Sazana znad wędy o piwie gawędy - łyk 9
Data: 25-04-2003 o godz. 08:26:18
Temat: Bajania i gawędy



W dzisiejszym łyku opowiem o dalszej karierze piwa w Polsce, w okresie panowania pierwszych Piastów. Aby złagodzić nieco nadmiar faktów i przypisów historycznych, na które się powołuję, wspomnę o paru śmiesznych zdarzeniach związanych z (nad)używaniem piwa przez przedstawicieli ówczesnego polskiego, i nie tylko politycznego świata. Jakież to ludzkie...

* * * * *


Zapiski św. Ottona z Bambergi (1060 - 1139) to kolejny pisemny ślad wzmiankujący o popularności piwnego napoju na terenach dzisiejszej Polski. Kiedy w 1124 roku został zaproszony przez Bolesława Krzywoustego w celu chrystianizacji Pomorza Zachodniego miał znakomitą okazję przyjrzeć się ludziom i ich codziennemu życiu. Oto, co m.in. relacjonował ów niemiecki biskup: "...wina nie mają, ani go szukają, gdyż zapobiegliwie przyrządzone miodne napoje i piwo przewyższają wina falerijskie”. Świadczy to tylko o tym, że piwo musiało być tak mocno związane z tradycją jego picia, tak bardzo smakować musiało ludowi, że mimo wielu kontaktów ze światem zachodnim nie pozwalało na wprowadzanie nowinek... Co tradycja to tradycja!

W innym z najstarszych dokumentów polskich jakim jest nadanie królowej Judyty (jedna z dwóch żon Władysława Hermana) klasztorowi tynieckiemu z XII wieku, wymieniono w nim browar z karczmą (cum tawerna). W jeszcze innym źródle czytamy, że Ludgarda , księżniczka szczecińska, żona Przemysława II (1257 - 1296), "...zaprowadziła w Kaliszu liczne browary”. Jan Długosz (1414 - 1480), kanonik krakowski, historyk Polski, wspomina o Przemysławie I (1220/21 - 1257), synu Władysława Laskonogiego, że "...podczas 40. dniowego postu odziany włosiennicą, używał tylko ladajakiego piwa i wina cienkiego”. O czym to dzisiaj może dla nas świadczyć? Skoro książę pijał "ladajakie”, wniosek z tego oczywisty, że różnej mocy piwa wówczas bywały warzone... Jeszcze wcześniejszy niż Długosz, Baszko (Kustosz Poznański historyk dawny Polski), pisze o tymże księciu Przemysławie I (ojcu Przemysława II), że był wstrzemięźliwym, bo nie pijał miodu, tylko piwo i wino. I w ten oto sposób dowiadujemy się o kanonie abstynencji obowiązującym w XIII wieku... Dla mnie - rewelacja! Z innych źródeł dowiedziałem się jeszcze, że Przemysław I pięknie śpiewał. A przecież wiemy, że nie woda źródlana do śpiewu sposobi...

Z piwem, a raczej z jego brakiem, wspomnę tutaj dość śmieszną historyjkę z tamtych czasów. Otóż, znany nam przecież z historii Polski, Leszek Biały (1186 – 1227), syn Kazimierza Sprawiedliwego, książę sandomierski i krakowski, był namiętnym miłośnikiem piwa. Tęgo nasz władyka musiał pewnego dnia popić, skoro publicznie ogłosił śluby swej krucjaty na odsiecz Świętej Ziemi. Kiedy wytrzeźwiał, zmiarkował, że na Bliskim Wschodzie, wśród muzułmanów, to ani zimnego piwa, ani miodu syconego - bez których żyć przecież nie sposób - nie uświadczy! Wierzcie, że nie dziwię się jego determinacji, gdy zwrócił się do samego papieża o dyspensę od złożonych ślubów. Historia milczy na ten temat, ale albo papież był gołębiego serca, albo znał smak piwa, bo nasz książę dyspensę jednak otrzymał... No, i chwała Panu Bogu! A krucjata? Ciekawym powiem, że zakończyła się klęską. A któż się wybiera na krucjatę bez piwa?! Widać, nie tylko do piwa miał dobrego nosa nasz Leszek Biały...

