Karp w USA
Data: 24-08-2003 o godz. 11:49:42
Temat: Tu łowię


Do niedawna karp w USA traktowany był po macoszemu i pozostawał rybą nieznaną. Dziś coraz częściej mówi się, że w amerykańskich wodach mogą pływać sztuki większe od okazu uznawanego obecnie za światowy rekord!



Amerykańskie karpie zdecydowanie różnią się od europejskich. Są wysmukłe, rosną przede wszystkim na długość. W rozległych amerykańskich wodach pływają znacznie więcej i dlatego uzyskują "wyścigową" sylwetkę. Nie mają okazji dożywiać się zanętami, bo zanęcanie łowisk, np. w stanie Minnesota, jest zabronione. Dzięki temu nie tuczą się, choć umiejętność walki na kiju wcale nie mu obca.

Amerykanie zaczynają powoli dostrzegać cechy karpia, dzięki którym jest on bardzo atrakcyjny wędkarsko: jego inteligencję, wielkość, waleczność, a także walory kulinarne. Zaczynają się przekonywać, że ryby sportowe, to nie tylko te, które się łowi na przynęty sztuczne. Karpie zaś uważane są za najsilniejsze z amerykańskich ryb słodkowodnych.

Amerykanie wciąż jeszcze - zupełnie inaczej niż Europejczycy, a zwłaszcza Anglicy - w najlepszym razie traktują karpia jedynie użytkowo. Odławiają tę rybę tylko po to, aby przerobić ją na rybne kotlety, lub pokarm dla kotów. Mięso karpia do niedawna było w USA zaskakująco tanie: 1 funt, czyli pół kilograma tej ryby kosztowało zaledwie 7 centów. Niektórzy amerykańscy wędkarze uznają go w dalszym ciągu za chwast. Zdecydowanie wolą spinningowy połów sandaczy.

W wielu dużych akwenach odbywają się regularne odłowy karpia. Tam, gdzie są one przeprowadzane, zmniejsza się wyraźnie liczebność okazów, przekraczających wagę 10 kg. Stosowanie w odniesieniu do karpia zasady "złów i wypuść" było jeszcze kilka lat temu poważnym wykroczeniem. Wędkarz miał obowiązek porzucić złowionego karpia na brzegu, gdzie ryba się rozkładała (w tej chwili przychodzi mi na myśl czebaczek i trawianka). Na amerykańskich wodach nie istniały też ograniczenia, dotyczące wymiaru oraz liczby zabieranych karpi (tak było kilka lat temu, nie wiem jak jest teraz). Nie znaczy to jednak, że karp w USA jest rybą nadmiernie liczną.

Dla europejskich karpiarzy Ameryka pozostaje nadal "białą plamą" na mapie. Okazuje się, że amerykańskie karpie dają się bez trudu łowić za pomocą technik oraz przynęt stosowanych w Europie. Podobnie jak u nas, biorą na kukurydzę z puszki i kulki proteinowe. USA to także potencjalnie chłonny rynek dla producentów sprzętu spławikowego, a szczególnie karpiowego. Amerykańscy wędkarze, przyzwyczajeni do sztucznych przynęt i spinningu, wciąż jeszcze uczą się metod połowu tej pięknej ryby. Poznają stopniowo tajniki spławi kowania, montowania kulek proteinowych na przyponie włosowym i używania przynęt naturalnych. Uczą się zakładać na hak przynęty naturalne.

Widać już efekty tej edukacji: zaczęto zmieniać przepisy, kierując się potrzebą ograniczenia procesu przetrzebiania populacji. Wszystko wskazuje na to, że Ameryka szykuje się do wędkarskiej rewolucji, ba ona nawet się zaczęła! Niechęć Amerykanów do karpia można zrozumieć, bo przecież u nas podobnym "sentymentem" darzony jest choćby tęczak. Popularne u nas karpie, amury i tołpygi też nie są naszymi rodzimymi gatunkami. Zarówno przeciwnicy jak i zwolennicy zarybiania wód obcymi gatunkami mają swoje racje. Za oceanem liczba chętnych do złowienia karpia przybywa.

Christoferek







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=486