienie wprowadzenia przez wojewodów zakazu połowu "niektórych gatunków ryb, w określonych wodach i w określony sposób, na czas niezbędny do ich ochrony". Upoważnia się także starostów do nakazania w uzasadnionych przypadkach "innym użytkownikom wód, w drodze decyzji wydanej na wniosek komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Rybackiej, utrzymania dróg swobodnego przepływu ryb w określonym miejscu i wyznaczonym czasie".

Wreszcie - na zakończenie rozważań - dobra informacja dla przyrodników i przyrody. Projekt zakłada przywrócenie Straży Ochrony Przyrody w pełnej jej funkcjonalności (poza uprawnieniem do nakładania grzywny w drodze mandatu karnego) i ochrony ustawowej, przysługującej funkcjonariuszom publicznym. Uprawnienie do kontroli przestrzegania ustawy o ochronie przyrody i przepisów wydanych na jej podstawie uzyskać ma także Państwowa Straż Rybacka.

Ministerstwo Środowiska przygotowało jak widać projekt, który wymaga szerokiej dyskusji i wielu poprawek, aby nie stał się on kolejnym knotem legislacyjnym. Wygląda na to, że przy owczym pędzie do "ekologizacji" i dostosowania prawa do wymogów Unii Europejskiej możemy spodziewać się jeszcze niejednego "prawnego kwiatka".


Tekst przygotowany dla Pogawędek Wędkarskich był także umieszczony za zgodą autora w WCWI. Zostanie także opublikowany w najbliższym wydaniu "WW".


Esox





Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=5