Połchowo 2009. Relacja zlotowego debiutanta cz.2
Data: 19-06-2009 o godz. 11:41:05
Temat: Pogawędkowe imprezy


Druga- ostatnia część relacji z XXIII zlotu "Pogawędek Wędkarskich"- Połchowo 2009



16 maja – sobota

Sobotni ranek przywitał nas chłodem. Jeszcze spałem, kiedy część zlotowiczów wybrała się na połów belon. Zippa i Janka już nie było w pokoju. Tylko Włodek dalej pochrapywał ale w tonacji nie przeszkadzającej innym "współspaczom".

Plan na dzisiaj przewidywał.
1.Wypad na belony.
2.Wycieczka z dzieciakami do Akwarium Gdyńskiego.
3. Indywidualna praca w podgrupach – czyli każdy robi to co chce.
4.Zmagania z piłka cz.2.
5.Wspólne ognisko.
6.Grupowe zdjęcie zlotowiczów.
7.Spanko dla wyjeżdżających na dorsza.
8.Biesiada do rana dla reszty.
Postanowiłem, że wybiorę punkty- 3,5,6 i 8.

Poranna kawa z Włodkiem i Jankiem.
Szybka decyzja i za moment siedzę już w "Prezesa" Omedze. Jedziemy nad morze, a potem do sklepu motoryzacyjnego po nowy akumulator do "Włodkowej" Astry.

Na plaży mały ruch. Parę samochodów z "tubylczą" i pogawędkową rejestracją oraz kilka łódeczek .
Była dosyć duża fala i ciężko było utrzymać baleję w miejscu. Nie pomagały nawet kotwice. Co odważniejsi powkładali spodniobuty i łowili brodząc w okolicach rewki.


Fot. Zippo


Fot. Zippo

Dla niektórych był to strzał w dziesiątkę.


Fot. Torque

Nasz Oldik, jak to pisał w swojej relacji - "Prawem frajera", złowił trzy belony. No o paru tak wielkich, że do siatki nie właziły nie wspomnę :).
W tym momencie muszę się zatrzymać i podziękować Oldiemu za możliwość degustacji belony.
W smaku jak to morska ryba. Ryba.
Ale nie chodzi o smak. Szykując nam smażoną belonę, poświęcał swój czas. Zresztą nie tylko przy rybach.
O bigosie nieco później.

Jak wspomniałem wcześniej ruch na wodzie był niewielki.
Bedmar z Luckiem zaliczyli już po kilka belon.


Fot. Zippo

Załoga Sandała również nie wróciła o kiju.


Fot. Zippo

Uwagę przyciągała "Bercia"- pływadło Zamkera... "Kredens", jak to później określili koledzy, spisywał się bardzo dobrze.


Fot. Zippo

Fajna ta łódeczka. Po wędkowaniu składasz ją i całego "żółwika", bez większego kłopotu, pakujesz do samochodu. Pomysłowe, praktyczne i ponoć tanie w wykonaniu.
Sam chciałbym taką mieć.


Fot. Zippo

Powoli wsiadamy do samochodu. Kupujemy akumulator i wracamy do bazy.
Kiedy robimy zakupy inna ekipa, z dzieciakami, jest już w drodze do "Akwarium Gdyńskiego".
... Odkryj tajemnice podwodnego świata w Akwarium Gdyńskim...
To niezwykłe miejsce, otoczone morzem ze wszystkich stron. Tu możesz spotkać ponad tysiąc okazów- morskich i wodno-lądowych- pochodzących z różnych rejonów świata.
Ciekawe ekspozycje pozwalają obserwować, dotknąć i uczyć się o życiu w morzach i oceanach. Proponujemy również niekonwencjonalne zajęcia prowadzone w ramach Edukacji Morskiej. Takimi hasłami kuszą potencjalnych zwiedzających, organizatorzy wystawy.

Atrakcji sporo- m.in. akwaria morskie i słodkowodne,

oraz ekspozycje muzealne jak ta:

jak również ciekawa mapa plastyczna Morza Bałtyckiego

Dzieciaki zwiedzają, my też nie próżnujemy.
Z Włodkiem oraz z Zippem idziemy do "Rancza w Dolinie" na bezkrwawe łowy.


Fot. Włodek

Udało się zatrzymać w kadrze niektórych mieszkańców tego mini zoo.


Fot. Zippo


Fot. Zippo


Fot. Zippo


Fot. Zippo

Pstrykam fotkę naszego miejsca zakwaterowania z perspektywy rancza.

Prawie się wspinamy idąc do naszej bazy. W końcu to "Ośrodek na Wzgórzu". Wchodzimy na podwórko. Oczom moim ukazał się taki widok.


Fot. Włodek

Malutkie toto. Tylko 1600cm3. To tak jak moja Vectra. Tylko, że ona jest na czterech kółkach i waży tonę.
Był to motocykl Wykrzyknika. Przyjechał razem z żoną.
Zmarznięci jak czort.
Krótka decyzja- zostają z nami.

Spadek ciśnienia i nocne rozmowy Polaków zrobiły swoje. Postanawiam troszkę się zdrzemnąć . Zasypiam dosyć szybko.
Dziwny, głośny głos wyrywa mnie ze snu...
- Ikoo
- biho
- hihos
- ikos
Ki czort- myślę sobie? Co to jest? Kto się tak wydziera?

