Trzecia strona Ebro - cz. I
Data: 27-06-2008 o godz. 07:30:00
Temat: Pogawędkowe imprezy


Dzień dobry panie Januszu, Patryk z Paryża z tej strony, przeczytałem wszystkie pana reportaże o połowie suma w Ebro – tak się zaczęło...



Młody i miły głos prosił mnie o wskazówki dotyczące sprzętu, miejsca oraz najlepszego czasu na połów suma w Ebro – rozmowa trwała długo, a to, co mi z niej najbardziej utkwiło w pamięci, to termin, w którym chłopcy z Paryża wybierali się na suma a mianowicie – maj. Pamiętam, jak odradzałem Patrykowi ten termin, bo przecież wtedy właśnie karpie i sumy nie żerują tak intensywnie jak normalnie i mają całkiem inne myśli w głowie - tarło... Pojechali i jednak połapali. Byłem naprawdę zaskoczony, że w maju można tak dobrze połowić, dlatego też bez momentu zawahania odpowiedziałem TAK – na pytanie Patryka, czy nie miałbym ochoty pojechać z nimi za rok znowu na Caspe.

Zgodnie z umową w Paryżu mam być około godz. 13.00 – żeby napić się spokojnie kawy, przeładować do samochodu kolegi i wyjechać, zanim zacznie się popołudniowy paryski tłok. Do Paryża mam 390 km, więc nie muszę się spieszyć - fajnie - lubię bowiem pospać. Rano, po przygotowaniu sobie prowiantu i spakowaniu wspaniałej śląskiej sałatki warzywnej i kotlecików mielonych (karminadli) zrobionych dzień wcześniej przez Jadzika, specjalnie na mój wyjazd, robię jeszcze ostatnie zakupy i ruszam. Do granicy z Belgią mam 3-4 min autostradą, więc kiedy naprawdę się rozpędzę – muszę już hamować, u nich bowiem panuje limit 120 km/h. Jest to dla mnie katorgą, i łapię się często na tym, że jak tylko się trochę zamyślę, to jadę tak, jak jeżdżę normalnie, czyli o 100 więcej. Po przejechaniu około 180 km jestem we Francji – hurra teraz mogę jechać 130km/h – w tym momencie przypominam sobie, że Patryk kupił niedawno grubego ośmio cylindrowego BMW – gdybym ja musiał tym samochodem po Francji jeździć – czułbym się jak eunuch w haremie. Po wjechaniu do Paryża, dochodzę ponownie do wniosku, że jazda po tym mieście to większa przygoda niż hol największego nawet suma. Cieszę się bardzo kiedy GPS pokazuje, że pozostało mi 5 km do celu, tyle, że to bardzo złudna informacja, bo po 45 minutach mam jeszcze 2,5km. Na miejscu czekają już na mnie koledzy, Artek wskakuje do samochodu i prowadzi mnie pod włos na jednokierunkowej, do auta Janusza z którym pojadę.

Jest to wszystko dla mnie wielkim szokiem co się tu wyrabia – każą mi się zatrzymać na pasach, ludzie przepychają się między nami, ale nie protestują – w Niemczech prawo jazdy by mi odebrano, gdybym tak zaparkował.

Na kawę nie ma już czasu, odmawiamy niechętnie przemiłej Asi (dziewczyna Patryka), głaszczemy przeukochaną Eni (sunia Asi i Patryka) i ruszamy na CASPE. Jedziemy w 6 osób dwoma samochodami. Po wyjeździe z Paryża, kilometry uciekają bardzo szybko, zatrzymujemy się naturalnie, żeby coś zjeść i dalej kierunek Caspe.

