Prosto z lodu
Data: 24-02-2003 o godz. 11:41:38
Temat: Wieści znad wody



W ostatnią sobotę lutego zdecydowaliśmy z Tomkiem (Tomek@) odwiedzić z podlodówkami wody, które na pierwszym lodzie obdarzyły nas dużą ilością brań oraz pięknym okoniem. Kolejne wyprawy na różne łowiska obfitowały już tylko w drobne okonki, płoteczki, jazgarze i krąpie niewielkich rozmiarów. Mimo, iż dosyć często wędkuję na tych wodach, dopiero kunszt łowiecki Tomka uświadomił mi, jak liczne stado jazgarzy posiada ta woda. Jako cel naszej wyprawy obieramy wody w okolicach Nowej Wsi i Kani Polskiej.


Kanałek łączący dwie krowianki - fot. Rafkow

Ponieważ jest to dosyć płytkie łowisko, po znalezieniu miejsca, gdzie poziom wody sięgał w porywach do 80cm, decydujemy się nawiercić przeręble, założyć ochotkę i rozpocząć podrygi naszymi mormyszkami.


Jeszcze tylko uchwycić malutką ochotkę... - fot. Rafkow


... i już można podrygiwać - fot. Rafkow

Niestety, nasze wysiłki w pochwyceniu chociażby jednego jazgarza nie przynoszą żadnych efektów. Decydujemy się więc zmienić łowisko na troszkę głębsze.


Zatoczka ulubiona przez szczupaki - fot. Rafkow

Po przyjechaniu na miejsce okazuje się, że lód na tej wodzie jest już dość mocno osłabiony. Dostajemy się na tafle grubszego lodu tylko dzięki pomostowi wychodzącemu dość głęboko w wodę.


Jak widać, dostęp do lodu z brzegu był bardzo utrudniony - fot. Rafkow

W poszukiwaniu głębszego miejsca udaje nam się odnaleźć zarówno płycizny po 20 cm jak i około 80 cm głębiny. Może ta osiemdziesięciocentymetrowa głębia brzmi dziwnie, ale średnia głębokość tej wody to około 50 cm i znalezienie tak głębokiego miejsca wymagało od nas dłuższego spaceru i dużej ilości nawierconych otworów. Po tym odkryciu decydujemy się pozostać w tym miejscu . Szybko oczyszczamy przeręble, podrzucamy jokersa i nasze mormyszki wędrują do lodowatej wody.


To nowy, wędkarski gest Kozakiewicza - fot. Rafkow

Po kilku minutach Tomek podrywa się i w geście zwycięzcy prezentuje swą zdobycz przed obiektywem aparatu. Ta pierwsza ryba daje nam nadzieję i utwierdza nas w przekonaniu o trafnym doborze miejsca połowów. Po kilku minutach następuje ostre przygięcie na moim kiwoku, zacinam i po chwili mam i ja swojego okonka.


Trafny dobór łowiska to gwarancja sukcesu - fot. Rafkow


Zdobycz mierzyła sobie 28 cm - fot. Rafkow

Złapany okoń chciał chyba tylko pocałować moją mormyszkę, ponieważ przynęta tkwiła w samym czubku jego pyszczka. To najlepiej świadczyło o słabym tego dnia żerowaniu pasiastych garbusów – następnego brania nie udaje mi się wykorzystać. A kiedy zaczyna już lekko zawiewać i robi się dość mroźno, a ryby nadal nie wykazują chęci na współpracę, decydujemy się na powrót do domów. W drodze powrotnej zajeżdżamy jeszcze rzucić okiem na płynący w pobliżu Bug, gdzie udaje nam się spotkać czaplę siwą.


Szybka fotka z pozycji pasażera i ruszamy do domu. - fot. Rafkow

Rafkow







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=242