Sandaczomania - część 4
Data: 02-07-2003 o godz. 12:00:00
Temat: Spinningowe łowy


Z uwagi na to, że sandacze łowię na jeziorach i zbiornikach zaporowych, moje rozważania, wywody, wnioski i spostrzeżenia dotyczą powyższych akwenów. A jak lokalizować i łowić sandacza w rzece? Czym się różni a w czym jest podobne "sandaczowanie" rzeczne od jeziorowego? Na powyższe pytania postaram się uzyskać odpowiedzi od naszego wspólnego kolegi z Pogawędek Wędkarskich, którym jest Sandal.



Jarbas - Witaj serdecznie.
Sandal - Witam Cię również

J. - Wiesz, że sandacze łowię na zbiornikach zaporowych i jeziorach. Możesz powiedzieć, gdzie przeważnie Ty łowisz i dlaczego?
S. - Przeważnie łowię w dużych rzekach takich jak Bug , Narew i Wisła oraz w Zalewie Zegrzyńskim. Jak pamięcią sięgam zawsze łowiłem w rzekach z racji , że mieszkach w ich pobliżu. Zaczynałem od spławika i przystawki , później było wędkarstwo gruntowe , obecnie przechodzę fascynację spinningiem. Lubię łowić na dużych rzekach. Ilekroć jestem nad dużą rzeką zawsze fascynuje mnie jej ogrom i siła wody jaką ze sobą niesie. Szczególnie lubię łowić w głównych korytach rzek, tam gdzie znajdę głębokie doły i strome spady. Są to miejsca idealne do jigowania po dnie.

J. - Gatunkiem poszukiwanym i łowionym głównie przez Ciebie jest sandacz, dlaczego?
S. - Miałem jeszcze do niedawna wrażenie, że sandacz jest rybą poławianą przez nieliczną grupę spinningistów, szczególnie ten większy i łowiony regularnie. Zawsze lubiłem wyzwania i tak się zaczęło. Spinning i metody do połowu sandacza z dna przypadł mi najbardziej do gustu. Jest bardzo ciekawy, cały czas masz kontakt z dnem, zaczynasz je wyczuwać a z czasem czujesz czy przynęta puknęła o krzak na dnie, czy też o kamień. Rozpoznajesz, czy dno jest twarde, czy miękkie i w końcu czy jest tam ryba. W dodatku sandacz jako gatunek jest sam w sobie bardzo ciekawą i tajemniczą rybą, bierze w dzień jak i w nocy, ma kaprysy od których zależy jak bierze . Raz bierze zdecydowanie, innym razem każe się jedynie domyślać wędkarzowi, że był. Sandacz na spinning bierze bardzo delikatnie, szczególnie większe przynęty, że rzadko kiedy ma je w przełyku. Ciekawy jest też sam moment ataku przynęty i sposób w jaki to robi. Bardzo często łowiąc kilka godzin w tym samym miejscu i tą samą metodą obserwowałem całą masę różnego rodzaju brań . Długo by wymieniać jego sztuczki, podam jedynie nieliczne i najczęstsze czyli: pojedyncze puknięcie, podbicie, przyciśnięcie lub przyduszenie, uwieszenie się. Następną plejadę sztuczek sandacz demonstruje już podczas walki przy holowaniu i jest w tym naprawdę mistrzem, szczególnie ten większy.

J. - Jak zaczęła się Twoja przygoda z sandaczem?
S. - Zawsze marzyłem mieć swoją łódkę. Wydawało mi się, że będę miał wtedy lepszy dostęp do dołków których nie można sięgnąć z brzegu, w dodatku będę mógł obłowić ciekawsze miejsca i nie będę niczym ograniczony. Tak się też stało, w dodatku poznałem kilku ludzi, którzy są świetnymi spinningistami i na tyle życzliwi, że potrafili się podzielić ze mną swoją wiedzą i doświadczeniem w spinningu.

J. - Czy opierałeś się na jakich wzorcach, czy też do wszystkiego musiałeś dochodzić sam?
S. - Moimi nauczycielami byli koledzy, którzy już wcześniej spinningowali ode mnie, a z którymi często pływałem i wyjeżdżałem nad wodę. Można powiedzieć, że uczyliśmy się od siebie nawzajem. Każdy miał jakieś ulubione przynęty, metody czy miejsca. Nie raz siedząc we dwóch na łódce i spinningując, łowiliśmy inne gatunki ryb i to nam dawało wiele do myślenia. Dla spinningu, nie ma co ukrywać, potrzeba poświęcać bardzo dużo czasu i cierpliwości, że o finansach nie wspomnę. Jest on aktywną metodą wędkarstwa. Oprócz wspaniałych okazów, mamy okazję dostrzegać piękno nadwodnej przyrody, obserwować ptaki i zwierzęta a to przecież też ważny aspekt wędkarstwa.

