Dębina.
Data: 26-12-2010 o godz. 11:30:00
Temat: Tu łowię


Opowiem Wam o najpiękniejszej wodzie, w której zakochało się moje wędkarskie serce. Jest ona miejscem zaczarowanym – na pewno. Współżyją tu zwolennicy wypuszczania i zabierania, panuje miła atmosfera i łowione są piękne ryby.



Powołane w 1985 roku Stowarzyszenie Miłośników Dębiny wraz z Zarządem Zieleni Miejskiej opiekuje się już 25 lat najbardziej urokliwym i interesującym ekologicznie rejonem Poznania – dębińskim lasem, położonym pomiędzy lewym brzegiem Warty w rejonie Starołęki a dzielnicą Wilda. Po południowej stronie usytuowane jest ujęcie wody pitnej dla miasta Poznania, nieco dalej biegnie autostrada A2.
Północna część lasu graniczy z linią kolejową, która prowadzi nas do stacji Poznań-Dębina oraz do dzielnicy Nowe Miasto na Starołęce.

Na pewno wyobrażacie sobie to miejsce jako zabetonowaną, ociekającą ściekami, hałasem i dymem fabrykę, do której prowadzi każda możliwa droga transportu kolejowego, drogowego, powietrznego, wodnego i taśmowego. Otóż nie. Dębina jest fenomenem na wielką skalę. Osadzona w centrum silnie rozwiniętego miasta, gdzie ludzie chodzą naprawdę szybko, a samochody stoją w ciągłych korkach, stanowi ona bastion ciszy, spokoju i jest miejscem wypoczynku wędkarzy oraz spacerowiczów.
Najłatwiej dojechać tu Drogą Dębińską, którą wybudowano w 1820 roku za czasów Wielkiego Księstwa Poznańskiego, by ułatwić księżnej Ludwice – żonie namiestnika Księstwa – dojazd do jej pałacu. Gdy skręcamy z Drogi Dębińskiej w uliczkę o wdzięcznej nazwie Ku Dębinie mamy wrażenie, że zewsząd napada na nas zieleń. Wrażenie tym bardziej spotęgowane, że zaledwie przed chwilą znajdowaliśmy się w miejskich skwerze.

Przez sam środek lasu dębińskiego wije się starorzecze Warty, którego rozlewiska utworzyły cztery połączone ze sobą stawy przepływowe, a każdy z nich ma swoją własną nazwę. Pierwszy, położony przy ulicy Ku Dębinie - nieopodal leśniczówki, gdzie wykupić można zezwolenia i zaparkować samochód, nazywa się Staw Borusa (2,44 ha). Swoją nazwę zawdzięcza nazwisku jednego z leśniczych. Staw ten łączy się przesmykiem, nad którym znajduje się drewniany mostek, ze Stawem Dębowym (1,29 ha).

Ten zaś nazwę zawdzięcza szczególnie dużej ilości dębów rosnących nad jego brzegiem. W całym lesie rośnie około 400 dębów- stuletnich i starszych, a niektóre o obwodzie ponad 5 metrów, opatrzone są specjalną tabliczką, stanowią pomniki przyrody. W XVII wieku rosło tu jeszcze więcej tych dorodnych drzew jednak podczas Potopu Szwedzkiego znaczną ich część wycięto. Tak zwanym kanałem Staw Dębowy łączy się z największym spośród stawów, który nosi nazwę Grundela (3,23 ha).

Nierozwiązaną zagadką pozostaje kwestia nazwy tego stawu. Być może pochodzi ona od niemieckiego (Dębina do roku 1905 po kasacji zakonu Karmelitów, do którego należała od XV w., pozostawała pod rządami pruskimi) słowa grundel, odnoszącego się do ryb przydennych z rodziny karpiowatych, takich jak kiełb czy brzana (nazwa ta odnosi się również do ryb z rodziny babkowatych). W miejscu, gdzie kanał uchodzi do stawu, znajduje się drugi z drewnianych mostków.

Sam kanał przedzielony jest kratą, która nie pozwala na migrację ryb pomiędzy stawem Dębowym a Grundelą. Tuż przy kracie, od strony Grundeli, odnajdujemy słynną karpiową miejscówkę – zwalone drzewo.

