Opowiem Wam o Rio Ebre...
Data: 12-10-2002 o godz. 12:00:00
Temat: Pogawędkowe imprezy


Już niedługo wyślę relację z pobytu nad przepiękną rzeką w Hiszpanii - Rio Ebre (popularnie zwaną Ebro). Dlaczego przpiękną? Bo rybną - kochani - rybną i czystą. Przymorski odcinek ujściowy pokazał nam jak powinna wyglądać rzeka. Dwa tygodnie nad wodą, nie pozwalają na odczytanie wszystkich tajemnic jej głębi. Po takim czasie można jedynie snuć domysły co się tam dzieje. Można gdybać dlaczego jest tak, a nie inaczej. Ale prawdy te i tak rozmywa codziennie nurt Rio Ebre.



Wybieramy się nałowić żywca - sporej płoci i karasia, odkrywamy zaś przecudowne łowisko dużych sazanów. Wybieramy się na sazany - bo przecież już je znaleźliśmy - a łowimy przepiękne płocie i karasie dochodzące do 2 kg. Kiedy teoria silnego nęcenia kukurydzą zdawała się słuszna na najwieksze sazany, okazuje się, że złowione karpie są przypadkowe, a w ich przewodzie pokarmowym nie znajdziesz ziarenka kukurydzy. Gdy wędka trzeszczy w czasie holu na zestawie z plecionką o wytrzymałości 22 kg , okazuje się, że walczy tak sazan zaledwie 3-kilogramowy. Jaka ryba zrywała nam tak wytrzymałe zestawy nigdy się nie dowiemy.

Inna sprawa miała się z sumem. Okazuje się, że ryba ta zmienia swoje obyczaje co sezon. Jeszcze w tamtym roku na tym samym łowisku można było powalczyć z rybą, teraz sum nie dawał żadnych szans. Mimo solidnych zestawów (47 kg wytrzymałości) - zacięte sumy nie pokazały nam nawet ogona. W miejscu gdzie suma się nie spodziewano, walnął na karasia prawie kilogramowego, i o dziwo dał się wyholować ku uciesze naszych przyjaciół z Berlina - Seby i Cyrana.

Na każdej wodzie nowej - należy zapłacić frycowe. Czy nasza ekipa zapłaciła? Myślę, że każdy wypowie się w komentarzu. Ja złowiłem swojego pierwszego suma w życiu. I chociaż był niewielki, robił wrażenie na wszystkich uczestnikach wyprawy. Byłem szczególnie z niego dumny, bo to drugi tydzień i zawsze sumy wygrywały. Widziałem cień zazdrości u tych, którym Rio Ebre szeptała - "jeszcze na ciebie nie czas". Widziałem też błysk szczęścia w oczach Seby i Cyrana, którym Rio Ebro dozowała ogromne porcje adrenaliny - 3 sumy w jedną noc.

Za rok jedziemy znowu. Za rok będzie to z pewnością inna jeszcze bardziej ekscytująca rzeka. Wiemy już bowiem jedno. To rzeka, której nie wolno bagatelizować, bo ukrywa w swoich wodach niespodzianki. Dwa tygodnie - to za mało. Jedziemy na trzy.

Old_Rysiu







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=18