Moje łowiska
Data: 16-01-2003 o godz. 10:44:02
Temat: Tu łowię


Najczęściej bywam nad Bugiem, poniżej Sadownego, w okolicach wsi Zarzetka i Raźny. W tym roku, niestety, wynikami pochwalić się nie mogę: jeden szczupak 68 cm i 1,7 kg. Ale przecież nie to jest najważniejsze. Piękna rzeka i okolice rekompensują wędkarskie porażki. W weekendy przyjeżdża w te okolice trochę ludzi, ale na pewno mniej, niż do bardziej popularnego Popowa, Broka, czy Kamieńczyka. Tegoroczne połowy wymagały szukania głębszych miejscówek; rzekę można było spokojnie przejść, a podczas tych wędrówek udało mi się spotkać wydrę i dwa czarne bociany.

Trzy razy byłem powyżej Małkini próbując złowić nocą suma, a w dzień leszcza, płoć, klenia. I udało mi się... Złowiłem cztery, czy pięć około trzydziestocentymetrowych sumików. Z białej ryby natomiast - nic! Za to mój kolega na groch złowił kilka kleni; największy ważył prawie dwa kg.
Miejscowi chadzają tam z siatami (meldowałem Traperowi), a złowione przez tubylców na wędkę sumki trafiają do torby (żeby ich chudy byk na rozstajnych drogach w same usta...). Kolega ma w tej okolicy domek nad samą wodą i spędza tam zawsze cały sierpień. Według jego opisu miejscowi targają wszystko, co żyje w wodzie i nie bardzo się czymkolwiek przejmują.

Narew jest równie piękną rzeką ale - przynajmiej dla mnie - zupełnie inną. Bywam nad Narwią w okolicach wsi Zambski Kościelne i Rogóźno (tak się chyba nazywa). Na starej opasce złowiłem w tym roku sandacza 58 cm ( nie ważyłem go). Na spławik tam nie łowiłem, ale samo łowisko wygląda bardzo zachęcająco i chyba pojadę tam wiosną połowić na spławik.

Na koniec zostawiłem śródleśne jeziorko w okolicach Piecek. 19 ha wody, położone w środku lasu, odwiedziłem pierwszy raz dwa lata temu. W czerwcu zeszłego roku przydarzyła nam się tam ciekawa historia. Po zanęceniu łowiska zaczęliśmy łowić płotki, takie po 20, 30 centymetrów. Po jakichś dwóch godzinach wędkowania kolega miał zupełnie inne, niż dotychczas, branie. Zaciął i nawet nie oderwał ryby od dna - żyłka nie wytrzymała. Później mnie coś urwało przypon (używaliśmy przypony o średnicy 0,12 mm). Po kolejnym braniu wyholowałem lina 41 cm; koledze znowu ryba zerwała przypon. W końcu haczyk dowiązałem do żyłki 0,16 mm i na takim zestawie podniosłem lina, który opłynął kilka razy małą kępę grążeli i stanął jakieś 20 - 30cm pod powierzchnią wody. Ryba, bez podpowiedzi mojej wyobraźni, mierzyła 60-70cm (z wyobraźnią dużo więcej). Łowiłem wtedy sześciometrową wędką, co wcale nie ułatwiało holu. W prawej ręce kij, w lewej wyciągana lina kotwiczna. Udało nam się dotrzeć do ryby na długość podbieraka. I gdy już ją prawie miałem, szarpnęła się i było po wszystkim.
We wrześniu złowiłem tam kilka szczupaków powyżej wymiaru (50 - 55cm). Ostatnio, niestety, nie jeździłem tam na ryby, gdyż w wyniku waśni ludności miejscowej jednostki pływające szlag trafił. Natomiast dwóch moich kolegów dysponujących pontonem wybrało się nad to jeziorko jesienią. Efektem były wymiarowe szczupaki oraz kilkanaście okoni mierzących 30 – 35 cm (dwa miały powyżej 40 cm). Wszystkie ryby złowiono na białe gumy.

Gdyby ktoś w przyszłości chciał wybrać się ze mną nad Bug lub Narew, czy nad to jeziorko - nie ma problemu. Uczulam jednak, że na jeziorze z brzegu łowić się nie da. Pozostaje więc tylko łódź lub ponton.

Sacha







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=167