Ostatni w kolejności staw, leżący na drugim końcu Grundeli to staw Słoneczny (3,05 ha) z częściowo odsłoniętym od drzew brzegiem południowym. Do stawu tego dociera więc najwięcej światła i wiosną najszybciej się on nagrzewa. Tu w marcu i kwietniu większość wędkarzy rozpoczyna swój sezon polując na liny, płocie i kilkukilogramowe leszcze. Brzeg południowy stawu Słonecznego należy do wodociągów miejskich i jest niedostępny dla wędkarzy. W latach dwudziestych minionego stulecia budowane były w tym miejscu stawy infiltracyjne, co negatywnie odbiło się na stanie tutejszej przyrody, dlatego w 1929 roku rozpoczęto akcję "Ratować Dębinę".
Staw Słoneczny cechuje się stosunkowo dużą liczbą zwalonych do wody drzew i chętnie bywa odwiedzany przez spinningistów. W niewielkiej odległości od stawu położone są schrony piechoty z 1914 roku, będące fragmentem Twierdzy Poznań – trzeciej co do wielkości fortyfikacji tego typu w Europie.

Oficjalnie łączna powierzchnia stawów to 10,3 ha.
W wyniku prowadzonych w 2004 roku prac zwiększyła się powierzchnia stawu Grundela, na którym przebudowano jeden z półwyspów tworząc wyspę, będącą obecnie rezerwatem ptaków. 10 hektarów to stosunkowo nieduży obszar, jednak urozmaicona, zlokalizowana w lesie linia brzegowa sprawia, że poznanie Dębiny wymaga czasu. Ponadto każdy ze stawów wydaje się być odrębnym łowiskiem o zupełnie innym charakterze i rybostanie.

Nie są to głębokie wody. Średnia głębokość to około 2 metry. Na stawie Borusa znajduje się dobrze znany szczególnie karpiarzom dołek o głębokości około 3,5 metra, w którym poławia się największe karpie dochodzące do wagi prawie 20 kg. Prawie, bo jak do tej pory ani jednej dwudziestki, przynajmniej oficjalnie, nie złowiono. Najłatwiejszy dostęp do dołka jest od tzw. plaży, gdzie nie rosną drzewa.

Nazwa "plaża" jest całkowicie umowna, gdyż w rzeczywistości na wszystkich stawach obowiązuje zakaz brodzenia. Od strony parkingu dno stawu Borusa bardzo wolno opada aż do miejsca, gdzie znajduje się wspomniany wcześniej dołek. W okresie lata najpłytsze miejsca zarastają. Na stawie tym położone są łącznie 4 wyspy – jedna stosunkowo duża oraz trzy zaledwie kilku, kilkunastometrowe. Regulamin Stowarzyszenia zabrania łowienia z wysp, które stanowią rezerwaty ptaków – a tych w tutejszym lesie jest ponad 130 gatunków. Powszechnie jednak wiadomo, że na Dębinie najłatwiej o karpia właśnie spod wyspy, stąd karpiarze nęcą i stawiają zestawy jak najbliżej brzegów wysp.

Ci, których na to stać, używają zdalnie sterowanych łódek, które wydają się stworzone na taką wodę, jak Dębina. Niestety rządzi się ona prawami, według których karpiowych brań spodziewać się można jedynie metr lub nawet mniej od wyspy. Położenie zestawu zaledwie kilkadziesiąt centymetrów za daleko odbiera wszelkie szanse na udany połów. Ci, których nie stać na niebotycznie drogie łódki zanętowe, każdego dnia dają - na światowym poziomie - popis w celności rzutów dokonywanych z brzegów, gdzie gałęzie kłaniają się pod samo lustro wody.

Warto w tym momencie wspomnieć, iż dzienna porcja zanęty, jaką wolno zastosować, to na chwilę obecną 1 kg. Wymusza to konieczność stosowania nęcenia punktowego przy użyciu siatek i worków PVA. Karpiarze zobowiązani są ponadto do używania haczyków bezzadziorowych oraz mat. Bezzadziorowe haczyki znacząco redukują liczbę brań oraz liczbę wyholowanych ryb. Karpie powyżej 5 kg są pod ochroną i natychmiast po zrobieniu zdjęcia powinny zostać wypuszczone. Regulamin określa dokładnie jaką ilość ryb, w jakim terminie i przy jakiej wadze lub wymiarze należy wypuścić lub można zabrać do domu. Pozwala to pogodzić z jednej strony zapalonych zwolenników C&R jak i tych, którzy lubią swoje zdobycze skosztować.