Głos znajomy. Ale czego on tak krzyczy. W końcu, wśród gwaru, dochodzi do mnie czysty niezmącony wokal Rysia.
-BIGOS, wszyscy na bigos!!
W ciągu pięciu sekund melduję się przy Dżepetowo-Oldikowym pełnym garze bigosu. Wtryniłem chyba ze trzy porcje. Nie to, że był taki smaczny :). Byłem głodny. Oczywiście żartuję. Bigos był wyśmienity, chociaż do doskonałości brakowało mu ze dwa dni przypalania i tyleż mieszania. Dzięki Panowie.

Siedzimy sobie w świetlicy, rozmawiamy o tym i o tamtym przy złocistym trunku.


Fot. Włodek


Fot. Włodek

Co raz ktoś się pojawia.
A to Dzas z beloną i uśmiechem od ucha do ucha,


Fot. Zippo

a to znowu para kosmitów, poszukująca dnia wczorajszego.


Fot. Włodek

Wraca również Dżepetto z wyprawy nad rzekę. Co prawda bez ryb, ale za to w dziurawych woderach.

Ogólnie wesoło.
Na ganku trwają ożywione dyskusje- nie tylko o pogodzie.


Fot. Włodek

Za chwilę obiado-kolacja.
Oczywiście z zapowiadanego ogniska nici. Chłód i wilgoć odstraszają praktycznie wszystkich, poza młodą, połączoną, śląsko –kaszubską drużyną.
Oj było tam wesoło. Ponoć.

W międzyczasie Zippo robi pamiątkowe zdjęcie wszystkich zlotowiczów. Ciężko było ustawić nas w szyku. Sztuka ta udała się dopiero Beatce.


Fot. Zippo

Pstryk i już jesteśmy uwiecznieni.

Siedzimy przy stole. Jedni umawiają się na jutrzejszy wypad na dorsza, inni gaworzą o tym i tamtym, a my z Włodkiem dostajemy kilka gratisowych lekcji. Asknet dzieli się z nami swoją wiedzą na temat tajemnic, ukrytych w elektronice Canona i nie tylko.
Dla mnie, początkującego właściciela lustrzanki, była to bardzo pouczająca lekcja.
Dzięki.

Czas szybko mija.
Powoli czuję znużenie i postanawiam udać się w objęcia Morfeusza.
Nie jest to takie proste. Ogniskowa atmosfera przeniosła się do jadalni i ciężko było zasnąć. Szybka decyzja. Głowa w druga stronę- z dala od drzwi, poducha na ucho i już.
Próbuję zebrać myśli. Nic z tego, za dużo wszystkiego.
Na podsumowanie przyjdzie jeszcze pora.
W końcu, o którejś tam zasypiam.

17 maja – Niedziela.

Godz 7:30. Jestem na nogach.
W budynku cisza. Wstaję z łóżka, tusz i wymarsz na śniadanie. Pakowanie całego majdanu przebiega dosyć szybko. Wspólna kawa z Włodkiem, Zippem i Jjanem. Jakoś mi się nie spieszy. Ciężko opuścić miłe towarzystwo. Wiedziałem, że nieprędko przyjdzie mi się znowu spotkać. Sezon letni to u mnie koniec z dłuższymi wypadami.
Czas się żegnać. Jakoś dziwnie........

Ruszam, jeszcze rzut okiem na krajobraz

i Połchowo zostaje w tyle.

Wrzucam płytę, głośniki na full (lubię ostrego rocka, fajnie się prowadzi) i zaczynam rozmyślania o tym, co przeżyłem przez te trzy dni.
W głośniku Coma i "Daleka droga do domu" .....Obezwładniająca siła dnia, Siła, z jaką w miastach, odradza się maj. Chciałoby się zacząć jeszcze raz .....
Tak, chciałbym zacząć to jeszcze raz, a droga, żeby prowadziła w odwrotnym kierunku. Może kiedyś.

Epilog

Po powrocie do domu zakładam wątek "Powroty z Połchowa 2009". Niebawem pojawiają się inne wpisy powracających zlotowiczów. Wszyscy wrócili cało i zdrowo.
Część wpisów przemilczę. Nie było mnie tam i nie mi osądzać.
Moimi oczami zlot wyglądał tak jak opisałem. Życzyłbym, żeby atmosfera na innych spotkaniach była taka, jaką zapamiętałem z Połchowa i wierzę, że tak będzie.
Przed wyjazdem zadałem sobie pytania: .....Dlaczego tyle lat trwa ta wspólna, rzekłbym rodzinna zlotowa atmosfera? Co jest magicznego w tym wszystkim? Co jest tak ważne dla ludzi, że mimo wielkich odległości i dużych kosztów, chcą pędzić przed siebie, żeby móc spotkać się następny raz i przeżyć to "coś", a potem wrócić do swoich obowiązków, szarego dnia i znowu to powtórzyć ?
Czy znajdę na to odpowiedź?....

Ja znalazłem, inaczej nie podjąłbym się tego pisania.
Nie będę tym razem uzewnętrzniał się ze swoim myślami i spostrzeżeniami. Mam tylko cichą nadzieję, że relacja w jakiś sposób oddała panująca tam atmosferę i pomogła odnaleźć odpowiedzi na postawione wyżej pytania.

A teraz troszkę prywaty.

Chciałbym podziękować Wszystkim za trzydniową wspaniałą atmosferę. Za uśmiech, żart i dobre słowa. Za organizację i pomoc w różnych sytuacjach. Za bezinteresowność. Nie z każdym mogłem bliżej się poznać i porozmawiać – następnym razem to odbiję.

I na koniec chciałbym skierować w stronę Jjana jedno krótkie słowo –Janku dobrze, że jesteś.

Do miłego następnego.

Krzychu







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1878