Po bankieciku przenieśliśmy się najpierw do barku, gdzie czekał na nas szwedzki stół i lane piwo. Dyskusjom i umawianiu się na ryby nie było końca. Czekał nas jeszcze wieczór filmowy z opowieściami Old_Rysia o Ebro i Sazana o Alasce.
Zajęcia w podgrupach, przy piwie. Sołtys, Asknet, Salmiak, Jarek... (fot. Esox)
Druga strona stołu - Czarek, Sylwia, Docio, Sandał. (fot. Esox)
A to już inny stół i inny temat. (fot. Esox)
I następny. Fotoreportera przy każdym stole goszczono serdecznie. (fot. Esox)
Sołtys tradycyjnie zachwalał somiankowski Siuwax... (fot. Esox)
...koniecznie z utrwalaczem. (fot. Esox)
Dziewczęta tradycyjnie skupiły się wokół Oldiego. Sazan i Jacek też, aby wyrównać siły. (fot. Marek_b)
W wolnej chwili można było pograć w bilard. (fot. Marek_b)
Wreszcie przenieśliśmy się na salę, gdzie temat bocznego troka wywołał lawinową dyskusję, z prezentacją na kablu telefonicznym włącznie. (fot. Marek_b)
Oldi opowiadał jak napadł na suma. (fot. Esox)
Pokazywał też długość łowionych na Ebro płoci... (fot. Marek_b)
...a Sołtys pokazywał jakie miały oko. (fot. Marek_b)
I chociaż tuż przed snem pokazywano nam straszliwe bezeceństwa (podobno to coś służy do morskich połowów), a Sazan pokazywał mrożące krew w żyłach sceny z Alaski... (fot. Marek_b)
...spało się smacznie. Jak niemowlę. (fot. Marek_b)
Wreszcie przyszedł niedzielny ranek. Najpierw pobudka, potem wspólne spotkanie na kawie. I czas pożegnań. (fot. Marek_b)
Na tym kończy się fotorelacja ze zlotu. Nie kończą się jednak wspomnienia. Pozwolę sobie podsumować całe wydarzenie w sposób bardzo osobisty. Spotkało bowiem mnie i całą pogawędkową załogę redakcyjną mnóstwo bezinteresownej serdeczności.
Zapewne z powodu skromności Marka_b, mało kto wie, że wszystko, co działo się w Ryni, nie mogłoby się odbyć bez niego. Bez ogromu pracy organizacyjnej, który włożył w przygotowanie zlotu, dzieląc od dawna czas wyłącznie pomiędzy Pogawędki, pracę i rodzinę. Dalsze podziękowania dla Sigiego, który pełnił rolę informatora dla niezorientowanych, Adalina, który przejął na siebie obowiązki obróbki tekstów w ostatnim czasie, pozwalając mi zająć się zlotem, Docia, który przygotował spławikowe warsztaty, Oldiego za Ebro, Sazana za Alaskę, Monka za znalezioną dla nas chwilę, Jacka_dsw za przybycie mimo problemów.
Dziękuję gościom - Andrzejowi Zielińskiemu z kolegą (szkoda, że tak krótko, ale powód zrozumiały). I Maćkowi Jagiełło za okazaną nam serdeczność. I zespołowi Echosondy.pl - Sylwii Gościmskiej i Czarkowi Karpińskiemu, za pokazy, prelekcję i zlotowe nagrody. Dżąsowi i Siudakowi za doskonałą organizację warsztatów, za nagrody w pogawędkowym worku i za to, że nauczyli Esiowe Kochanie strugać woblery.
I wcale nie mniej dziękuję Wam - drodzy uczestnicy. Tediemu i Magdzie za obietnicę wyprawy na Biebrzę, Pajom_b za pomoc techniczną, Rojowi za przyjacielską beczkę piwa, Rojowej Sympatii za miłe towarzystwo, Jackowi za niezmienną od dawna serdeczność, kolegom Linka za obecność, Linkowi - specjalnie - za opanowanie i niezawodność, JKarpiowi i Robertowi za wizytę i obietnicę spotkania za niedługo, Świstakowi za humor, zapach waniliowego tytoniu i sreberka, Barosowi za zaznaczenie obecności i zapowiedź mającego się narodzić nowego użytkownika Pogawędek, Marcinowi_p za sąsiadów znad wody i perspektywę spotkania nad tą wodą, Tomkowiat z Małżonką za intensywne próby zarażenia mnie muchówką, Saszy za Kanadę, kanadyjską i podjęcie poszukiwań na maj, Rafkowowi za przełamanie się, Minkofowi za umówione spotkanie na jaziach, Sandałowi za kumplostwo i za transport też, Jarkowi - koledze Sandała, za dołączenie do naszej ekipy, Włodkowi za to że jest z nami od zawsze, Sołtysowi za dotrzymane obietnice, Salmiakowi za to, że równy z niego gość, Julkowi - też specjalnie, wie dlaczego - za przybycie i jak zawsze pogodę ducha, Wichurze za błyskawiczną aklimatyzację w pogawędkowym gronie. Dziękuję także tym, którzy nie mogli dotrzeć, ale trzymali kciuki za udane spotkanie, przesyłali nam SMS-y, dzwonili, dopytywali się co i jak. Dziękuję też tradycyjnie Tobie - Esiowe Kochanie - za wyrozumiałość dla mnie i pozostałych marud z pogawędkowej Redakcji w Walentynki. I za to, że zawsze jesteś przy mnie. I jeszcze za to, że poprosiłaś o komplet narzędzi do strugania woblerów.
Aby nie zanudzać dłużej, powiem tylko, że zlotowe spotkanie 50 osób, połączonych wspólnym hobby - choć nie jest precedensem, ma dla mnie wymiar symboliczny. I na pewno nie jest dziełem przypadku. Odbieram je jako wielki sukces pogawędkowej idei wędkarskiej przyjaźni, o której pisałem, w imieniu Redakcji, w dniu otwarcia naszego wortalu. Dlatego jeszcze raz, z całego serca, dziękuję wszystkim razem i każdemu z osobna za to wszystko, co działo się 14, 15 i 16 lutego 2003 roku. I na tym koniec. Powiem krótko - wzruszyłem się...
Esox