Na ostatnim piwnym spotkaniu, nabraliśmy ochotę spotkania się w Oczkowie. Morze Żywieckie wabi bliskością, urokliwym krajobrazem, zagwarantowanym lokum z wyżywieniem. Wystarczył jeden telefon do Pani Marysi i pensjonat Rybak czekał na nasze przybycie.
Termin: weekend Bożego Ciała.
Nie znałem składu całej grupy, wiedziałem, że duża grupa z Jastrzebia pojedzie. Nie wiedziałem czy pojadą chłopaki z Zabrza, ale Wolff nie mógł pojechać, mimo, że oferowałem mu miejsce w samochodzie. Art_nemo też nie dostał wolnego, więc z Knurowa jadę sam.
Rano w Oczkowie czekał już na mnie Lobuz z całą swoją rodzinką.
Do obiadu zdążyła przyjechać połowa uczestników. Oprócz grupy jastrzębskiej, tylko ja i Tiur, który podjechał swoim samochodem wzbudzając zachwyt nie tylko wśród panienek.
Po raz pierwszy tak licznie pogawędkowicze przyjechali ze swoimi rodzinami. Praktycznie każdy był z rodziną oprócz mnie i Tiura, który nie pokazał nam swojej narzeczonej. Tym razem królowały dzieci.
Syn Pani Marysi (właścicielki pensjonatu - Andrzej), uruchomił na nasz przyjazd lane piwko z beczki. Częściej przebywał z nami i wypytywał Tytona, jak robi się tak ładne córeczki.
Nie dziwię się, bo to istne cudo natury.
Szkoda, że ja nie mam wnuczki. Smutek utopię w piwie.
Tymczasem dzieciaki bawiły się na całego. Pensjonat ożył. Prawdę mówili Żydzi, że każde dziecko warte jest milion dolarów.
Weekend w Oczkowie był bardzo bogaty w wydarzenia wędkarskie i imprezy. Trudno byłoby zmieścić w jednym artykule zarys bogatego repertuaru. Postanowiłem zatem, dzisiaj przedstawić Wam tylko uczestników owego zjazdu i w fotograficznym skrócie przypomnieć Wam znane twarze.
Jeśli chcecie wiedzieć co działo się na zjeździe, zapraszam na kolejne odcinki. Bohaterami zaś, będą te osoby:
Old_rysiu