MOCNE POSTANOWIENIE JASIA
Data: 13-03-2014 o godz. 19:43:16
Temat: Bajania i gawędy


sobota, 18 stycznia 2014


Budzik wyrwał go z błogiego snu. Niedzielny poranek. Działał jak zaprogramowany automat.



Gdy wypływał na jezioro wschodziło majowe słońce. Cudna woda, cudna zieleń i ten śpiew słowików w przybrzeżnych krzewach, poemat. Pełen optymizmu i nadziei na sukces płynął Jaś wzdłuż brzegu patrząc to na wodę to na sondę.
Bezrybie. Bezrybie przez całe kilometry. Nareszcie, w niewielkiej zatoczce znalazł spławiającą się ukleje. Dwa rzuty siatką i jest żywczyk. Teraz tylko precyzyjne zakotwiczenie łódki na stoku. Po kilku minutach był pierwszy, całkiem zgrabny okoń. Oby tak dalej.

O godzinie czternastej zadzwoniła żona: - Jasiu, masz ryby? - Mam, sporo okoni i szczupaka, a czemu pytasz?
- Bo widzisz, wprosiły się do nas Ewa, Ela i Renatka z mężami, a jak wiesz oni twoje ryby uwielbiają.
- To znaczy, że zaprosiłaś swoje przyjaciółki.
- Nie bądź drobiazgowy.

Co było robić, posiedział jeszcze z godzinę, bez rezultatu, bo okonie odeszły i zwinął majdan. Popłynął do przystani i zabrał się do skrobania połowu. Jego domek lotniskowy stał blisko, więc towarzystwo zobaczyło go i cało grupą przyszło nad wodę.
- O, jakie ładne okonie, a ten szczupak to ile waży?
Oczywiście, nikt nie palił się do pomocy w sprawianiu ryb. Pogadali i poszli na spacer. Żona jednak zdążyła dać my wytyczne: - Pospiesz się z tym smażeniem ryb, bo wszyscy są głodni. Jaś biegał od kuchni do namiotu, gdzie w chłodku rozstawił stoły.
Goście mięli szampańskie humory, ryby były wyśmienite. No to panowie, po jednym, woła Władziu, żeby szczupak nie pomyślał, że go pies zjadł.
Nadchodziła 21-sza. Jaś czuł się potwornie zmęczony, ale zdążył coś przełknąć w biegu. Goście zaczęli zbierać się do wyjścia. Panie całowały Jasia w policzek, panowie klepali go po plecach mówiąc: "Jasiu z ciebie to fajny chłop".
Zrobiło się cicho. Żona przeciągnęła się i powiedziała: czuję się zmęczona, jutro mam dyżur, idę spać, a ty pozmywaj naczynia.Co się tak dziwisz? Przecież to byli twoi goście.
Stał nad zlewem na chwiejnych nogach i podiął postanowienie: W życiu nie pojadę na ryby.
Wytrzymał do środy.



Jan Burcz

d





Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=2160