GPS Patryka ostrzega nas suwerennie przed każdym radarem, tak więc jedziemy ’’nieco’’ szybciej niż by tego sobie francuska policja życzyła. Pireneje witają nas ulewnym deszczem i gęstą mgłą. Decydujemy, że zatrzymamy się i prześpimy 3-4 godziny, a o świcie pojedziemy dalej. Kiedy dojeżdżamy do Mequinenzy świeci jeszcze słoneczko, jednak czarne i ciężkie chmury gdzieś tam z tyłu, nie zwiastują dobrej pogody. Robimy krótką przerwę, żeby zobaczyć Ebro i popstrykać.


Skład ekipy :
Od lewej: Artek Jarzyna (a wlasciwie Krzysiek), Sebastian,Karpiarz,Patryk,Michal i Janusz.

Następnie wskakujemy z powrotem do samochodów i jedziemy nasze ostanie już kilometry do Caspe. Meldujemy sie u Billa – właściciel, u którego będziemy mieszkać. Obserwuję jego rozmowę z Patrykiem i po ich gestykulacjach rozumiem już, że woda jest wysoka i ciśnienie skacze.

6 Reszty dopowiada nam Patryk – jest kiepsko panowie – bardzo silny nurt, zapora w Mequinenzie spuszcza wodę pełnym przelewem. Pogoda niestabilna, codziennie ma padać deszcz. Zajmujemy nasze kwatery – warunki są naprawdę wspaniałe. Na prywatnym i

Na prywatnym i ogrodzonym terenie Billa, stoją trzy domki plus zabudowania gospodarcze, a zza płotu mamy widok na Rio Ebro, a raczej Caspe – Jezioro zaporowe na Ebro.

Bill zadbał o wszystko, pomijam tutaj pomieszczenia, w których mieszkamy - łazienki, ubikacje, sypialnie, kuchnie etc... . W pomieszczeniach gospodarczych mamy nie tylko miejsce na sprzęt, są też leżaki i fotele karpiowe do zasiadek, są podpory na ciężkie sumówki, są przenośne lampy, dodatkowe ubikacje i prysznice – jest wszystko. Ciekawostką było, że w jednym z tych pomieszczeń jaskółki zrobiły sobie gniazdko w mydelniczce w jednej z kabin prysznicowych.

Czyżby nasi poprzednicy nie używali tej kabiny? Bill naprawdę pomyślał o wszystkim – a w zakupach wyprzedza nawet nasze zapotrzebowania. Pomijam fakt, że można u niego zamówić też konkretny produkt, lub przynętę. Jedno z pomieszczeń gospodarczych to spiżarnia – tutaj w lodówkach i zamrażarkach możemy zaopatrzyć się dokładnie we wszystko. Piwo, chleb, mleko, pizza, pellet, kalmary, oranżady i soki pomarańczowe do drinków – słowem wszystko. W tym momencie dodam, że ceny są naprawdę przyziemne, a biorąc pod uwagę fakt, iż mieszkamy w dziczy, pomiędzy górami i woda – to musimy naprawdę tego Billa podziwiać, że nie jest tak pazerny jak Ci Niemcy, z których usług dotychczas korzystaliśmy. U nich bowiem piwo kosztowało 1 euro – u Billa 3 piwa kosztują 1 euro, to samo dotyczy domku i łodzi, nawet pełny bak paliwa jest w cenie.

Po wstępnym zagospodarowaniu się i zawieszeniu na jednym z przepierzeń polskiego akcentu, wychodzimy natychmiast na ryby.

Ebro jest bardzo wysokie a mocny nurt ściąga nawet moje 320 g ołowie.

Ryba nie żeruje, mamy co prawda delikatne pobicia, ale są to zapewne maleństwa i nic nie daje się zaciąć, jesteśmy niezadowoleni i już wiemy, że tym razem nie połowimy. Pierwszy dzień wędkowania miłym akcentem kończy Sebastian, udaje mu się bowiem zaciąć pięknego sazana, który po sesji zdjęciowej wraca naturalnie do wody. Pogoda załamuje się zgodnie z wydrukiem, jaki dostajemy od Billa, a hiszpański deszcz przepędza nas do domu.

Zapraszam na II część

Janusz Krotki - Karpiarz







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1761