Było kiedyś jeziorko
Data: 20-02-2003 o godz. 02:05:55
Temat: Nasza publicystyka


Otrzymaliśmy tekst od Kolegi o nicku Silnikowy. Serdecznie witamy wśród pogawędkowych debiutantów - Redakcja.

Moi Drodzy. Chyba jestem "starym" wędkarzem, lecz czuję się jeszcze młodo. A to dlatego, że lubię sobie nieraz powspominać piękne czasy dzikości i niedostępności niektórych jezior, dzisiaj już zapomnianych. Piszę dzisiaj po raz pierwszy. Niedawno zainstalowałem sobie w domu Internet. Ten abonamentowy, który pozwala na dowolne serfowanie oraz kontakty między innymi z bracią wędkarską. Niestety na tę wyszukaną przyjemność potrzebne jest troszkę czasu. Dzisiaj chciałbym się z Wami podzielić wspomnieniem (niestety tylko wspomnieniem) o cudownym jeziorku, które nazywa się Kunis.



Jezioro Kunis leży na skraju Puszczy Augustowskiej, od strony północno-wschodniej. Dosłownie na polanie, na której rozbijaliśmy wraz z przyjaciółmi "od kija" oraz naszymi całymi rodzinami namioty, kończyła się właśnie Puszcza Augustowska. Wynalazł to miejsce mój szwagier w jakimś 1976 r. Jeździliśmy tam na kilkudniowe wypady. Co do ryb - istne eldorado. I Ci wspaniali ludzie. Mieszkańcy uroczej wioseczki Wigrańce. Tam było chyba z pięć chałup. Ten śpiewny język kresowszczyzny i... serce. Sołtys (niestety dziś już nieżyjący Stasio Gibas) mówił: "Ano patrzaj Andrzej! Toż ta poliana za życia mego i synów moich tak i twoja". Trzeba sobie wyobrazić Pawlaka z "Samych swoich" - to dałoby pełen obraz. Samo jeziorko 1250 x 900 metrów - malutkie - od zachodu połączone wąską strugą z jeziorem Pomorze. Od wschodu rzeczka Kunisianka z żeremiami bobrowymi.


fot. Esox

I te... ryby. Na tym jeziorze pierwszy raz mi się zdarzyło, że szczupak ciągnął mnie na łódeczce "Stynce" jak na nartach wodnych. Najcudowniejsze były opowieści tubylców. W szczególności dziadka Ala. Był to siwiuteńki staruszek, w tamtych czasach już prawie 90-letni. Opowiadał jak to po wojnie nie mając żadnego sprzętu robili blachy z łusek moździeżowych i rzucali nimi z ręki jak lassem. Pokazał mi też zasuszoną głowę szczupaka. Już później takiej nie widziałem. Nawet w najlepszych sklepach wędkarskich, w których właściciele lubią zaimponować klientowi trofeum. Wracając do samego akwenu, woda przejrzysta, głębokość do 12 m. Typowe szczupakowisko. I jeszcze jedno. Najważniejsze! Dookoła ziemie prywatne i brak możliwości rozbicia się draństwa jakie teraz spotyka się nad wodą. Czyściutko i cicho.

Po około 10 latach jeżdżenia nad Kunis przenieśliśmy się z nad inne jezioro. Gdy byłem nad jez. Rajgrodzkim - chyba w 1997 r. - postanowiłem pokazać kolegom tamtą wodę. To co zobaczyliśmy po przyjeździe przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Chwasty, bród i smród. Boję się, że tak skończą wszystkie jeziora pod patronatem PZW, dzierżawione rybakom, gdy nie zorganizujemy "pospolitego ruszenia". Jeżeli ktoś był nad Kunisem to niech podzieli się swoimi spiostrzeżeniami. Nie rozpisuję się, bo chodzi tu jedynie o wykazanie tak realnej groźby, degradacji środowiska wodnego. Tego naturalnego. Nad którym odpoczywamy i oddajemy się przyjemności sportowego wędkowania.

Silnikowy







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=233