Sazana znad wędy o piwie gawędy - łyk 11
Data: 21-05-2003 o godz. 08:35:41 Temat: Bajania i gawędy
W dzisiejszym, ciągle jeszcze "historycznym" łyku, dowiecie się o zwycięstwie jęczmienia nad pszenicą przy produkcji piwa, o tym co radził piwoszom w swym czterowierszu Jan Kochanowski, przeczytacie też o tym jak nas, Polaków przy piwie, widzieli inni oraz kim był piwniczy i co miał wspólnego papież Klemens VIII z piwem wareckim...
* * * * *
W XVI wieku piwo ciągle było warzone z pszenicy. W opisie Polski Marcina Kromera (1512 - 1589), czytamy, że „w województwach pruskich piwo warzy się z jęczmienia, w reszcie Polski z pszenicy miałko zmielonej lub stłuczonej a wywarzonej z wodą i chmielem; niekiedy zaś do pszenicy lub jęczmienia dodają żyto lub owies”. Ten sam Kromer w innym miejscu pisze, że „Polacy, ograniczają swe pijaństwo do jęczmiennego piwa, wina niewiele używają”. Taksa żywności na krakowskim ratuszu z roku 1573 stanowi, aby piwo warzono tylko z czystej pszenicy. Ma to swoje odzwierciedlenia nawet w sztuce, gdzie w jednym ze swych utworów poeta Kasper Miaskowski (po 1550 - 1622) mówi o piwie jako o napoju z „pszennej jagody”.
|
W XVII wieku następuje jednak zmiana w technologii warzenia piwa w Polsce. Podstawowym zbożem do jego produkcji powoli staje się jęczmień. Powoli, bo jeszcze prawo z 1585 roku stanowi, aby na 10 korcy jęczmienia dodawano 2 korce czystej pszenicy. Wkrótce nawet i z tej niewielkiej już dawki pszenicy zrezygnowano. Zwyciężył bezapelacyjnie jęczmień. Ale jak to w życiu bywa, stare, tradycyjne receptury zawsze miały jeszcze swoich zwolenników. A to lekarze zalecali chorym picie piwa krakowskiego dwuraźnego czyli dubeltowego, a to wielu Polaków przedkładało „wystałe” piwo pszeniczne nad wszelkie piwne nowinki, a i nawet wina hiszpańskie... Są przecież gusta i guściki. Sprawę wybrednych piwoszy porusza nawet Jan Kochanowski:
|
Gniewam się na te pieszczone ziemiany,
Co piwu radzi szukają przygany.
Nie pij, aż ci się pierwej będzie chciało,
Tedyć się każde dobrem będzie zdało.
|
|
Zgadzam się w pełni z opinią Mistrza Jana. Czyżby nasz poeta był aż tak spragniony pisząc te słowa? A nikt spragniony, rzeczywiście, nie wybrzydza na piwny napitek...
|
W poprzednim łyku dowiedzieliśmy się o wielu gatunkach piwa warzonych w różnych miejscowościach, od których brały swą nazwę. Niezależnie od tych markowych, po dworach szlacheckich, klasztorach i wsiach warzono dla swoich potrzeb piwo na codzienny użytek. Wyróżnić tu można piwa szlacheckie, klasztorne, marcowe i owsiane. Ogólnie lubiane i uważane za zdrowe, stały się tzw. piwami podaniowymi. Co dzisiaj pijemy na śniadanie? Zwykle kawę i herbatę. A wówczas zastępowała te napitki zdrowa, smaczna i posilna polewka piwna tj. piwo zagrzane z żółtkiem. Pracowite i skrzętne polskie gosposie przygotowywały w każdym domu wyśmienite, jasne, lekkie, szumujące piwo „szlacheckie”. W Słucku, w roku 1673 wydano książkę, w której podano wszelkie informacje na temat sposobów warzenia piwa na Litwie. Kariera domowych piw była bardzo długa. „Piwo szlacheckie” zaprzestano warzyć po dworkach wiejskich dopiero w pierwszej połowie XIX wieku.
|
Nie mogło też być inaczej skoro gasili nim swe pragnienie żniwiarze w polu, biesiadnicy dworscy i klasztorni, skoro stanowiło znakomity podarek na wesela dla kmieci... Ludność wiejska na Mazowszu i Żmudzi zachowała dłużej tradycje warzenia piwa w domu, o ile zdołała ukryć tę słabość przed władzą podatkową. Można łatwo skojarzyć, że dzisiejsze tradycje pędzenia bimbru sięgają wielu wieków wstecz, tyle, że dotyczyły wówczas warzenia piwa. W niektórych częściach kraju piwo robiono nawet z jagód jałowca. Może w ten sposób było łatwiej ukryć piwny proceder jego warzenia? Przecież jęczmień trudniej było schować przed wzrokiem poborców, a owoce na krzewach jałowca rosły wszędzie wokół...
