Jarbas zapytał:
Widziałem zimą, na pewnym jeziorze zjawisko: miejscowi wciągali na lód w różne miejsca gałęzie, kłody, drzewa itp. Następnie wiązali to sznurkiem razem z kamieniami. Twierdzili, że gdy zejdzie lód, wszystko się utopi i powstaną naturalne tarliska dla sandacza. Czy mieli rację?
Kajko:
No cóż, zamiar i sposób myślenia miejscowych był jak najbardziej słuszny. Należy jednak pamiętać, że stworzenie dla sandacza odpowiedniego krześliska (sztuczne tarlisko) nie polega na wrzucaniu badyli z kamieniami do jeziora.
Sandacz, który należy do grupy ryb litofilnych (przede wszystkim) i fitofilnych, jak same nazwy wskazują, składa ikrę na podłożu kamienistym (piasek, żwir) lub roślinnym.
Zajmiemy się głównie fitofilnością sandaczy. Ikrę składają one na równym dnie przykrytym gałązkami - wrzucenie więc paru związanych gałęzi nie rozwiąże problemu. Takie sandaczowe dno jest podobne do faszyn umacniających brzegi rzek, które też stanowią tarliska tych sympatycznych rybek.
Na wzór takich faszyn i dna usłanego gałązkami tworzone są krześliska, które najczęściej mają postać ramy 1x2 m z siatką mocno poprzeplataną gałązkami (najlepiej) roślin iglastych. Takie krześliska zanurzane są wodzie na głębokościach 1-2 m, co znacznie ułatwia sandaczom przeprowadzenie tarła.
Jeśli, drogi Jarbasie, widziałeś takie właśnie konstrukcje zanurzane w wodzie, to były to właśnie krześliska. Jeśli natomiast były to pęczki gałęzi i (mój Boże) kłód, i drzew, to najprawdopodobniej gdzieś ktoś coś widział lub słyszał i teraz robi to na własną rękę.
Niezaprzeczalnym natomiast faktem jest, że tworzy się w ten sposób wspaniałe kryjówki dla ryb. Kryjówki te są jednocześnie rozpaczą spinningistów.