Weekendowy zjazd Grupy Południe - cz. III
Data: 29-05-2008 o godz. 07:00:00
Temat: Pogawędkowe imprezy


Mam nadzieję, że poprzednimi odcinkami nie zanudziłem Was. Przechodźmy zatem do tego co ''tygryski lubią najbardziej'' czyli fotografii.



Weekend Bożego Ciała nie był taki straszny. Pogoda, chociaż nas nie rozpieszczała, była do przyjęcia. Praktycznie deszczu niewiele ( kilka godzin ), było chłodno a ranki zamglone. Z dnia na dzień było coraz więcej przejaśnień. Jak wychodziło słoneczko, robiło się ciepło. Od czwartku ryba żerowała.

Jak nigdy, na brzegu obok pensjonatu, brały śliczne ryby, których wielkości nadawały się pod fotki. Piękne leszcze o wymiarach 60 cm + i półmetrowe jazie robiły wrażenie. Pomiędzy nie, wdzierały się karpie. Udawało się wyjąć z wody karpie do 5 kg, a te większe robiły zbyt gwałtowne odjazdy, aby je zatrzymać. Nie jest to dziwne, bo łowiono na tyczki i gruntówki z zestawami na białe robaczki i kanapki – biały + ochotka. Userzy PW zbroili spinningi. Zarówno z brzegu jak i łodzi, czesali wody ’’Żywieckiego Morza’’. Chociaż konkurencja z łodzi nie zanotowała pobić i bardzo narzekała, nasi wędkarze wydłubywali szczupaczki i sandacze. Te pierwsze zbyt małe pistoleciki a te drugie pod ochroną. Wszystkie odhaczane jeszcze w wodzie nadal cieszą się dobrą kondycją.

Na całej wodzie, jak okiem sięgnąć, od świtu po późne godziny śniadaniowe były widoczne ataki boleni. Z takim boleniem ( 60+ ) zmierzył się nasz kolega Lobuz i Piotrek. Już sam hol i walka była emocjonująca a co dopiero oczekiwanie ataku na wybranego wabia. Wszyscy wiecie, jak trudno oszukać bolenia. Mało który zna tricki i sposoby na te rybki, szczególnie na wodach stojących.

Woda ta jest bardzo ślicznym miejscem odpoczynku. Szkoda tylko, że wędkarze o nią nie dbają. Wśród głazów na brzegu niezliczone ilości śmieci. Gdy usiądzie nad brzegiem palący wędkarz, to po kilku godzinach brzeg zamienia się w popielniczkę. Na nic zwracanie uwagi. Bardzo daleko nam do Europy. Wcale się temu nie dziwię. Wędkarze w eleganckich okryciach wędkarskich z napisami haftowanymi jakiegoś teamu z tyką Colmic 13 m, a co chwila na ustach słowa jak u żula spod mostu. Za stary jestem już, aby wszystkim robić wykłady, jak powinien się zachowywać i wyglądać etyczny wędkarz. Tym bardziej, że przecież to Oni tam są lepszymi wędkarzami niż ja ( jakiś szpanujący xxx z aparatem na szyi, który się teraz mądrzy a jak sam łowi, też śmieci i to za czterech ).

Czas zatem na fotografie. Bardzo przepraszam za krzywe horyzonty na niektórych ujęciach. Wiem - obciach dla tego, który najbardziej na innych krzyczy. Miałem tyle fotek ’’nacykanych’’, że gdybym miał to wszystko elegancko wyprostować, na relację czekalibyście dwa tygodnie. Tym razem postawiłem na szybkość. No to zapraszam na wędkowanie.

Nacieszyliście oko - mam taką nadzieję. Jednak to nie wszystko. Okolica skłaniała do robienia fotek innym obiektom. Nazwałem je 'przyroda'. Czy wędkarz może się jej oprzeć? Wśród przepięknego kwiecia, gdzie huczało od pszczół, błotniaki zbożowe ( drapieżne ptaki ), płazy i zwierzaki nadrzewne. Jak tutaj nie zrobić fotki?

Jak zwykle mam dla was zagadkę.
Dla uważnych czytelników tej relacji ukryłem pytanie. Jest ono oznaczone znakiem graficznym. Kto najładniej odpowie na tą zagadkę, otrzyma nagrodę.
Skład jury: Old_rysiu
Werdykt będzie niepodważalny. Mam tylko nadzieję, że uczestnicy zjazdu nie zepsują zabawy tym, których tam nie było. Czas odpowiedzi - do soboty 31 maja włącznie.

Do zobaczenia w następnych relacjach a może w realu na jakimś zlocie, zjeździe, biesiadzie czy innym spotkaniu.

Old_rysiu







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1753