Latem między największą z wysp a zgrupowaniem pozostałych trzech rozciąga się na dnie stawu Borusa podwodna łąka, którą z uwagi na niewielką głębokość stawu, widać z brzegów. Jest to miejsce, gdzie mamy szansę na spotkanie ze szczupakiem i okoniem. Dostęp do łąki jest szczególnie łatwy od strony wcinającego się w staw cypla, który notorycznie obstawiony jest przez spinningistów (spinning dozwolony jest tylko w określonych dniach tygodnia, zależnie od miesiąca) oraz karpiarzy, którzy mają tu swoją miejscówkę między podwodną łąką, a jedną z mniejszych wysp.

Nieco mniej chętnie odwiedzany przez karpiarzy jest staw Dębowy (1,29 ha). Trudno powiedzieć, dlaczego, gdyż na organizowanych tu cypriniadach – wiosennej oraz jesiennej – najczęściej to właśnie na stawie Dębowym łowi się najwięcej karpi. Jest to również nieco łatwiejszy staw, gdyż nie ma tu wysp – i o ile na Stawie Borusa bardzo trudno podać przynętę jego mieszkańcom, o tyle na Dębowym problemem to nie jest.

Najlepsze miejsca znajdują się tuż przy przesmyku łączącym staw Borusa z Dębowym oraz przy kracie oddzielającej staw Dębowy od kanału, którym łączy się on z Grundelą.

Dębina nie jest jednak miejscem tylko dla karpiarzy. Występuje tu łącznie 27 gatunków ryb, w tym: amury, sumy, szczupaki, sandacze, pstrągi, płocie, leszcze, liny, węgorze, bolenie, słonecznice. Każdy wędkarz znajdzie tu coś dla siebie. Ale niezwykłość tego miejsca to niekoniecznie duże ryby, ale przede wszystkim bogactwo flory i fauny w środku wielkiego miasta.

Spotkać tutaj można dużo leśnych zwierząt, w tym bobry – przed którymi członkowie Zarządu Zieleni Miejskiej chronić muszą drzewa rosnące nad brzegami stawów, oplatając je siatką. Liczne są: lisy, kuny, łasice, wydry, dziki wyjadające resztki z tutejszych koszy na śmieci, sarny oraz nietoperze (mroczek późny, borowiec wielki, nocek rudy).

W lesie rośnie około 500 gatunków roślin, w tym przedstawiciele "Listy roślin naczyniowych ginących i zagrożonych na Pomorzu Zachodnim i w Wielkopolsce". Odnotowano ponad 70 gatunków porostów i 26 gatunków mchów. Występuje tu pochwiak pasożytniczy, który ma na Dębinie jedyne stanowisko w Polsce, odkryte w 2000 roku przez Dorotę Celkę. Ponadto rosną tu dwa gatunki grzybów tworzące czarcie kręgi – pieniążek pozrastany oraz pieniążek palący. Informacje te z dokładnym i dużo bardziej obszernym opisem poszczególnych gromad i rodzin odnajdziemy w artykule Pawła Śliwy p."Dębina".

Każdego roku odbywają się zarybienia, których skala weryfikowana jest z wypełnianymi przez wędkarzy protokołami z połowów. Każda przeznaczona do zabrania ryba musi być po umieszczeniu w siatce wpisana do właściwej tabelki. Formularze oddaje się na koniec sezonu.


Karty połowu, regulamin, identyfikator oraz okolicznościowy znaczek z okazji dwudziestolecia SMD.