J. - Czy oprócz sandacza polujesz także na inne gatunki?
S. - Skłamałbym jeśli bym napisał, że nie poławiam. Sandacza lubię poławiać najbardziej, jest trudny do złowienia, zlokalizowania, itd. Z innych gatunków poławiam zarówno drapieżniki jak i białą rybę. Jest to jednak rzadkość w porównaniu do ilości godzin czy dni spędzonych podczas uganiania się za sandaczem.

J. - Mówisz o łódce. A jak wygląda Twoje łowienie sandaczy bez niej?
S. - Praktycznie były to moje początki w łowieniu sandaczy i bez łódki częściej łowiłem na chybił trafił. Często było to uzależnione tym czy danego dnia miejsca gdzie sandacze lubią przebywać były wolne czy zajęte przez innych wędkarzy. Łowiłem wtedy częściej na lżejsze główki i pozwalałem przynęcie spływać z prądem rzeki. Łowiąc z brzegu a raczej jigując miałem dużo częstsze zaczepy niż z łodzi.

J. - Czy Twoim zdaniem, "łatwiej" sandacza jest złowić w rzece czy w zbiorniku o wodzie stojącej?
S. - Nie mam zbyt dużych doświadczeń w połowach tej ryby na wodzie stojącej, ale wydaje mi się, że łatwiej jest go złowić w rzece. Ogólnie jest on rybą lubiącą dobrze natlenioną wodę i stoi często na granicy nurtu a w lato często w nim. W rzece częściej możemy na własne oczy oglądać jego ataki w nurcie, goni najczęściej za ukleją. Dedukując dalej, silny prąd rzeki nie pozwala się jej zamulić w takim stopniu jak w zbiorniku gdzie woda praktycznie stoi. Sandacz wręcz stroni od miejsc mocno zamulonych i miękkiego dna.

J. - Jak lokalizujesz miejscówki sandaczowe?
S. - Z lokalizacją w rzece nie ma problemu, parę rzutów cięższą główką jigową daje mi odpowiedź czy dno jest twarde. Poza tym nieraz można zaobserwować ataki sandacza na wodzie. Główne koryto rzeki jest często oznakowane na wodzie bojami i stoją one w pobliżu spadów. Jesienią większe skupiska łodzi na dość małym obszarze też dają wiele do myślenia . Łowiąc z brzegu nie lekceważę główek, przelewów i cofek. Okolice mostów również zaliczaja się jako pewne miejsca ich kryjówek.

J. - Masz doświadczenie w łowieniu sandaczy nocą. Jakie są Twoje doświadczenia w tym temacie?
S. - Jestem raczej amatorem dziennego łowienia. Nocą łowię w okresie połowów suma i to głównie przy okazji pogoni za nim łowię sandacze. Nocą stosuje jaśniejsze przynęty i mocniejszy sprzęt. Sandacz nocą jest aktywny na równi jak w dzień, jeżeli nie bardziej. Częściej wychodzi i żeruje na płytszej wodzie, ogólnie nie lubi jednak ciepłej wody. Nagłe skoki ciepłoty wody, które są nieszkodliwe dla wielu innych gatunków ryb, potrafią mu nawet zaszkodzić. Wbrew pozorom jest to dość delikatna ryba i nie lubi nagłych zmian czy to ciśnienia, czy też składu chemicznego wody.

J. - Czy łowisz tylko na gumy, czy także na inne przynęty?
S. - Sandacze łowię wyłącznie na wszelkiego rodzaju gumy, czyli twistery, rippery i kopyta.

J. - Jaka jest Twoja ulubiona metoda prowadzenia przynęty?
S. - Moją ulubioną metodą przy łowieniu mętnookich jest ciężkie jigowanie, czyli wszelkiego rodzaju pukanie o dno. Takim pukaniem może być również boczny trok, ale to już inny temat.

J. - Jaki jest najlepszy okres do sandaczowych łowów?
S. - Jarbas, zapewne nie trudno się domyśleć że jesień. Ogólnie powiem tak im zimniej i brzydsza pogoda tym jestem bardziej zadowolony.

J. - Czy miałeś jakieś sandaczowe przygody?
S. - Najmilej wspominam uderzenie jednego z sandaczy w miejscu gdzie nikt się go nie spodziewał. Sandacz nie był zbyt duży miał ok. 4kg. i wziął w miejscu gdzie z przymusu musiałem rzucać ku uciesze moich dwóch kolegów z łódki. Zmusiło mnie do tego miejsce jakie zajmowałem w łódce. Jak mówiłem byliśmy we trzech, a w takim gronie nie ma się zbyt dużego wyboru co do rzutów. Sandacz wziął w miejscu bardzo płytkim, blat w dodatku bez zawad na dnie, powiedzmy pustynia. Z drugiej strony zawsze najszybciej chcę zapomnieć o zdarzeniach gdy widzę branie wszelkich niewymiarków. Brane są w dużej ilości przez wcale nie początkujących wędkarzy i nie mam zamiaru ich usprawiedliwiać. A przygoda? Kiedyś podczas nocnych połowów sandaczy miałem wielkiego pietra. Byliśmy z kolegą na jeziorze i złapała nas burza w połączeniu z niespotykanymi piorunami. Wędki były na łodzi nie zwinięte a niebo nad nami wyglądało jak w sylwestrową noc. Naprawdę biło blisko nas i nie chciał bym przechodzić tego po raz drugi, choć do strachliwych nie należę.