|
|
|
Wiele ciekawostek o piwie można wyczytać z pamiętników spisywanych w XVII wieku. Guillaume le Vasseur de Beauplan (ok.1600 - 73), francuski inżynier wojskowy, który lata 1630 - 1648 spędził na służbie w wojsku polskim i jak sami się domyślacie napatrzył się u nas na niejedno, pisze, że "Polacy w czasie obiadu piją tylko piwo, w ogromnych szklenicach, kładąc w nie grzanki chleba polane oliwą". Jak cię widzą tak cię piszą - mówi polskie przysłowie... Jan Chryzostom Pasek (ok. 1636 - 1701), pamiętnikarz, pisze o odwiedzinach króla Jana Kazimierza u szlachcica Sułkowskiego pod Rawą: "Nie wiemy o niczem, napijamy się piwka, aż tu wchodzi sługa: - Królestwo Ichmość do Wielmożnego Mości Pana jadą, jeśli w czem nie przeszkodzą?". I co miał zrobić biedny Sułkowski zastany przez samego króla z piwną szklenicą kwartową w ręce? Mógł tylko poczęstować Jana Kazimierza piwem! Czym chata bogata...
|
Z tradycją warzenia piwa wiąże się ciekawe słownictwo staropolskie, dziś już prawie lub zupełnie zapomniane, niewiele nam mówiące określenia, czasem spotykane jeszcze w nazwiskach ludzi, których przodkowie być może z piwowarstwem mieli coś wspólnego. Oto pozostałości po słodzie (słodziny) zwano „młóto”, wrzątek piwny – „brzeczką” (tej nazwy jeszcze się używa!), suszarnię słodu – „ozdownią, hozdownią, oźnicą, mielcuchem”, słodowisko – "ozdownikiem", suszyć - "oździć", suszony - "ożdżony". Podstawowym sprzętem do warzenia piwa były używane do tego i trzymane po domach 3 naczynia: trzynóg, kadka i kociołek. Wiele szczegółów o piwowarstwie dawnych mieszczan można znaleźć w dziele Władysława Łozińskiego (1843 - 1913) „Patrycjat i mieszczaństwo lwowskie”. Również Aleksander Jelski napisał rozprawę w całości poświęconą piwu w dawnej Polsce. Chętnym do pogłębienia swych wiadomości w tym ciekawym temacie, źródeł zapewne nie braknie.
|
|
|
A czy wiecie, kto to był piwniczy albo piwniczny? Na dworach panów i książąt, była to bardzo ważna postać, bo... zarządzający piwnicą. Przyznacie, że niezła fucha? W tamtych czasach sam bym się z chęcią na taką załapał... Na Litwie, piwnicą królewską zarządzał podczaszy nadworny. Awansowany na dostojnika krajowego był już godnością tytularną. W 1549 roku "piwniczym" Zygmunta Augusta na Litwie był Stefan Wieszeniewicz. Natomiast ostatnim "piwniczym litewskim" był Ignacy Piłsudzki, mianowany w 1790 roku. Jest tajemnicą poliszynela, że wszelkie organizowane przez nas wędkarskie imprezy jakoś nie mogą obyć się bez beczki piwa. Może dobrze byłoby kontynuować te piękne tradycje i przy takiej okazji wybierać piwniczego... Albo, bodaj podczaszego imprezowego... Mam już nawet swoją upatrzoną kandydaturę!
|
Nic tak dobrze nie ubarwia jakiejkolwiek historii jak dobra anegdotka. Ta jest tak dobra, że pominąć ją nie sposób. A dotyczy znanego, bo mającego już od początków XV wieku tradycje piwa wareckiego i papieża Klemensa VIII (zm. 1605). Piwo z Warki cieszyło się od samego swego początku wielkim uznaniem. W swej historii szczycić się może choćby przywilejem księcia mazowieckiego Bolesława V z 1478 roku, zastrzegającego wyłączność jego dostawy na dwór książęcy. Król Zygmunt August zezwolił (1557 r.) na podwyższenie ceny wareckiego piwa, które było dostarczane na dwór w Czersku. Widać jego jakość, smak, jasny kolor i klarowność bardzo musiały przypaść swego czasu do gustu nuncjuszowi papieskiemu w Polsce. I kiedy pewnego razu w Rzymie, już jako papież Klemens VIII ciężko zachorował i głośno domagał się w gorączce... piwa wareckiego, wołając: "Piva di Varka! O santa biera di Varka!". Zgromadzeni wokół niego kardynałowie, sądząc, że biskup Rzymu wzywa do siebie jakąś świętą, będącą szczególną jego patronką, zaintonowali chórem wspólne modły: "Santa Piva di Varka, ora pro nobis! O Santa Piva di Varka, ora pro eo!" (łac. módl się za niego). No, cóż?! Dzisiaj, w Wadowicach, sprzedają papieskie kremówki. Ale to już całkiem inna, choć również papieska historia...
|
|
cdn.
Sazan
|
|