Zalew, okonie i dziadki gamonie
Data: 29-05-2003 o godz. 10:57:22
Temat: Wieści znad wody


Gadu-Gadu...
Asknet (24-05-2003 10:28)
Co z niedzielą?
PIECIA (24-05-2003 10:28)
Komunię mam.
Asknet (24-05-2003 10:28)
:-(
PIECIA (24-05-2003 11:54)
Będę knuł, żeby się wywinąć z tej komunii jutro...
Asknet (24-05-2003 11:55)
Knuj :-)



PIECIA (24-05-2003 15:10)
Żyjesz?
Asknet (24-05-2003 15:10)
Teraz tak.
PIECIA (24-05-2003 15:10)
No to weź ten topic zmień na: W niedzielę ryby!
Asknet (24-05-2003 15:11)
Co urwałeś się?
PIECIA (24-05-2003 15:11)
Ty wiesz jak ja się będę jutro od rana "źle czuł i jaką będę miał gorączkę!?”
Asknet (24-05-2003 15:11)
:-)
PIECIA (24-05-2003 15:12)
To co, 4-ka i Zalew?
Asknet (24-05-2003 15:12)
Chyba tak, o której u mnie?
PIECIA (24-05-2003 15:14)
O 4-tej u Ciebie? Już świta o tej porze.
Asknet (24-05-2003 15:14)
OK! 4-ka czy Pogorzelec?
PIECIA (24-05-2003 15:15)
Chyba 4-ka, wcześnie gość wstaje i wypożycza. Przy 4-ce mamy łowisko zdaje się...
Asknet (24-05-2003 15:16)
I to nie jedno! :-)

Bip, bip - gdzie ta cholerna komórka? Cisza, jeszcze moment, tylko przymknę oczy. Jakie przymknę, jakie oczy? Ryby! Szybkie pakowanie i jedziemy. Chwila niepewności - czy będą łodzie? Nie ma! Muszę mieć strasznie nieszczęśliwą minę, bo gość po chwili mówi: "Pożyczę Panu moją". Płyniemy, a właściwie... chcemy płynąć. Zapomniałem klucza do silnika. Nie odpali. Piecia wspomina coś o duszeniu. Chwila zastanowienia i z uszka od klipsa i odpowiedniej ilości plecionki prokuruję klucz, który działa bez zarzutu do końca wyprawy. No, teraz płyniemy.

Pierwsze łowisko blisko, kilka minut i jesteśmy. Chwila kręcenia i stajemy. Szybko okazuje się, że wybór nie był zły, są okonie. Nastrój pryska, gdy jedna z łódek, krążąc wkoło nas, sprawnie parkuje w odległości 15 metrów. Kolejnych kilka minut to nerwowe spoglądanie na przynęty lądujące 5 cm od naszych burt (o zachowaniu nad wodą już ktoś pisał). Najwyraźniej panowie uznali, że wszystkie okonie z całego zalewu siedzą u nas pod łodzią. Odpływamy zobaczyć, co słychać na innych miejscówkach. Niestety bez specjalnych efektów. Usiłujemy jeszcze płynąc za most, ale wiatr okazuje się za silny, jak na tej wielkości łódkę. Wracamy więc na spokojniejsze wody, tropiąc okonia. W końcu jednak głód daje znać o sobie i spływamy do przystani. To był piękny dzień.

Dwa słowa od Pieci...

W zasadzie nie ma co dodawać, Radziu już napisał to co najważniejsze. Fakt, że mało brakowało, a bym Go udusił za "niemanie" klucza od silnika. Dziadki, którzy nas śledzili z miejscówki na miejscówkę, zostali przeze mnie pieszczotliwie ochrzczeni "Gamonie". Wystarczyło uderzyć szczytówką o wodę powodując chlupot, a już bacznie obserwowali co się dzieje. Mieli pecha jednak, my pływaliśmy spalinówą ze sporym zapasem paliwa, oni elektrykiem. Ciekawe jak wrócili pod prąd i pod wiatr z najodleglejszej miejscówki.

Po powrocie do portu zrobiliśmy mały "wywiad środowiskowy" i na następną wyprawę mamy do obrzucania dwa "pewne" miejsca ze szczupakiem i niebawem sandaczem. Już się nie mogę doczekać. Asknet nie zapomnij klucza!

Asknet & PiECIA Team







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=373