Początek sezonu
Data: 12-09-2008 o godz. 08:30:00
Temat: Spinningowe łowy


Dwa ostatnie dni sierpnia wypadły w wekeend. Postanowiłem spędzić ten czas na rzeczkach kielecko-jurajskich. Bez specjalnego planu ruszyłem w drogę na Kielce.



Jako pierwszą odwiedziłem małą rzeczkę, którą od lat miałem zaznaczoną na mapie jako tą, którą odwiedzić kiedyś muszę. Już w pierwszym dołku poczułem szarpnięcie za przynętę. Tym samym poczułem to coś w organizmie, co czuje się w takich sytuacjach. U mnie objawia się to między innymi, specyficznym mrowieniem, szybszym biciem serca, a czasem drżeniem rąk. I nie chodzi bynajmniej o problemy zdrowotne. Czasem tak skubać potrafią małe okonie, więc ostrożnie nie przesądzam sprawy co do gatunku ryby. Niepewność trwa do następnego dołka, gdzie następuje jednoznaczne potwierdzenie, że to ryby jakich szukam.

Rozmiarami nie imponuje, ale jest śliczny jak nie wiem co. Później przekonuję się, że dla tej rzeczki jest to charakterystyczny wygląd u pstrągów. Dość jasny tułów z pięknymi czerwonymi przebarwieniami.
Rzeka spełniła moje oczekiwania zarówno ze względu na obecność pstrągów jak również na swój charakter. Jest dokładnie taka jakie ’’tygryski lubią najbardziej’’. Na pewno zostanie wpisana na listę tych, które muszę przynajmniej raz w roku odwiedzić. Spacer nad jej brzegami to najprzyjemniejsze co mnie spotkało podczas tego wyjazdu. Choć połowy nie powaliły na kolana, to i tak było na co popatrzeć.

Wątek dla grzybiarzy,

oraz dla miłośników kwiatów.

Odwiedziłem jeszcze Mierzawę. Tu też nie zauważyłem wyjść grubej ryby. Największy pstrąg jakiego złowiłem mógł mieć 35-36 cm, podobnie jak na poprzedniej wodzie. W czasie całego wekeendu miałem wrażenie, że grube ryby po prostu nie żerują.

Przyłów na Mierzawie, zawsze dla mnie miły przy połowach potoków.

Jeszcze tego samego dnia zdążyłem odwiedzić górną Pilicę, nad którą nie byłem kilka lat. Zresztą, w ogóle, mało na niej bywałem. Sam nie wiem dlaczego. Może czas to zmienić od przyszłego sezonu?

Ten był bardzo energiczny, postanowił wrócić do wody bez pozowania.

W niedzielę postanowiłem rozpocząć połowy od Krztyni. Mojej miłości z pierwszych lat pstrągowania. Niestety, po przejściu czyścicieli rzek przed kilkoma laty, ta rzeczka nie może się jakoś ’’podnieść’’. Coś nawet się pokazało, jakieś maluchy, ale w porównaniu z dawnymi latami..., ech szkoda gadać.
Mając mało czasu, postanowiłem choć na krótko odwiedzić jeszcze Białą. Tu sytuacja jak na poprzednich rzeczkach. Największa ryba z jaką mam kontakt oscyluje w granicach 36-38cm. Wracając z odcinka przy jednym z młynów, zauważam dwa samochody. Do bagażnika jednego z nich właśnie pakuje człowiek wędę. Z daleka trudno mi ocenić czy może być to spinning, czy charakterystyczny dla pewnych typów teleskop kupiony na targu. Zwolniłem, przejeżdżając przez mostek dostrzegam na rozlewisku przy młynie kierowcę drugiego z pojazdów. Tu nie ma wątpliwości, teleskop!
Zatrzymuję sie zaraz przy moście i wysiadam z aparatem uwiecznić sytuację. Robaczarze dokładnie wiedzą że w takich miejscach gromadzą sie ryby w czasie wędrówki tarłowej. I trzebią niemiłosiernie większość tarlaków. Bez okresu, limitów, bez skrupułów. W tym czasie na wędkarskich forach pewnie zostało napisane wiele ciekawych postów. O tym jak to jeden z drugim mięsiarzem pozwolili sobie zabrać kilka ryb. I nie ważne że zgodnie z przepisami i często również zdrowym rozsądkiem. Będą rozdrapywane po raz setny rany. Wywlekane i wyolbrzymiane kosmetyczne podziały w widzeniu wędkarstwa teraz i jego najbliższej przyszłości.
Tych na rozlewiskach i przy tamach to nie dotyczy. Oni, nawet jeśli tu zaglądają, to zacierają ręce, że środowisko wędkarskie skacze sobie do gardeł. Gdy przepisy ’’spędziły’’ wędkarzy z wód pstrągowych, oni mają właśnie swój początek sezonu.

Farti







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1781