Było to 2 Lipca...
Słonko grzało i koło 15 pojechaliśmy z kolegami na spinning na zbiornik ’’Huta Józefów’’.
Łowiłem na mój, już wysłużony, spinning Mitchell Universe spinn 272/15-45. Kołowrotek, nówka, Red Arc 10200 i plecionka Dragona 0.17mm Guide Select Red.
Powierzchnia wody jak lusterko i wszędzie było widać tołpygi oraz inne duże ryby:) Rzuciłem pierwszy raz na jakieś 50-70 m. W tym rzucie miałem piękną rybę, ale po tym jak się 150 m plecionki skończyło, plecionka pękła (0.17mm ) Po tym wydarzeniu przysiadłem z wrażenia. Zawiązałem twisterka na główce 15 gram. Rzut i ściągam... nagle jakieś 15-20 metrów od brzegu czuję uderzenie. Przycinam... cisza...! Nagle coś ruszyło jak prądem rażone... i szło wierzchem tak, że powstała fala, jakby ktoś kajakiem przepłynął. Wiedziałam, że mam do czynienia z tołpygą, szpulka kołowrotka była gorąca od kręcenia się podczas odjazdów rybki. Po pierwszym odjeździe miałem może 20-30 metrów plecionki na kołowrotku, dokręciłem hamulec prawie na maksa... i po tym ryba odjeżdżała na max 15-20 metrów. Po jakiejś godzinie widziałem rybę pierwszy raz... Ukazała się płetwa grzbietowa i wszystko już było jasne… to Tołpyga...
Przez następne pół godziny było jeszcze kilka odjazdów i murowań. W końcu ryba znalazła się przy brzegu. Była wymęczona i prawie na boku pływała. Kolega próbował włożyć ją w podbierak, ale zawadził o agrafkę wolframu i przynęta sie wypięła...!
Ryba pływała swobodnie w wodzie. Rzuciłem wędkę, podbierak mu wyrwałem i szybko, żeby choć pół ryby do podbieraka włożyć... gdyby sie ’’bujnęła’’, to bym miał tylko sny o niej. Jednak udało mi się ją wrzucić do siatki podbieraka i jakoś ją wyciągnąłem na brzeg.
Po zmierzeniu wykazało 107cm :) i 17,5kg:)
Miszkadaszkiewicz