Z powyżej przytoczonych faktów jasno wynika, że piwo cieszyło się wówczas niesamowitą popularnością nie tylko wśród ludu, ale i w najwyższych sferach. Z zapisków dotyczących tamtych czasów i dziejów można nawet wysnuć wniosek, że szlachetnie urodzeni wręcz pałali niechęcią do gaszenia pragnienia wodą, która oprócz piwa i syconego miodu była jedyną alternatywą dla spragnionych... I to dla wszystkich stanów! Pełna demokracja! A pamiętam dowcip krążący w naszym narodzie za czasów Gierka i późniejszego władcy. Chodziło o definicję szampana, który był wówczas napojem bardzo drogim i bardzo niedostępnym, a podawanym na uroczystościach najwyższej rangi, co często pokazywała nasza TV i co denerwowało widzów. Mówiono wtedy o szampanie, że to napój dla ludu pracującego, który jest spijany ustami jego najlepszych przedstawicieli. Zresztą o piwo wówczas było równie trudno... A zaglądam ja do swej spiżarni i kiedy widzę dzisiaj tę mnogość dostępnych na rynku napitków - głowa boli. Pewnie tak samo jak wówczas, Leszka Białego...

A co może mieć wspólnego piwo z fiskusem? – zapytam teraz. I nie chodzi mi bynajmniej o akcyzę! Ma, i to dużo! Pamiętacie zapewne z poprzednich gawęd, że piwo w starożytności (Babilonia, Egipt) pełniło niejako funkcję pieniądza. Było formą wynagrodzenia za pracę człowieka. Jeśli jednak jesteśmy przy Polsce, to w jednym z dokumentów z roku 1251, spotykamy wzmiankę o piwie jako... daninie. Wspomina o tym Stanisław Smolka w swym dziele „Mieszko Stary”. Zatem piwo potrafiło również pełnić funkcje podatkowe! Czegóż to się jeszcze możemy dowiedzieć o piwie?!

Przemycę tu jeszcze jedną ciekawostkę z historii... Opowiada o niej Jan Długosz. W 1303 roku, Konrad, książę cieniawski i proboszcz wrocławski zwany „garbuskiem”, został wybrany na arcybiskupa Salcburga. Będąc już w drodze do objęcia swojej stolicy, usłyszał w Wiedniu, że w Salcburgu mają tylko wino, a nie znają piwa, do którego był nawykł od dzieciństwa. I co robi nasz biedny książę? Ha! Konrad nie zastanawia się zbyt długo nad brakiem piwa w arcybiskupstwie! Podejmuje iście męską decyzję jak na piwosza przystało! Składa urząd arcybiskupi i wraca z Wiednia do Polski, do swego księstwa cieniawskiego na Śląsku! Konradzie, garbusku! Kocham cię za to! Przecież dobrze wiem, co to znaczy miłość do piwa!

A kochali piwo Polacy, oj, bardzo kochali! Znowu Długosz, w opisie Polski mówi, że „wino rzadko tu używane, a uprawa winnic nie znana. Ma jednak kraj polski napój warzony z pszenicy, chmielu i wody, po polsku piwem zwany; a gdy nic nadeń lepszego do pokrzepienia ciała, jest nie tylko rozkoszą mieszkańców, lecz i cudzoziemców wybornym smakiem, więcej niż w innych krajach zachwyca”. To samo raz jeszcze powtarza Długosz przy okazji opisu Mazowsza, że tam „wino rzadko używane, tylko napój z pszenicy, chmielu i wody, piwem zwany”. Pisząc o tym wszystkim, dziwię się jednemu. Uczyli mnie zawsze, że Polska była krainą mlekiem i miodem (syconym?) płynąca. Czy nie czas na zweryfikowanie tej potocznej opinii? Wszak dochodzą mnie głosy (w komentarzach), że w Warszawie nad Wisłą namioty stawiają. Piwne!



cdn.

Sazan

P.S. A kto miałby ochotę poczytać legendę kaliską jak "Księżna Ludgarda pije piwo", niech kliknie na ten link: http://www.info.kalisz.pl/elkorwal%5Fold/ksieznal.htm







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=315