J. - Mówisz, że łowisz wyłącznie na "gumy". Słyszałem, nawet sam praktykowałem, że skutecznymi przynętami do połowu "mętnookiego" w rzekach są woblery. Co o tym sądzisz?
S. - Na temat woblerów nie jestem w stanie się wypowiedzieć bo po prostu zbyt rzadko na nie łowię a już szczególnie sandacze. Wszystkie jakie złowiłem były przyłowem podczas łowienia sumów lub szczupaków.

J. - Moim zdaniem kolor przynęty przy łowieniu sandaczy odgrywa czasami decydującą rolę, a jak Ty sądzisz, lub jakie masz w tym temacie doświadczenie?
S. - Tak jak zapewne każdy wędkarz, mam swoje ulubione kolory. Decydujące są wtedy, jeśli reszta też pasuje. Nie raz próbowałem zmienić metodę lub nawet tylko ciężar główki, zostając przy tym samym kolorze a wtedy sam kolor nie był już tak skuteczny. Jeśli mówimy o zmianach koloru przy tej samej metodzie to uważam, że powinniśmy testować i jeszcze raz testować, kombinować i eksperymentować. Nie mam tu na myśli zwariowanych pomysłów, ale przemyślane działanie, powodowane warunkami panującymi w danym momencie nad wodą.

J. - Jak uważasz, czy pogoda ma wpływ na żerowanie rzecznych sandaczy?
S. - Tak, pogoda wpływa na żerowanie sandaczy i to chyba w większym stopniu niż na inne ryby. Cały problem w tym, że tak naprawdę łatwiej utrafić kiedy on nie będzie żerował niż kiedy będzie. Lato uważam za większą loterie od jesieni i tak naprawdę nie postawił bym na to ostatnich pieniędzy.

J. - Co byś doradził początkującemu łowcy sandaczy w dużej rzece?
S. - Poradził bym na pewno wytrwałość w ich poszukiwaniu. Poradził bym, by nastawiając się na sandacza nie próbował kombinować z przynętami typu - rzucę na to bo może tu stać i szczupak . Idąc na sandacze dobierajmy metodę, miejsce i przynęty tylko pod niego. Nie próbujmy być uniwersalni, to po prostu nie popłaca.

J. - Ciężkie jigowanie... Czyli używasz mocnego sprzętu? No właśnie, powiedz coś na temat wędek. Jakie Twoim zdaniem powinna mieć parametry wędka do łowienia w rzece?
S. - Zasadniczo łowię z łodzi i dlatego mój sprzęt to głównie wędki długości od 2,40 do 2,70m . Nie mam zwyczaju stosować zasady wędki uniwersalnej do jednej metody. Wiadomo, że każda wędka jeśli jest przeciążona nie współpracuje w należyty sposób z przynętą i na odwrót. Dlatego miedzy innymi do jigowania stosuje 3 rodzaje wędek w zależności od gramatury główki jaką danego dnia lub w danym momencie jiguje. I tak odpowiednio używam kijków o cw. 1 - 10 , 5 - 15 , 5 - 25 grama. Oczywiście dochodzą do tego jeszcze cięższe feedery, ale to już rzadkość raczej na tego najgrubszego zwierza. Ogólnie są to wędki o bardzo szybkiej akcji. Stosuję wklejanki, plecionkę, na ogół nie stosuję przyponów.

J. - Czy masz jakieś konkretne metody, zasady, zwyczaje planowania wyjazdu na sandacze, czy też dzieje się to zupełnie przypadkowo na zasadzie "wolnego czasu"?
S. - Raczej jest to na zasadzie wolnego czasu z racji tego, że do sandaczowych łowisk mam 30 minut drogi. Oczywiście każdy wyjazd planuje wcześniej, nie pływam na oślep, wypływając mam plan na dany dzień. Staram się obławiać miejsca odpowiednie do pory roku, pogody, pory dnia i łowiska. Są od tego odstępstwa typu jadę na okonie, łowię na boczny trok, paproszę a tu trafia się sandacz i wtedy następuje zmiana planów, a nieraz samej metody.

J. - Dziękuję za rozmowę i wydaje mi się Sandal, że tematu nie wyczerpaliśmy. Liczę na to, że kontynuacja nastąpi, a najlepiej jak połączymy ją z praktyką i to bez względu czy będziemy łowić w rzece czy zbiorniku zaporowym.
S. - Również dziękuję , polecam się na przyszłość i czekam na Twoje odpowiedzi na powyższe pytania, ale biorąc pod uwagę wody stojące...

Jarbas







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=429