Po przerwie... sobota.
Data: 28-08-2010 o godz. 18:15:00
Temat: Wieści znad wody


Tak kiepskiego sezonu nie miałem od lat.
Długa zima skutecznie opóźniła łowienie kleni w małych rzeczkach, maj zapowiadał się ciekawie, ale przyszła powódź i w łeb wzięło wędkowanie. W zasadzie czerwiec też wypadł blado, bo woda w Odrze nie nadawała się do łowienia. Lipiec to wakacje i wyjazdy.
A i tak w tym skwarze łowić się nie chciało.



Tak zmarnowałem kilka tygodni. Przyszedł jednak moment, że wszystko wróciło do normy.21.07 sobota…
Wstałem wcześnie, jeszcze ciemno na dworze było. Rano miałem dylemat, gdzie się wybrać. Ostatecznie postanowiłem pojechać tam, gdzie dawno mnie nie było i gdzie miałem szanse, że nikogo nie będzie. Brak dojazdu odstrasza potencjalnych wygodnickich, a mi dawało to szanse na samotne łowienie.

Przemaszerowałem kawałek i przyznam, że nieźle się zmachałem. W woderach nieźle się spociłem, ale co tam - sama przyjemność. Komary zaczęły dokuczać.
Odra zmieniła się, i to bardzo. Znikły dwie główki, wysoka woda całkowicie je rozebrała, pojawiły się nowe rafki.

Zapowiadało się ciekawie. Słoneczko zaczęło powoli pojawiać się nad drzewami, a ja cały czas bez kontaktu z rybą. Taka cisza na wodzie, aż niemożliwe. Tu zawsze pojawiały się bolenie, tu zawsze klenie miały używanie. Dziś cisza.

Gdy słońce wyszło nieco wyżej, zaczęły pojawiać się ryby. Ale te pojedyncze spławy to namiastka dawnej świetności. Zmieniałem przynęty, szukałem w różnych partiach wody i cały czas bez efektu. Około dziewiątej na woblerze coś się zameldowało, ale po kilku sekundach zostałem pozbawiony złudzeń. Nadal cisza.
Przyszedł czas na inna przynętę. Posłałem przynętę w nurt, po kolejnym przepuszczeniu zdarzyło się to, na co każdy z nas czeka. Potężne uderzenie, aż kołowrotek zagrał. Boleń ruszył na środek nurtu i tam stanął. Nie miałem szansy wałczyć z nim pod prąd, zszedłem w dół rzeki i zrównałem się z rybą. Przez chwilę myślałem, że poszedł w zaczep, ale ruszył. Jeszcze kilka dynamicznych odjazdów i zakończyłem hol. Adrenalina spowodowała, że zacząłem działać na najwyższych obrotach. Piękna ryba, teraz zdjęcie i szybko do wody. Zostawiłem bolenia w wodzie i odpiąłem kabłąk kołowrotka, ale rybie nie w głowie było czekanie na sesje zdjęciową. Już nie walczył - spokojnie wrócił pod nogi.
Raz raz statyw, aparat… By to… baterie zdechły. Mam zapas.

Ostatecznie wyszło jak wyszło - zdjęcie trochę ciemne, ale na takie warunki i rozmiar ryby i tak całkiem przyzwoicie. Zrobiłem dwa i szybko uwolniłem bolenia.

Miara pokazała 72 cm.
Na zegarku dochodziła dziesiąta. Wyjąłem bułkę, butelkę z napojem i zacząłem dzwonić…

Łowisko: rzeka Odra.
Wędka: Konger World Champion Impuls 270 18 g.
Żyłka: Gorilla UC-4 Fluorocarbo 0,18 mm.
Przynęta: wobler boleniowy Spirit 7 Hunter Andrzeja Lipińskiego.

Jarokowal







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=2009