Zarybienia odbywają się na wiosnę. Jeśli chodzi o zarybianie karpiem – po jego wpuszczeniu na wszystkich stawach obowiązuje zakaz łowienia przez 2 tygodnie jakąkolwiek metodą, w tym również na spinning. Warto jeszcze wspomnieć, iż wszystkie składki członkowskie przeznaczane są na zakup ryb, a nie na prace zarządu. Roczne zezwolenie jest stosunkowo drogie – to około 300 zł. Istnieje możliwość połowu na 3 wędki z dopłatą w wysokości 90 zł. Oprócz opłat członkowie zobowiązani są do wypracowania 10 godzin prac społecznych na rzecz zieleni miejskiej lub wniesienia odpowiedniej opłaty zwalniającej z prac. Każdy z członków Stowarzyszenia posiada identyfikator ze zdjęciem, który ma obowiązek zawiesić w widocznym miejscu. Od czerwca sprzedawane są ponadto zezwolenia dzienne.

Członkami stowarzyszenia nie są jedynie karpiarze. Tak naprawdę stanowią oni mniejszość. Natomiast większość to osoby w wieku emerytalnym. I to zupełnie w niczym nie szkodzi, by Dębina była rybną wodą, gdzie każdy z członków pilnie przestrzega regulaminu. Jeśli nigdy nie byliście świadkami, jak starszy wędkarz wypuszcza kilkunastokilogramowego karpia, to nad Dębiną niczym niezwykłym to nie jest. Zaszczytem moim podbierać było czternastokilogramowego karpia, którego złowił – nota bene na przynętę zupełnie nieadekwatną do tak pięknej ryby, na białe robaki - pewien jegomość, by po szybkim zważeniu wypuścić go do wody. Regulamin jest szalenie restrykcyjny i przewiduje skreślenie z listy członków Stowarzyszenia częstokroć na zawsze za jego złamanie. Dura lex, sed lex.

Społeczność SMD stanowią szalenie mili ludzie, którzy chętnie udzielają wszelkich porad, wymieniają się informacjami, bo przecież jakie znaczenie ma tu, czy komuś zdradzimy naszą sprawdzą miejscówkę? Wszyscy wiedzą, że Kazik łowi liny na Słoneczku, Jasiu zerwał karpia przy kracie na Dębowym, a przy parkingu ciągną płotki. Wszyscy mają szansę przeżyć miły wędkarski dzień, a złowione ryby – szczególnie te większe i tak w większości wracają do wody. Piękne miejsce, wspaniała atmosfera i rybna woda.

To także woda, o której stwierdzić mógłbym coś, co nie o każdej jestem skłonny mówić: nawet wracając o kiju czuje się radość i spełnienie, bo nie sposób złościć się na tę wodę. Wrócić o kiju z Dębiny to całkiem normalne. Zawodowcy miewają wiele zasiadek pod rząd bez brania. Mówi się, że Dębina jest chimeryczna. To trudna woda.

To także trudne technicznie miejsce i dynamiczne.
Dębina zmienia się, wciąż powstają nowe miejscówki drapieżnika i karpi, a stare przestają istnieć. Stanowiska ryb kryją zwalone drzewa, a rzuty utrudniają zwisające gałęzie.

Tegoroczne powodzie, które spustoszyły wiele pięknych wód naszego kraju, nie ominęły również i Dębiny. Wylała Warta, która przykryła Dębiński Las płaszczem powodziowej fali. Niestety wiele bardzo pięknych i dużych ryb uciekło. Ucierpiał również krajobraz, a podmyte brzegi pokryły się zwalonymi drzewami. Większość skutków tej tragedii została już usunięta. Dziś czytamy na łamach KarpMaxa informację nadesłaną przez Prezesa SMD, Andrzeja Pietrasa, o nowych zarybieniach, które odbyły się w październiku. Wpuszczono łącznie prawie 170 karpi i amurów o wadzie od 5 do 15 kg. Odbyło się to dzięki zorganizowanym składkom między innymi klubu Carp Team Luboń oraz dochodów z tegorocznych cypriniad. "Rzucono pomysł, żeby wszystkie zebrane wpłaty za "tartowe" przeznaczyć na ryby, a nie na otoczkę organizacyjną (np. posiłki )" - pisze Andrzej Pietras. Dlatego Dębina jest miejscem niezwykłym, dobrze zorganizowanym i przemyślanym, o które dbają łowiący tu wędkarze, a prace zarządu zmierzają ku temu, by takim właśnie miejscem Dębina pozostała bez względu na przeciwności losu. I dlatego też z ogromnym sercem zapraszam wszystkich kolegów po kiju nad tę piękną, rybną i trudną wodę.

Gismo







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=2052